Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Turcja, czyli demokracja do skutku

Protesty w Stambule po unieważnieniu wyborów na prezydenta miasta Protesty w Stambule po unieważnieniu wyborów na prezydenta miasta Bulent Kilic / AFP / EAST NEWS
Stambułczycy wybrali sobie nie tego prezydenta miasta, co trzeba. Pójdą więc głosować jeszcze raz.
Ekrem Imamoğlu wygrał wybory w Stambule o włos – jego przewaga nad kandydatem obozu władzy wyniosła zaledwie 13 tys. na ponad 8 mln oddanych głosów.VOA/Wikipedia Ekrem Imamoğlu wygrał wybory w Stambule o włos – jego przewaga nad kandydatem obozu władzy wyniosła zaledwie 13 tys. na ponad 8 mln oddanych głosów.

Recep Tayyip Erdoğan jednak nie odpuścił. W poniedziałek wieczorem zdominowana przez jego ludzi Najwyższa Komisja Wyborcza zarządziła powtórzenie głosowania na prezydenta Stambułu. Stosunkiem 7 do 4 członkowie Komisji uznali, że w trakcie wyborów lokalnych 31 marca doszło do „szeregu nieprawidłowości”, choć wymienili tylko dwie: niektórzy członkowie lokalnych komisji bezpośrednio nadzorujących głosowanie nie byli urzędnikami państwowymi, czego wymaga prawo, a część dokumentów nie była podpisana.

Dla politycznego kontekstu tej decyzji kluczowy jest jednak fakt, że wraz z prezydentem stambułczycy wybierali radę miejską i burmistrzów 39 dzielnic. Tych głosowań Komisja nie unieważniła, mimo że nadzorowały je te same komisje. Dlaczego? Może dlatego, że w obu większość głosów zdobyli kandydaci rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), natomiast prezydenturę Stambułu wygrał kandydat opozycji?

Wybory w Stambule są ważne co najmniej z dwóch powodów

Po pierwsze, turecki samorząd lokalny wciąż utrzymuje niezależność, co jest ważne politycznie w kraju od lat zdominowanym przez jedną siłę polityczną, która na dodatek ma wyraźne tendencje centralistyczne. Ale miasta są ważne również finansowo – przepływa przez nie potężny strumień pieniędzy z lokalnych podatków, które często służą do budowy sieci zależności: lokalni politycy „promują” zaprzyjaźnione biznesy, dają zamówienia publiczne i etaty ludziom, którzy mogą im się odwdzięczyć. W tym sensie Stambuł, jako największa metropolia kraju, stał się w ostatnich latach centrum politycznej korupcji.

Po drugie, wybory w Stambule mają ogromne znaczenie prestiżowe dla Erdoğana, który sam kierował tym miastem na początku kariery. Kiedyś zresztą powiedział, że „kto wygrywa Stambuł, wygrywa Turcję”. W jego przypadku to się sprawdziło i teraz zapewne obawia się, że zwycięstwo opozycji w tym mieście mogłoby się okazać początkiem końca jego władzy w całym kraju. Stąd jego nerwowa reakcja na zwycięstwo kandydata opozycji Ekrema Imamoğlu.

Imamoğlu w marcu wygrał o włos – jego przewaga nad kandydatem obozu władzy wyniosła zaledwie 13 tys. na ponad 8 mln oddanych głosów. Początkowo AKP i Erdoğan ruszyli do ofensywy. Prezydent mówił, że przy tak nieznacznej różnicy Imamoğlu nie ma prawa mówić o zwycięstwie. Potem ludzie prezydenta doprowadzili do przeliczenia głosów w kilku dzielnicach, co również nie zmieniło wyniku. Po tygodniu ostra propaganda przeciwko Imamoğlu ze strony prorządowych mediów ustała, zamilkł również Erdoğan. 17 kwietnia nowy prezydent Stambułu odebrał od wspomnianej Najwyższej Komisji Wyborczej certyfikat potwierdzający zwycięstwo. A komentatorzy spekulowali, że Erdoğan odpuścił z powodu coraz głębszej zapaści gospodarczej i spadku wartości liry, co było m.in. wynikiem obaw zagranicznych inwestorów przed kolejnym kryzysem politycznym w Turcji.

Erdoğan jednak nie odpuścił

Zaraz po decyzji o powtórzeniu wyborów część liderów opozycji wezwała do bojkotu nowego głosowania, które odbędzie się 23 czerwca. Potem głos zabrał sam Imamoğlu: „Wiem, że wspólnie wypociliśmy to zwycięstwo, ale muszę was poprosić o jeszcze jeden wysiłek w czerwcu”. Odezwali się też kandydaci mniejszych partii, zarówno prawicowych, jak i lewicowych, którzy zadeklarowali, że nie wystartują w powtórzonym głosowaniu, i poprosili zwolenników o poparcie Imamoğlu.

W Stambule spekuluje się, że Erdoğan musiał zakładać taki scenariusz – że powtórzone głosowanie jeszcze bardziej zmobilizuje jego przeciwników, którzy we wtorek – mimo rozpoczynającego się ramadanu – wyszli w proteście na ulice Stambułu. I że w powtórzonym głosowaniu wynik opozycji będzie jeszcze lepszy niż w marcu. Ale zdecydował się na taki ruch, bo bezpośredni nadzór nad powtórnymi wyborami przejmie teraz Najwyższa Komisja Wyborcza, która dowolnie może obsadzić lokalne komisje – czyli umieścić tam ludzi, którzy już wiedzą, jak liczyć głosy, żeby tym razem wynik był prawidłowy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną