Komisja Europejska przeszła dziś do drugiego etapu postępowania przeciwnaruszeniowego wobec Polski z powodu obecnego systemu dyscyplinarnego wobec sędziów, który może mieć „efekt mrożący” i daje niedopuszczalne uprawnienia władzy politycznej.
Komisja wszczęła to postępowanie już w kwietniu, ale rząd Mateusza Morawieckiego w czerwcu odrzucił wszelkie zarzuty. Te same zastrzeżenia były podnoszone w luksemburskim Trybunale Sprawiedliwości UE podczas niedawnej rozprawy dotyczącej pytań prejudycjalnych od Sądu Najwyższego. W Luksemburgu Warszawa też przekonywała, że w Polsce nie ma żadnych zagrożeń dla niezawisłości sędziowskiej.
Czytaj też: Strasburg zajmie się sędziami usuniętymi z KRS
Władza PiS ma dwa miesiące
Rząd Morawieckiego ma teraz dwa miesiące na reakcję – informację o naprawie systemu dyscyplinarnego albo przynajmniej jakąś wiarygodną zapowiedź. W przeciwnym razie Komisja powinna zdecydować, czy ten spór skierować do unijnego Trybunału w Luksemburgu. A ten jest władny orzekać o niezgodności ustaw krajowych z prawem Unii, a w razie niepodporządkowania się werdyktowi – nakładać olbrzymie kary finansowe.
Skarga do TSUE wydaje się scenariuszem bardzo prawdopodobnym. Komisja Europejska zarzuca bowiem Polsce, że zgodnie z obecnymi zasadami to minister sprawiedliwości m.in. powołuje i odwołuje rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych, może wnioskować o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i odwoływać się od decyzji o umorzeniu. Ponadto Komisja zarzuca Polsce brak gwarancji bezstronności i niezależności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i wskazuje, że w jej skład wchodzą wyłącznie nowi sędziowie wybrani przez KRS, której sędziów-członków wskazuje Sejm (czyli politycy). Nie wydaje się, by w Polsce szykowało się – zwłaszcza bez nacisku ze strony Trybunału Sprawiedliwości UE – rychłe usunięcie tych wad.
Prezydent Duda: Sądy mają robić, „co ludzie chcą”
Kluczowe „polskie orzeczenie” TSUE
Komisja Europejska w kwestiach pilnowania praworządności jest ośmielona czerwcowym wyrokiem TSUE ws. czystki emerytalnej w polskim Sądzie Najwyższym. To było pierwsze jednoznaczne potwierdzenie, że instytucje UE mają prawo, a nawet obowiązek strzec niezależności sądownictwa w krajach wspólnoty.
Wprawdzie traktaty pozostawiają organizację wymiaru sprawiedliwości w rękach władz krajowych, ale TSUE z art. 19 traktatu UE („państwa członkowskie ustanawiają środki zaskarżenia niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii”) wywiódł interpretację, że „sędziowie polscy są zarazem sędziami Unii”, bo orzekają m.in. na podstawie przepisów UE.
I dlatego Komisja Europejska, a w ostateczności sam TSUE mogą zajmować się sądownictwem krajowym. To „polskie orzeczenie” TSUE było kluczowe dla planu działań w kwestii praworządności w UE, który także dzisiaj ogłosiła Komisja Europejska. Plan, koordynowany przez Fransa Timmermansa, koresponduje z wczorajszymi obietnicami nowej szefowej KE Ursuli von der Leyen i obejmuje doroczny przegląd stanu praworządności we wszystkich krajach Unii. Jednak Komisja podkreśla, że to nie zastępuje, lecz uzupełnia obecne narzędzia i działania w kwestii państwa prawa.
Co ważniejsze, Komisja zapowiada „strategicznie podejście” do postępowań przeciwnaruszeniowych związanych z praworządnością – czyli konsekwentne sięganie po skargi do TSUE, prośby o ich przyspieszone rozpatrywanie przez Trybunał oraz o nakładanie „środków tymczasowych”. Takim środkiem było doraźne zamrożenie czystki emerytalnej w SN na parę miesięcy przed ostatecznym wyrokiem TSUE.
Niezależenie od tego, jak stanowcza będzie von der Leyen wobec Polski i innych krajów Unii, to zasada „sędziowie krajowi są zarazem sędziami Unii” będzie w przyszłości pomagać sądom krajowym w ich pytaniach prejudycjalnych (dotyczącym m.in. gwarancji niezawisłości) do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
Czytaj też: Sprawa prokuratora Krasonia przelała czarę goryczy