Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Założyciel Białych Hełmów „wypadł z balkonu”. Trudno w to uwierzyć

Policja przed domem Jamesa Le Mesuriera w Stambule Policja przed domem Jamesa Le Mesuriera w Stambule AP/Associated Press / EAST NEWS
Ciało założyciela Białych Hełmów Jamesa Le Mesuriera znaleźli w pobliżu jego mieszkania w Stambule wierni zmierzający na poranne modły. Trudno uwierzyć, że po prostu „wypadł z okna”.
James Le Mesurier (1971–2019)TIME/• James Le Mesurier (1971–2019)

James Le Mesurier był człowiekiem instytucją, doskonale wiedział, czym jest wojna, bo widział ją – i jej parszywe skutki – z bardzo bliska. Do 2000 r. służył w brytyjskiej armii, brał udział w pokojowej misji ONZ w byłej Jugosławii. Po przejściu na wojskową emeryturę pracował w biznesie prywatnym – zajmował się sprawami bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Wreszcie w 2014 r. założył Mayday Rescue, organizację charytatywną szkolącą i wspierającą wolontariuszy w Syrii. To ona dała początek Białym Hełmom, które dla jednych (Zachód) są bohaterami, dla innych (Baszar Asad) zdrajcami i pomocnikami „terrorystów”. Le Mesurier w 2016 r. został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego za pracę na rzecz obrony cywilnej w Syrii.

Czytaj także: Dlaczego Asma Asad nie ocaliła Syrii?

Kto nie lubi Białych Hełmów

O Białych Hełmach bywało głośno zwłaszcza wtedy, gdy syryjski rząd z pomocą Rosji bombardował ludzi. W szczytowej fazie organizacja miała 120 centrów w Syrii i niemal 3 tys. ochotników, którzy przed wojną byli zwykłymi ludźmi: murarzami, krawcami, sklepikarzami, stolarzami, studentami. Zamienili się szybko w ratowników wyciągających spod gruzów żywych ludzi, czasem ciała. Według szacunków Białe Hełmy uratowały ponad 100 tys. osób, śmierć poniosło 252 jej pracowników, 500 zostało rannych.

Praca była wszędzie podobna. Obserwacja nieba, próba przewidzenia, gdzie spadnie bomba, a następnie wyścig z czasem, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Tak było w Aleppo, tak jest w Idlib, gdzie zepchnięto różnej maści rebeliantów z prawie całej Syrii i gdzie zapewne dojdzie wkrótce do ostatecznej rozprawy z nimi – co przyniesie kolejne ofiary.

W Aleppo członkowie Białych Hełmów stracili niemal cały sprzęt. Pracowali w morderczym 24-godzinnym systemie (doba pracy, doba odpoczynku). Sytuacja była dramatyczna, bo nawet gdy udało im się dotrzeć do żywych, w kilku istniejących wówczas szpitalach brakowało leków, środków znieczulających, krwi do transfuzji, łóżek, paliwa do generatorów, lekarzy. Z czasem zabrakło i paliwa do ciężkiego sprzętu i karetek. Zwróciło to uwagę świata – Białe Hełmy w 2016 r. nominowano do pokojowego Nobla (nagrody nie dostali, ale wyróżniono ich prestiżową Right Livelihood Award, zwaną alternatywnym Noblem), film „Białe Hełmy” dostał Oscara w kategorii krótkometrażowy film dokumentalny, a inny, „Ostatni w Aleppo”, był do tej nagrody nominowany.

Reżyser Firas Fayyad twierdził, że aby zapobiec przyznaniu mu Oscara, Rosja prowadziła przeciw niemu kampanię. W mediach pojawiły się materiały opisujące film jako „propagandę finansowaną przez zachodnie rządy”, a reżysera – także w mediach społecznościowych – oskarżono o promowanie terroryzmu.

James Le Mesurier także od dawna był obiektem ataków ze strony proasadowskich aktywistów i Kremla. Na tydzień przed śmiercią Maria Zacharowa, szefowa departamentu prasy i informacji w rosyjskim MSZ, na Twitterze oskarżyła go o to, że jest byłym brytyjskim agentem powiązanym z grupami terrorystycznymi. W sprawie głos zabrała brytyjska ambasador przy ONZ, która te oskarżenia nazwała „kategorycznie nieprawdziwymi”. Potwierdziła, że Le Mesurier był brytyjskim żołnierzem, i określiła go mianem „prawdziwego bohatera”.

Przyczyna śmierci Jamesa Le Mesuriera nieznana

Tydzień później Le Mesurier leżał z obrażeniami głowy i nóg nieopodal swojego mieszkania w dzielnicy Beyoğlu w europejskiej części Stambułu. Charakter obrażeń wskazuje, że wypadł z balkonu, choć oficjalna przyczyna śmierci nadal nie jest znana. Trwa „kompleksowe śledztwo”. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem tureckim służbom pójdzie lepiej niż wtedy, gdy szukały ciała saudyjskiego dziennikarza zamordowanego w konsulacie w Stambule.

Co się stało w mieszkaniu Le Mesuriera? Jak to możliwe, że zdrowy, 48-letni mężczyzna po prostu „wypada z balkonu”? Policja miała stwierdzić, że nikt nie wchodził ani nie opuszczał mieszkania. Śledztwo prowadzone jest podobno w kierunku samobójstwa. Pojawiają się informacje, że Le Mesurier zażywał antydepresanty. Jego żona miała powiedzieć policji, że przeprowadzili się, aby być bliżej kliniki. Według Anadolu małżonkowie nie spali do 4 nad ranem, a następnie wzięli tabletki nasenne. Niespełna dwie godziny później kobietę obudził dzwonek do drzwi; zobaczyła ciało męża leżące trzy piętra niżej.

Samobójstwo? Wypadek? Zabójstwo? Okoliczności rodzą wiele pytań, wkrótce pojawi się zapewne więcej teorii spiskowych, dlatego tureckie władze powinny zrobić wszystko, by ponad wszelką wątpliwość wyjaśnić, jak zginął Le Mesurier. W przeciwnym razie nasuną się skojarzenia choćby ze śmiercią Ashrafa Marwana, zięcia prezydenta Egiptu Gamala Abdel Nasera, podejrzewanego o szpiegostwo na rzecz Izraela. Ciało Marwana londyńska policja znalazła na chodniku przed jego apartamentem 27 czerwca 2007 r. Mężczyzna miał wypaść z balkonu na czwartym piętrze. Wielu do dziś uważa, że ktoś mu pomógł. Dowodów brak.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną