Świat

Zmarł abp Desmond Tutu. „Nie ma przyszłości bez przebaczenia”

Desmond Tutu Desmond Tutu Carl Court / PA Images / Forum / Forum
Warto przypomnieć przesłanie Desmonda Tutu: nie można z góry zakładać, że istnieją problemy nie do rozwiązania. Zawsze i dla wszystkich jest nadzieja jutra. To epitafium noblisty chciałem przypomnieć.

W drugi dzień świąt w wieku 90 lat zmarł Desmond Mpilo Tutu, arcybiskup anglikański z RPA, laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Był człowiekiem wielkich zasług i bardzo wyrazistych, zdecydowanych poglądów, nie zawsze zgodnych z doktryną Kościoła, którego został dostojnikiem.

Nie piszę tu jego nekrologu, pomijam fakty, nawet ważne, z jego długiego życia. Chcę tylko przypomnieć najważniejszą – jak się wydaje – inicjatywę i doktrynę, jakiej był autorem: program Komisji Prawdy i Pojednania w Republice Południowej Afryki oraz tezę „Nie ma przyszłości bez przebaczenia”. Taki jest też tytuł jego najważniejszej książki: „No Future Without Forgivness”.

Komisja Desmonda Tutu

27 kwietnia 1994 r. w RPA odbyły się pierwsze wolne wybory władz, wybory, w których takie same prawa uzyskali czarni, wcześniej gnębieni i prześladowani w ramach polityki apartheidu, segregacji rasowej. Tego dnia wygrali długoletnią walkę, za którą tylu z nich było bitych pałkami, traktowanych gazem, gryzionych przez policyjne psy, więzionych, torturowanych, skazywanych na śmierć lub wygnanie. Dzień zwycięstwa, radosny i obiecujący, był również obciążony niewiarygodnym ogromem krzywd i łez, poczuciem, że nie setki, ale miliony ofiar i ich bliskich nigdy nie doczekają sprawiedliwości.

Desmond Tutu zaproponował, by winni śmierci i okrucieństw dobrowolnie stanęli przed państwową komisją i w obecności ofiar, a tam, gdzie to już było niemożliwe, w obecności ich bliskich, wyznali swoje winy i starali się o amnestię, o złagodzenie lub nawet uwolnienie od kary w zamian za ujawnienie prawdy. Warunki tej niezwykłej łaskawości była takie, że zbrodnia musiała mieć oczywisty charakter polityczny. Sprawca nie mógł ubiegać się o amnestię, jeśli zabił z żądzy zysku albo prześladował z motywów osobistych.

RPA. Idea przebaczenia

Program Desmonda Tutu miał charakter moralny: jeśli sprawca docierał w swym wyznaniu do momentu, w którym uświadamiał sobie zło, jakie wyrządził, można było żywić nadzieję, że ogarną go wyrzuty sumienia, a przynajmniej jakaś skrucha i żal. Komisja Prawdy i Pojednania zyskiwała czasem rezultat pragmatyczny. Zbrodnie wychodziły na jaw dopiero dzięki dobrowolnym zeznaniom samych zbrodniarzy, bo nawet bliscy ofiar często nie znali losu mordowanych albo nie dysponowali odpowiednimi dowodami oskarżenia.

Oczywiście świat nie jest idealny i nie wykryto ani nie ukarano wszystkich zbrodni, nie wszyscy sprawcy poddali się opisywanej tu procedurze. Nie przytaczam tu liczb ani zakresu zbrodni i krzywd. Chodzi mi wyłącznie o wyłożenie samej niezwykłej zasady, o której prawdziwości arcybiskup był absolutnie przekonany. Nie można liczyć na dobrą przyszłość społeczności bez przebaczenia sprawcom.

Desmond Tutu. Epitafium noblisty

Wydaje się to wszystko wręcz niemożliwym do zaakceptowania idealizmem. Ale Desmond Tutu twierdził, że akt przebaczenia nie jest sentymentalny, i powoływał się na liczne badania uniwersyteckie psychologów, socjologów i lekarzy, a także rozważania filozofów i teologów. Przebaczenie – pisał – oznacza wyrzeczenie się prawa odpłacenia tą samą monetą, ale jest to strata, która wyzwala ofiarę. W Komisji Prawdy i Pojednania, której arcybiskup przewodniczył, wielokrotnie słyszano ofiary prześladowań podkreślające uczucie ulgi po akcie przebaczenia. Oczywiście pojednanie nie objęło całej społeczności; wiele krzywd i łez nie spotkało się z żadną reakcją.

W dzisiejszym świecie, w krajach i regionach, gdzie narastają poważne konflikty, rośnie nienawiść, działa tak wielu drani i niegodziwców – idea przebaczenia jako budulca dobrej przyszłości wydaje się utopią. Jednak w dniu śmierci Desmonda Tutu warto o tym przypomnieć. Jak odważnie głosił, nie można z góry zakładać, że istnieją gdziekolwiek problemy nie do rozwiązania. Że zawsze i dla wszystkich jest nadzieja jutra. To epitafium noblisty chciałem przypomnieć.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dzieci najczęściej umierają w nocy, boją się naszego lęku. „Płaczę, gdy wracam z dyżuru do domu”

Rozmowa z dr Katarzyną Żak-Jasińską, pediatrą zajmującą się opieką paliatywną, o przeżywaniu ostatnich chwil z dziećmi i szukaniu drogi powrotu do życia po ich stracie.

Paweł Walewski
22.04.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną