Recenzja filmu: „Facet na miarę”, reż. Laurent Tirard
Film niesie bardzo budujące przesłanie: jeżeli ludzie się kochają, nic nie może stanąć na drodze do ich wspólnego szczęścia.
Film niesie bardzo budujące przesłanie: jeżeli ludzie się kochają, nic nie może stanąć na drodze do ich wspólnego szczęścia.
Nawet dla tych, którym cały ten szkic życia młodych ludzi wyda się nieco kliniczny, a scenografia zbyt wymuskana, film Grzegorzka może się okazać ciekawy i cenny jako celna przenośnia.
Nawet efekty specjalne są tu sporym rozczarowaniem.
Ocenę pozostawmy dzieciom. Te, które znalazły się na przedpremierowym pokazie, nie miały wątpliwości, że to bardzo fajny film.
Czuje się, że to ukłon pod adresem chińskiej widowni, mającej zapewnić godziwy zwrot poniesionych kosztów. Żadna magia. Czysty biznes.
Film nie ma w sobie wiele z subtelności dzieł powstających na podstawie popularniejszych książek Austen.
Awangardowość filmów wciąż szokuje, pobudza wyobraźnię, zapewniając Dziworskiemu czołowe miejsce w panteonie najwybitniejszych dokumentalistów.
W surrealistyczno-psychoanalityczną fabułę osadzoną współcześnie w portugalskim kurorcie zamiast w przedwojennej Polsce Żuławski wplótł dodatkowo wiele swoich obsesji.
Fabuła posuwa się leniwie w wakacyjnym tempie, żarty polegają głównie na prawieniu uszczypliwych uwag i większych ambicji niż złośliwy portret patologicznych domowych relacji nie należy się spodziewać.
Fabuła filmu co rusz zatacza koło, wracając do punktu wyjścia i zmieniając charakter na coraz bardziej schizofreniczny.
W filmie szwankuje przede wszystkim fabuła prowadzona w duchu staroświeckiej, disneyowskiej bajki dla maluchów bez ambicji wciągnięcia w dziecinną intrygę dorosłych widzów.
Taką lekcję życiowo-filmowej nostalgii trudno wymazać z pamięci.
Filmowi szkodzi niewyważenie konwencji oraz zbyt skrótowe potraktowanie wielu wątków, przez co wystudzona emocjonalnie opowieść sprawia wrażenie tylko ambitnego szkicu.
Film jest namiętnym oskarżeniem wojny. Przede wszystkim mówi jednak o niemożności rozliczenia czynów, za którymi stoją sprzeczne racje serca i sprawiedliwości.
Film jest opowiadany najpierw z punktu widzenia ojca, a potem brata Kelly, którzy za punkt honoru przyjęli jej odnalezienie.
Fabuła jest groteskowa, potraktowana przez reżysera pretekstowo.
Można oczekiwać, że w Polsce film Jodie Foster najbardziej spodoba się frankowiczom...
Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.
Oprócz bloków tematycznych poświęconych m.in. nowym technologiom, ekologii, kulturze miejskiej i 25. rocznicy upadku ZSRR, warto polecić zwłaszcza wizjonerski poemat „Homo Sapiens”.
Na nieskomplikowaną fabułę filmu, inspirowaną powieścią graficzną Akimi Yoshidy, składają się przyziemne, codzienne wydarzenia.