Recenzja płyty: Ten Typ Mes, „Ała.”
Autor buduje swoją pozycję kogoś łączącego środowiskowy aplauz i otwartość ważną dla tych, którzy nie słuchają hip-hopu.
Autor buduje swoją pozycję kogoś łączącego środowiskowy aplauz i otwartość ważną dla tych, którzy nie słuchają hip-hopu.
Nagrywa rzadziej i wydaje się bardziej wyrafinowana w ofercie muzycznej niż starsza siostra Beyoncé.
Na tegorocznym festiwalu Tomasza Stańki grają gwiazdy związane z wytwórnią ECM.
Panowie z Opeth przeszli na pozycje kontynuatorów rocka progresywnego rodem z lat 70.
Śledząc karierę tego artysty, nie można się oprzeć wrażeniu, że upływ czasu nie robi na nim żadnego wrażenia.
Dwie nowe płyty z muzyką Pawła Szymańskiego, jednego z najwybitniejszych naszych twórców.
Teksty Fisza są znakomitym walorem całości. Nieagresywnie, ale mądrze i dobitnie.
Album do wielokrotnego słuchania i smakowania, wymagający pewnego skupienia, jakże niezgodnego z narzucanym przez współczesność nakazem bezustannego pośpiechu.
Jak w tytule albumu – piekielny ogień od pierwszej do ostatniej nuty.
Artystka gra z młodzieńczą energią i wrażliwością.
Na płycie organy Hammonda i gitary mieszają się z sekcją dętą i elektroniką, rytmami rockowymi i parkietowymi.
Cały zestaw nowych piosenek jest niebywale mroczny w tonie.
To płyta eklektyczna, na której znajdziemy obok siebie nie tylko bluesa, ale również soul, jazz, gospel i pop.
Pogrążonym w hitach na czasie przyda się przewietrzenie głośników i słuchawek.
Dzieła niezbyt awangardowe, raczej przystępne, a na pewno dobrze napisane.
Czterej panowie z Kaleo pokazują, jak talent i umiejętności pozwalają bez kompleksów iść w zawody z najlepszymi na rynku.
Ta płyta to jeszcze jeden dowód na wielkość czterech Brytyjczyków, których muzyka po 50 latach nadal pozostaje zjawiskiem magicznym i ponadpokoleniowym.
Sinfonia Varsovia jest znakomitym interpretatorem tej muzyki.
Kwintetowi Namysłowskiego wszystkie rytmiczne zawijasy przychodzą naturalnie, ale przy tym tą zakopianką jedzie nieco asekurancko, środkiem drogi.
To nie płyta, to kawałek życia. Przekonywał o tym film „One More Time with Feeling”, który Nick Cave zaprezentował na całym świecie jednego wieczoru – w przeddzień premiery.