Recenzja filmu: „Iluzja 2”, reż. Jon M. Chu
Czuje się, że to ukłon pod adresem chińskiej widowni, mającej zapewnić godziwy zwrot poniesionych kosztów. Żadna magia. Czysty biznes.
Czuje się, że to ukłon pod adresem chińskiej widowni, mającej zapewnić godziwy zwrot poniesionych kosztów. Żadna magia. Czysty biznes.
Film nie ma w sobie wiele z subtelności dzieł powstających na podstawie popularniejszych książek Austen.
Awangardowość filmów wciąż szokuje, pobudza wyobraźnię, zapewniając Dziworskiemu czołowe miejsce w panteonie najwybitniejszych dokumentalistów.
W surrealistyczno-psychoanalityczną fabułę osadzoną współcześnie w portugalskim kurorcie zamiast w przedwojennej Polsce Żuławski wplótł dodatkowo wiele swoich obsesji.
Fabuła posuwa się leniwie w wakacyjnym tempie, żarty polegają głównie na prawieniu uszczypliwych uwag i większych ambicji niż złośliwy portret patologicznych domowych relacji nie należy się spodziewać.
Fabuła filmu co rusz zatacza koło, wracając do punktu wyjścia i zmieniając charakter na coraz bardziej schizofreniczny.
W filmie szwankuje przede wszystkim fabuła prowadzona w duchu staroświeckiej, disneyowskiej bajki dla maluchów bez ambicji wciągnięcia w dziecinną intrygę dorosłych widzów.
Taką lekcję życiowo-filmowej nostalgii trudno wymazać z pamięci.
Filmowi szkodzi niewyważenie konwencji oraz zbyt skrótowe potraktowanie wielu wątków, przez co wystudzona emocjonalnie opowieść sprawia wrażenie tylko ambitnego szkicu.
Film jest namiętnym oskarżeniem wojny. Przede wszystkim mówi jednak o niemożności rozliczenia czynów, za którymi stoją sprzeczne racje serca i sprawiedliwości.
Film jest opowiadany najpierw z punktu widzenia ojca, a potem brata Kelly, którzy za punkt honoru przyjęli jej odnalezienie.
Fabuła jest groteskowa, potraktowana przez reżysera pretekstowo.
Można oczekiwać, że w Polsce film Jodie Foster najbardziej spodoba się frankowiczom...
Największą atrakcją jest para odtwórców głównych ról. Po prostu goście.
Oprócz bloków tematycznych poświęconych m.in. nowym technologiom, ekologii, kulturze miejskiej i 25. rocznicy upadku ZSRR, warto polecić zwłaszcza wizjonerski poemat „Homo Sapiens”.
Na nieskomplikowaną fabułę filmu, inspirowaną powieścią graficzną Akimi Yoshidy, składają się przyziemne, codzienne wydarzenia.
W klasie superbohaterskiego kina komiksowego „Wojna bohaterów” wypada więcej niż udanie.
Trzy pokolenia kobiet, trzy różne punkty widzenia, inne cele życiowe i rodzinna solidarność w biedzie, wszystko wyrażone piosenkami – szlagierami z lat 70. i 80.
Wyjątkowy przykład wrażliwego spojrzenia na samotność i pułapki ludzkiej natury.
Dziki Zachód, jak widać, wciąż inspiruje reżyserów, choć obecnie jest to zazwyczaj Bardzo Dziki Zachód.