Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Platforma Threads łączy Polaków. Tylko po co?

Aplikacja Threads Aplikacja Threads Azamat E / Unsplash
15 grudnia w Polsce stała się dostępna platforma Threads, odpowiedź Marka Zuckerberga na zdewastowanego przez Elona Muska Twittera. Testowaliśmy ją od tej pory. Wnioski?

Mark Zuckerberg nie miał ostatnio zbyt wielu sukcesów – jego wielka wizja Metaversu skończyła się na razie na zmianie nazwy korporacji z Facebooka na Meta (i sprzedaży kolejnych wersji niszowego produktu, jakim są gogle VR); to już nie te czasy, kiedy ten Behemot sieci społecznościowych pożerał konkurencję, żeby wcielać jej produkty jako element swojego imperium – nadeszła era TikToka.

Pojawiła się natomiast nisza, którą postanowił sprytnie wykorzystać – po przejęciu przez Elona Muska Twittera (i jego zamordowaniu, teraz serwis nazywa się X) dla ludzi szukających alternatyw postanowił zbudować podobny serwis. Uniknął przy tym problemów konkurencji, skorzystał bowiem z bazy użytkowników Instagrama. Kto miał tam konto, z miejsca mógł zalogować się do nowego serwisu. Dzięki temu nie przypominał pustyni. Tyle że uruchomiony w lipcu 2023 r. Threads (czyli „wątki”) nie trafił do Polski z powodu zastrzeżeń Unii Europejskiej.

Na Fredzie, na wątku

Pierwsze dni Wątków, zwanych też (na podobieństwo fonetycznego żargonu z forów obrazkowych) „Fredami”, były dziwne. Nowi użytkownicy byli dość oszołomieni, z kilku powodów. Instagram to medium oparte na obrazach, gdzie tekst odgrywa drugorzędną rolę. Widać było, że osoby przyzwyczajone do okraszania „złotymi myślami” fotek nie do końca radzą sobie w serwisie, którego podstawową funkcją jest dialog oparty na słowie pisanym. Opadły maski blichtru, wychynął spod nich banał i pustka.

Reklama