Serotonina, depresja i filary psychiatrii. Jak to (nie) działa?
Serotonina i filary psychiatrii. Leki na depresję nie działają?
Rzadko się zdarza, by tekst opublikowany w prasie popularnej, a zwłaszcza w internecie, przyciągnął uwagę profesjonalistów. Tym bardziej zwraca uwagę niedawna burza wywołana artykułem Wirtualnej Polski, wedle którego używane przez miliony ludzi na całym świecie leki przeciwdepresyjne nie działają. Tekst wywołał lawinę komentarzy, nie tylko wystraszonych pacjentów, ale też Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i konsultanta krajowego psychiatrii prof. Gałeckiego.
Czytaj też: Depresja polityka. Zdjęcie tabu jest bardzo ważne
Czy te wyniki obalają filary psychiatrii?
Z lektury wspomnianego czy innych podobnych tekstów wyłania się następujący obraz. Dotychczas uważano, że depresję powoduje niedobór serotoniny, wobec czego leczono ją lekami zwiększającymi ilość tego neuroprzekaźnika w mózgu. Ponieważ właśnie obalono teorię serotoninową depresji, takie leczenie nie ma racji bytu. Jednakże pogląd taki ma, łagodnie mówiąc, niewielkie oparcie w nauce. Żeby nie powiedzieć – żadne.
Autorzy tekstu powołują się na niedawną publikację Joanny Moncrieff z University College of London i kilku innych autorów w „Molecular Psychiatry”. Żeby było ciekawiej, skuteczności leków przeciwdepresyjnych rzeczony tekst – poza krótką wzmianką – nie omawia. Badacze wskazują natomiast, że nie ma żadnych dowodów potwierdzających związek między serotoniną a depresją. By tego dowieść, przeprowadzili tzw. umbrella review, czyli rewizję opublikowanych wcześniej przeglądów i metaanaliz (a więc badań najwyższej wiarygodności, opartych na łącznej analizie wyników wielu publikacji).