Podwyżka wynagrodzeń o 250 zł w zamian za zwiększenie pensum o dwie lekcje tygodniowo, od września 2020 r. – taka była nowa propozycja rządu dla strajkujących nauczycieli, przedstawiona w trakcie rozmów w Centrum Dialogu Społecznego. Według ZNP oznacza to dodatkowe 125 zł wynagrodzenia zasadniczego za dodatkowe osiem lekcji w miesiącu. Nie jest to więc oferta podwyżki. Jest za to perspektywa zwolnień.
Po raz kolejny rozwiązania przedstawiane związkowcom przez delegację rządową okazały się de facto stawianiem pod ścianą. Były nie do przyjęcia ani dla Związku Nauczycielstwa Polskiego, ani dla Forum Związków Zawodowych, ani też dla Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, która wcześniej podpisała porozumienie z rządem. Rząd skarży się, że ZNP i FZZ przedstawiły dziś jedynie oczekiwania podwyżek, i to w tym roku, choć wiadomo, że w budżecie pieniędzy już nie ma. Ano nie ma, zostały rozdysponowane na świadczenie 500 plus na pierwsze dziecko i na tysiąc złotych dodatkowej emerytury.
Czytaj także: Dopóki wstrzymujemy klasyfikację maturalną, strajk ma sens
PiS wobec nauczycieli: upokarza, podburza, szantażuje moralnie
W sporze z nauczycielami rząd zachowuje się jak modelowy partner przemocowy.