Komisja Wenecka przyjęła właśnie dwie opinie na temat reformy sądownictwa w Polsce. Jedna dotyczy nowej ustawy o prokuraturze oraz nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, a druga prezydenckich projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Obie zawierają krytykę i w obu Komisja mówi o zagrożeniu, jakie zmiany stanowią dla polskiego sądownictwa.
Eksperci poruszyli m.in. sprawę propozycji utworzenia w SN dwóch nowych izb, dyscyplinarnej i nadzwyczajnej, w których zasiadaliby nowo mianowani i mający specjalne uprawnienia sędziowie. W opiniach mowa jest też o wyborze członków Krajowej Rady Sądownictwa i upolitycznieniu tej instytucji, o proponowanym systemie nadzwyczajnej skargi, wieku emerytalnym sędziów SN oraz o mianowaniu i zwalnianiu przez ministra sprawiedliwości prezesów sądów.
Do wszystkich tych spraw i kilku innych kwestii Komisja Wenecka miała swoje uwagi i propozycje rozwiązań sytuacji. Nadmieniając też, że zdaje sobie sprawę, że część z proponowanych reform jest omawiana w polskim parlamencie właśnie teraz, więc Komisja uważa, że jej opinia może jeszcze się przydać jako głos w parlamentarnej dyskusji.
Polski rząd przy okazji takich opinii zazwyczaj od razu się najeża. Oskarża Komisję Wenecką o stronniczość, nierówne traktowanie i złą wolę. Chociaż kiedy dwa lata temu minister Waszczykowski prosił Komisję o wsparcie, miał o niej przecież radykalnie inne zdanie.
Teraz jednak polski rząd Komisji Weneckiej słuchać nie chce, deprecjonuje jej pracę i wszem wobec ogłasza, że wynik jej analizy to przecież tylko opinie, które można, ale niekoniecznie trzeba brać pod uwagę.
I oczywiście tutaj rząd ma rację. Komisja do niczego zmuszać nie będzie. Nie ma takich możliwości ani nawet chęci. Nie taka jest jej rola. Komisja najczęściej opiniuje projekty ustaw, żeby – jak to ujął jej przewodniczący Gianni Buquiccio – „było to w dalszych pracach nad ustawami przydatne”. Mając w ręku kompetentną opinię, projekt można jeszcze zmodyfikować, poprawić albo chociaż próbować znaleźć lepsze rozwiązanie.
Komisja Wenecka „uwzięła” się na Polskę?
Do tego jednak trzeba opinie Komisji Weneckiej traktować jako pomoc, a nie atak. Nie można ogłaszać, że Komisja jest stronnicza i na pewno się na Polskę uwzięła. Trudne do przyjęcia jest też oglądanie się na innych i argumentowanie, że wszystkie instytucje unijne, które ostatnio zajmują się polskimi problemami z praworządnością, są niesprawiedliwe, bo inni też robią źle, a tych innych nikt nie strofuje i głowy im nie suszy.
Nawet jeśli byłaby w tym jakaś racja, to słaby to argument. Jeśli jakieś unijne instytucje źle działają, to ich problem. Ich sumienie i ich odpowiedzialność. Teraz zajmują się poczynaniami polskiego rządu i polski rząd powinien na te uwagi merytorycznie zareagować, a w miejscach, które wymagają naprawy, uczciwie rozważyć proponowane np. przez Komisję Wenecką rozwiązania.
Do Komisji Weneckiej, która jest ciałem doradczym Rady Europy, należy 61 państw, czyli około 100 osób. Ekspertów z dziedziny prawa konstytucyjnego i prawa międzynarodowego, profesorów prawa, byłych ombudsmanów, sędziów sądów najwyższych czy trybunałów konstytucyjnych państw członkowskich, urzędników służby cywilnej i prawników. Trudno naprawdę pojąć, jak można uznać, że wszystkie te osoby są stronnicze i uwzięły się na Polskę.