Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wkrótce w Rumunii małżeństwem będzie tylko związek kobiety i mężczyzny

Homoseksualność została zdekryminalizowana w Rumunii dopiero w 2002 r. Homoseksualność została zdekryminalizowana w Rumunii dopiero w 2002 r. Forum
Przyspieszenie organizacji referendum w sprawie nowej definicji małżeństwa to konsekwencja antyrządowych protestów. Socjaldemokraci próbują odwrócić uwagę od swoich błędów.

6 i 7 października Rumuni wypowiedzą się w referendum w sprawie zmian w konstytucji. To wynik zabiegów Koalicji dla Rodziny, która dwa lata temu zebrała (w niespełna 20-milionowym kraju) trzy mln podpisów pod petycją dotyczącą nowej definicji małżeństwa. Obecna mówi o „związku małżonków”. To neutralne pod względem płci sformułowanie pozostawia otwarte drzwi do legalizacji małżeństw jednopłciowych. Prawicowe organizacje chcą zmiany na „związek kobiety i mężczyzny”, co poważnie utrudniłoby wprowadzenie w Rumunii równości małżeńskiej – bo wymagana byłaby do tego nie tylko specjalna ustawa, ale też zmiana ustawy zasadniczej, a w tej sprawie trudniej o polityczną większość.

Kościół jest na tak

Inicjatywę Koalicji poparła rok temu Izba Deputowanych, później Senat i wreszcie Trybunał Konstytucyjny (stosunkiem głosów siedem do dwóch). W zbieranie podpisów włączył się ortodoksyjny Rumuński Kościół Prawosławny, do którego przynależność deklaruje ok. 86 proc. obywatelek i obywateli kraju, oraz mniejsze kościoły rzymsko- i grekokatolickie. Które powtarzają, że jeżeli pozwoli się osobom homoseksualnym na małżeństwa, to zaczną wiązać się ze swoimi zwierzętami.

Czytaj także: Finlandia legalizuje małżeństwa jednopłciowe. To historyczna zmiana

W czasie kampanii przedreferendalnej w Rumunii bardzo aktywna była także chrześcijańska organizacja Liberty Counsel z siedzibą w Stanach Zjednoczonych. Jej wysłanniczka Kimberly Jean Davis jeździła po Rumunii po małych miasteczkach z wykładami. Przekonywała, że pary jednopłciowe częściej dopuszczają się wykorzystywania dzieci, które później w dorosłym życiu mają problemy emocjonalne, nadużywają substancji psychoaktywnych itd.

Jeśli w październikowym referendum weźmie udział ponad 30 proc. uprawnionych osób, jego wyniki będą wiążące.

Dlaczego teraz?

Zadajemy sobie pytanie, dlaczego właśnie teraz? – zastanawia się Vlad Viski, dyrektor bukaresztańskiej MozaiQ działającej na rzecz środowiska LGBTQ. Jest przekonany, że przyspieszenie organizacji referendum – w końcu przez dwa lata projekt był w legislacyjnej zamrażarce – to skutek ostatnich protestów przeciwko korupcji i przemocy policji, które przetoczyły się przez Rumunię. Oraz walk wewnętrznych u rządzących krajem socjaldemokratów. Zależy im na przeniesieniu uwagi z tematów dotychczas dyskutowanych na zastępcze.

W grudniu 2017 r. Partia Socjaldemokratyczna (PSD) wygrała wybory, uzyskując ponaddwukrotną przewagę nad centroprawicową Partią Narodowo-Liberalną – 45,5 proc. Centralnym punktem swojej kampanii uczynili tematy społeczno-gospodarcze, ale, jak pisał dla Ośrodka Studiów Wschodnich Tomasz Dąbrowski, zarazem podkreślali przywiązanie do wartości konserwatywnych, m.in. wspierając postulat wpisania do konstytucji definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

To socjaldemokraci przeprowadzili ostro krytykowane zmiany w sądownictwie i prokuraturze, odbierane jako zamach na ich niezależność i próbę zablokowania walki z korupcją. PSD przyjęło pakiet ustaw, które m.in. umożliwiają ministrowi sprawiedliwości ingerencję w działania sędziów i prokuratorów. Ograniczono też kompetencje Narodowej Dyrekcji Antykorupcyjnej (DNA) i kontrolę nad Najwyższą Radą Sądownictwa. Radykalne zmiany w trójpodziale władzy i przepisach dotyczących walki z korupcją wywołały falę bezprecedensowych demonstracji w kraju.

Obecna premier – Viorica Dăncilă – jest już trzecią szefową rządu socjaldemokratów. W styczniu 2018 r. Mihai Tudose zrezygnował ze stanowiska. Tudose stracił poparcie kierownictwa socjaldemokratów, bo popadł w poważny konflikt z przewodniczącym PSD Liviu Dragneą, który nie może sam stanąć na czele rządu, ponieważ w kwietniu 2016 r. został skazany w zawieszeniu za oszustwa wyborcze. Dragnea jest uważany za najbardziej wpływowego polityka w całej Rumunii.

Dăncilă stała się pierwszą kobietą na stanowisku premiera w historii kraju. Ale, niestety, skompromitowaną i będącą pionkiem w grze Dragnei.

Bruksela nic nie może zrobić

Homoseksualność została zdekryminalizowana w Rumunii dopiero w 2002 r. Pary jednopłciowe nie mogły trzymać się za ręce lub wyrażać jakiegokolwiek innego uczucia. Uznawano to za przejaw nieprzyzwoitości w miejscach publicznych. Ustawa zmieniła się w ramach procesu akcesji Rumunii do Unii Europejskiej. Dziś Bruksela nie ma już takiego wpływu na władze Rumunii. Regulacje dotyczące prawa małżeńskiego i rodzinnego leżą w gestii państw członkowskich. Bruksela nie może im nic narzucić. Choć kilka rekomendacji jest.

W lipcu 2005 r. Parlament Europejski przyjął dyrektywę zobowiązującą wszystkie państwa członkowskie UE do uznawania małżeństw osób tej samej płci, nawet jeśli w danym kraju związki jednopłciowe nie są uznawane.

Dziś małżeństwa osób tej samej płci są legalne w Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Niemczech, Irlandii, Luksemburgu, Holandii, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji, Wielkiej Brytanii (z wyjątkiem Irlandii Północnej) i na Malcie. Związki partnerskie wprowadziły Austria, Chorwacja, Cypr, Grecja, Węgry, Włochy, Słowenia, Czechy, Estonia. Tylko Bułgaria, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia i Słowacja nie wprowadziły dotąd żadnych udogodnień dla swoich homoseksualnych obywateli.

W czerwcu 2018 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podjął ważną decyzję dotyczącą praw małżeństw jednopłciowych.

Obywatel Rumunii Adrian Coman i Amerykanin Clay Hamilton zawarli małżeństwo w Brukseli, po czym Hamilton chciał uzyskać prawo legalnego pobytu w Rumunii przez okres powyżej trzech miesięcy, które przysługuje współmałżonkom obywateli UE. Rumuńscy urzędnicy poinformowali, że Hamilton nie może zostać uznany w Rumunii za „współmałżonka”, ponieważ państwo członkowskie nie uznaje małżeństw osób tej samej płci. Trybunał uznał, że Rumunia powinna przyznać Amerykaninowi prawo legalnego pobytu w kraju jego męża. Ale jego opinia nie jest wiążąca dla władz rumuńskich.

Premier Viorica Dăncilă twierdzi, że referendum „nie jest zwrotem przeciwko mniejszościom seksualnym, jak niektórzy próbują wmówić opinii publicznej”, i że „partie polityczne muszą przestrzegać woli obywateli”. Gdyby jednak tak było, uważa Katrin Hugendubel z ILGA-Europe, organizacji LGBT, rumuński rząd powinien wreszcie uregulować sytuację par jednopłciowych i wychowywanych przez nie dzieci. A to, co robi teraz, to nic innego jak zatwierdzenie przez Rumunów dyskryminacji swoich sąsiadów, kolegów, przyjaciół i członków rodziny.

Czytaj także: Czego Polska może Rumunii zazdrościć

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama