Świat

Etiopia po raz pierwszy ma prezydentkę. I parytet w rządzie!

Nowo zaprzysiężona prezydent Etiopii Sahle-Work Zewde i premier Abiy Ahmed. Czy ich reformy przetrwają? Nowo zaprzysiężona prezydent Etiopii Sahle-Work Zewde i premier Abiy Ahmed. Czy ich reformy przetrwają? Tiksa Negeri/Reuters / Forum
W ciągu tygodnia kobiety wzięły prezydenturę i połowę ministerstw w rządzie. To część rewolucyjnych reform od pół roku wprowadzanych w Etiopii przez nowego premiera.

„Jeżeli myślicie, że mówię za dużo o kobietach, to ostrzegam: dopiero zaczęłam!” – takimi słowami zwróciła się w czwartek do etiopskich posłów Sahle-Work Zewde, dopiero co wybrana przez nich pierwsza w historii kraju kobieta na stanowisku prezydenta. Doświadczona pracownica tamtejszej dyplomacji, przez wiele lat zajmująca kolejne stanowiska w ONZ, jest też jedyną głową państwa tej płci na całym kontynencie.

Abiy Ahmed, przedstawiciel mniejszości, wprowadza do rządu kobiety

Choć w przypadku jej ojczyzny rola jest czysto ceremonialna, to deklaracje pani prezydent, że nadszedł czas pracy nad wdrażaniem równości płci, nie są puste. Zaledwie tydzień przed jej nominacją rząd przeszedł wielką rekonstrukcję i szefowymi dokładnie połowy ministerstw zostały właśnie kobiety. „Normalizacją kobiet na decyzyjnych stanowiskach w życiu publicznym” nazwał to szef gabinetu premiera.

Bo to właśnie rządzący dopiero od pół roku prezes rady ministrów jest odpowiedzialny za rewolucyjne zmiany w Etiopii. Abiy Ahmed objął stanowisko dopiero w kwietniu, po zupełnie niespodziewanej dymisji swojego poprzednika. Jest nie tylko najmłodszym przywódcą kraju w Afryce, ale też pierwszym premierem Etiopii wywodzącym się z Oromo.

Premier na uspokojenie

Niezależny wcześniej lud został podbity dopiero w XIX w., a obecna stolica Addis Abeba została założona w 1887 r. na odebranej mu ziemi. Etiopski Kościół Ortodoksyjny miał silne państwowe wsparcie w nawracaniu mających własne wierzenia Oromo na chrześcijaństwo, członkowie tej grupy etnicznej mieli też problemy z uzyskiwaniem pracy w administracji, w szkołach zabroniono nauczania ich języka. Władze centralne ignorowały ich podczas kolejnych klęsk głodowych (w połowie lat 70. zmarło z tego powodu w sumie ćwierć miliona Oromo).

Cztery pułapki. Rozmowa z prof. Paulem Collierem, specjalistą od walki z biedą

Aż do 1991 r. prześladowcami Oromo byli Amharowie, druga największa grupa w kraju. Ale wówczas ich rządy zostały obalone przez ruch partyzancki Tigrajów, którzy stanowią zaledwie 6 proc. mieszkańców Etiopii. Żeby utrzymać się przy władzy, zaczęli rozgrywać niechęć Oromo i Amharów. Tych pierwszych przedstawiano jako niebezpiecznych secesjonistów zagrażających jedności państwa, a tych drugich jako szowinistów chcących podporządkować sobie wszystkie inne grupy w kraju – na tym tle Tigrajowie sami prezentowali się jako jedyna centrowa siła zdolna utrzymywać spokój. Dziś zajmują wciąż wszystkie kluczowe stanowiska w armii oraz gospodarce.

Czytaj także: Afrykańskie okrucieństwa. Zapędzeni w Róg (2007)

Etiopia od kilku lat przeżywa boom gospodarczy, w stolicy powstaje tak wiele nowych inwestycji, że o Addis Abebie mówi się nawet jako o „Dubaju Afryki”. Cenę płacą jednak Oromo, którzy są masowo eksmitowani z atrakcyjnych działek. W 2014 r. zaczęli z tego powodu urządzać coraz liczniejsze protesty, a dwa lata później dołączyli do nich dawni rywale Amharowe (domagający się cofnięcia niekorzystnej dla nich reformy administracyjnej z 1991 r.). Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio srebrny medalista w maratonie Feyisa Lilesa skrzyżował ręce w geście używanym przez demonstrantów w Etiopii.

Choć rząd wprowadził wówczas stan wyjątkowy, to protesty i brutalne starcia z siłami mundurowymi trwały dalej, dlatego w kwietniu rządzący krajem Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny (który od rewolucji obsadza wszystkie miejsca w parlamencie), mając nadzieję na uspokojenie nastrojów, wybrał na premiera właśnie przedstawiciela Oromo.

Społeczne i polityczne zmiany w tempie sprinterskim

Abiy Ahmed zaczął reformować kraj, i to w tempie sprintów, a nie maratonów, w jakich z sukcesami biegają jego rodacy. W ciągu kilku miesięcy nowy szef rządu wypuścił na wolność więźniów politycznych, zaprosił do ojczyzny wygnanych wcześniej dysydentów, zapowiedział pierwsze w pełni demokratyczne wybory za dwa lata, a przede wszystkim podpisał historyczny traktat pokojowy z sąsiednią Erytreą.

Kosztujący życie 70 tys. osób konflikt wybuchł w 1998 r. o graniczne miasto Badme i choć porozumienie pokojowe podpisano już dwa lata później, to żadne z państw go nie przestrzegało, a na niewygasłym froncie dochodziło do potyczek. Dzień po podpisaniu porozumienia obie stolice uruchomiły zawieszone 20 lat temu połączenia telefoniczne, zapowiedziały powtórne otworzenie ambasad i granic oraz przyjmowanie samolotów swoich linii lotniczych. Separatystyczna partyzantka w Etiopii ogłosiła, że kończy działalność, a Erytrea – że udostępni sąsiadowi swoje porty.

Niepewny los reform Abiya Ahmeda

Mianowanie kobiet na kierownicze stanowiska w rządzie (jedna będzie nadzorować służby specjalne, a inna wojsko) jest częścią tej reformatorskiej rewolucji. Ma wymiar nie tylko polityczny, ale przede wszystkim społeczny, bo w Etiopii kobiety wciąż są dyskryminowane, włącznie z najgorszymi przejawami, czyli wydawaniem za mąż nieletnich oraz obrzezaniem.

Ale mimo społecznego entuzjazmu dla działań nowego premiera losy jego reform wcale nie są takie pewne. Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny zaczyna się dzielić: trzy z czterech partii tworzących tę koalicję zmieniło w ciągu ostatnich miesięcy swoje nazwy w taki sposób, by bardziej podkreślały ich etniczny charakter. Ich przedstawiciele coraz częściej podnoszą wzajemnie sprzeczne postulaty, o których dawniej dyskutowaliby za zamkniętymi drzwiami. A w zeszłym miesiącu na przedmieściach stolicy doszło do dwóch ataków, w których zginęły 23 osoby, z kolei dwa dni później służby mundurowe zastrzeliły pięciu uczestników gwałtownej demonstracji, która o wcześniejsze morderstwa obwiniała właśnie Oromo.

Jeżeli Abiy Ahmed chce doprowadzić swoją pokojową rewolucję do końca, to będzie się musiał jeszcze sporo napracować.

Czytaj także: Zhańbieni przez Menelika. 120 lat temu Etiopia pokonała Włochów

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Kasowy horror, czyli kulisy kontroli u filmowców. „Polityka” ujawnia skalę nadużyć

Wyniki kontroli w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, do których dotarliśmy, oraz kulisy ostatnich wydarzeń w PISF układają się w dramat o filmowym rozmachu.

Violetta Krasnowska
12.12.2024
Reklama