Robert Biedroń dla Gazeta.pl: „Jako jedyna z dużych partii politycznych 10 marca przekazaliśmy wszystkie informacje dotyczące finansowania Wiosny. Chcieliśmy w ten sposób pokazać pewne standardy jawności i transparentności”. Dodał, że ujawnili też wszystkie wpłaty i można je sprawdzić na stronie Watchdog.
Czytaj także: Koncert życzeń zamiast programu
Kasa Biedronia – jakie są fakty?
Wiosna nie jest jedyną partią, która przekazała Watchdog Polska rejestry wydatków (zrobiły to także PSL, SLD, Nowoczesna, Razem, Zieloni). Poza tym wszystkie partie każdego roku dostarczają do PKW rejestr swoich wydatków i wyciągi z kont bankowych. Wiele razy je opisywaliśmy. Te standardy, które chce pokazywać Robert Biedroń, inni wdrażają od dawna, bo prawo ich do tego zobowiązuje. Co więcej, Wiosna odpowiedziała na wniosek Sieci Obywatelskiej dopiero, gdy organizacja złożyła skargę na bezczynność do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Partia, owszem, odpowiedziała – ale nie na wszystkie pytania.
Wiosna nie ujawniła kompletu informacji. Na wyciągu bankowym partii przy ponad 25 przelewach na łączną kwotę 373 tys. zł dane o kontrahentach zostały zaczernione. Nie możemy się więc dowiedzieć, za co i komu Wiosna zapłaciła. Z numerów kont wynika, że jedna firma zarobiła 258 tys. zł. Czyżby w partii nie wiedzieli, że takie dane, zgodnie z ustawą o partiach politycznych, nie podlegają ochronie danych osobowych?
Wiosna nie ujawniła wpłat. Wbrew temu, co mówi Biedroń, Wiosna nie pokazała żadnych wpłat i nie można ich sprawdzić na stronie Watchdog. Sieć Obywatelska ponownie zwróciła się do partii o te informacje.
Czytaj także: Robert Biedroń – polski Macron?
Instytut partyjny Wiosny?
Wyciągi bankowe, które przedstawiła Wiosna, pokazują informacje o relacjach między partią a Instytutem Myśli Demokratycznej (IMD). Partia przelała w tym roku na konto IMD 132 tys. zł. Też nie wiadomo, na co, bo trudno się tego domyślić po numerze faktury. Instytut istnieje od 2014 r., ale dopiero w 2017 r. zaczął zbierać pieniądze na swoją działalność. Od artystów, biznesmenów i prawników dostał w rok 170 tys. zł. Prawo pozwala nie ujawnić listy darczyńców fundacji, pozostają anonimowi. Nakłada za to obowiązek informowania, kto i ile daje na partie. Wygląda na to, że fundacja służy Wiośnie do omijania prawa.
Fundacja (od czerwca 2018 r. o nazwie Kocham Polskę), a nie partia Biedronia, organizowała Burze Mózgów i to ona zapłaciła fakturę – 55 tys. zł – za konwencję Wiosny na Torwarze (partia zwróciła jej potem pieniądze). Od kogo IMD miał środki na zorganizowanie imprezy partyjnej, tego się nie dowiemy. – Podkreślamy, że działalność statutowa fundacji IMD jest całkowicie niezależna i niezwiązana z działalnością jakiejkolwiek partii politycznej – czytamy w przesłanym nam z Wiosny oświadczeniu.
A jednak Wiosna i IMD są ze sobą bardzo personalnie powiązane. W zarządzie fundacji IMD zasiadają Marcin Anaszewicz, Krzysztof Śmiszek i Monika Gotlibowska, czyli kolejno wiceprezes Wiosny, jej ekspert i członek rady krajowej (oraz partner Biedronia), skarbniczka. Organem nadzoru jest zaś fundator – Biedroń, który mówił o sobie dla Gazeta.pl „Jestem szefem Instytutu Myśli Demokratycznej i tam pracuję od wielu miesięcy”. Z pensją 8 tys. zł miesięcznie. Przekaz jest więc taki, że Biedroń żadnych pieniędzy jako prezes partii nie zarabia, płaci mu tylko Instytut. To zawsze jakoś lepiej wygląda przed wyborcami. Ale wychodzi na to, że Wiosna przelewa pieniądze na fundację, która opłaca pensję Biedronia.
Czytaj także: Dr Maciej Gdula, współzałożyciel i autor nazwy partii, o programie Wiosny
Wiosna: Już na dniach pokażemy
Robert Biedroń i jego otoczenie wiele mówią o transparentności, ale jej nie praktykują. Już chyba lepiej by było, gdyby kazali cierpliwie poczekać na sprawozdania finansowe, które złożą w PKW (już 31 marca – za poprzedni rok), zamiast przekonywać, że wszystko pokazali, a tak naprawdę to niewiele z tego wynika.
Kilka osób związanych z Wiosną obiecało „już na dniach” pokazać faktury i zapewniało, że nie mają nic do ukrycia. Ale mówili to już kilka tygodni temu. Czasem lepiej nie obiecywać, bo niespełnione zapowiedzi rodzą podejrzenia, że coś jednak chce się ukryć.
Czytaj więcej: O finansowaniu partii politycznych w najnowszej POLITYCE