To może być przełom w śledztwie Kongresu związanym z impeachmentem Donalda Trumpa. Gordon Sondland, ambasador USA w Unii Europejskiej, powiedział w środę przed komisją ds. wywiadu Izby Reprezentantów, że Trump domagał się od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, aby ogłosił dochodzenie ws. korupcji Joe Bidena i domniemanej ingerencji Kijowa w wybory w USA w 2016 r. Trump uzależniał od tego zgodę na spotkanie z Zełenskim i odmrożenie pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości 400 mln dol. „Działaliśmy na polecenie prezydenta” – oświadczył ambasador, rozwiewając wszelkie wątpliwości co do kwestionowanego przez obrońców Trumpa quid pro quo. Sondland miał na myśli siebie oraz swoich dwóch partnerów: specjalnego wysłannika Departamentu Stanu na Ukrainę i sekretarza ds. energetyki Ricka Perry’go, trójkę zwaną „Tres Amigos”, a działającą pod kierunkiem prywatnego adwokata prezydenta – Rudy’ego Giulianiego. Co więcej, Sondland podkreślił kilkakrotnie, że o ich poufnych zabiegach – sprzecznych z oficjalną polityką Waszyngtonu wobec Ukrainy i Rosji – wiedzieli członkowie ścisłego kierownictwa ekipy Trumpa, tzn. sekretarz stanu Mike Pompeo, wiceprezydent Mike Pence i szef kancelarii prezydenta Mik Mulvaney.
Gordon Sondland obciąża prezydenta
Zeznania Sondlanda mają ogromną wagę, gdyż w odróżnieniu od pozostałych świadków oskarżenia ws. impeachmentu, którzy wystąpili na rozpoczętych 13 listopada publicznych przesłuchaniach przed komisją ds. wywiadu, miał on stały, bezpośredni dostęp do prezydenta.