Strzelano do nas kulami „Made in Poland”
Relacja z Mińska: strzelano do nas kulami „Made in Poland”
Pokojowy protest w Mińsku wyznaczony był na godz. 19 wokół pomnika Mińska-Miasta Bohatera na wielkim pl. Zwycięstwa. Milicja uniemożliwiła demonstrantom przybycie, otaczając plac i ulice tak, że żadne zgromadzenie nie mogło się tam odbyć. W tej sytuacji, zgodnie z instrukcją opozycji, ludzie mieli gromadzić się wokół głównych stacji metra, trzymać razem i tam demonstrować.
Około godz. 22–23 przy tych stacjach w kilku miejscach doszło do dławienia protestów. Widziałem dwa, o których chodziły na mieście pogłoski, że właśnie tam policja używa najwięcej przemocy, aczkolwiek wciąż nie mogę tego zweryfikować.
Czytaj też: Takiej mobilizacji na Białorusi jeszcze nie było
Szeregi OMON z długą bronią
Niedaleko centrum handlowego Riga powstała barykada, było tam ok. 5 tys. demonstrantów, a milicji początkowo wcale. Protest był w pełni pokojowy, kierowcy samochodów i autobusów stali w długim korku, wyrażali solidarność z protestem, pełno było biało-czerwono-białych flag, słychać było hasła „Żywie Bielarus'!”, rozmawiano. Nie było żadnej agresji ani żadnych aktów jakkolwiek chuligańskich.
Tam usłyszałem, że głównym teatrem wydarzeń jest metro Puszkinskaja położone dość daleko od centrum. Przeszedłem w jego kierunku 2–3 km, a potem zatrzymałem samochód – dziś w Mińsku to najlepszy sposób poruszania się, bo na hasło żurnalist iz Polszy każdy zawiezie cię wszędzie bez mrugnięcia okiem. Pojechałem w kierunku stacji trasą przypominającą labirynt, bo wiele ulic było poblokowanych przez policję.