Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Homo putinus. Nowy rosyjski człowiek jest pełen kompleksów

Dzień flagi w Moskwie, 22 sierpnia 2022 r. Dzień flagi w Moskwie, 22 sierpnia 2022 r. Komsomolskaya Pravda / Russian Look / Forum
Zachód zastanawia się, z jaką Rosją i jakimi Rosjanami będzie miał do czynienia po wojnie. Niestety jest spore prawdopodobieństwo, że będzie to Homo putinus. Dlatego żeby zmienić Rosję, nie wystarczy wymiana władz.

Jak donosił niedawno niezależny portal Meduza, Rosjanom masowo odmawia się wjazdu do Gruzji. Jegor Kuroptiew, szef kaukaskiego oddziału Fundacji Wolna Rosja, potwierdził, że zdarza się to od tygodni. Coraz trudniej przekroczyć im także granicę turecko-gruzińską. Warto przypomnieć, że po napaści na Ukrainę właśnie ta mała republika stała się jednym z najpopularniejszych celów rosyjskiej emigracji. Wyjeżdżali tam działacze polityczni i dziennikarze, ale też zwolennicy Kremla uciekający przed chaosem we własnym kraju.

Przykład Gruzji wpisuje się w szerszy trend utrudniania Rosjanom swobodnego podróżowania po Europie w czasie wojny. Wprawdzie nie udało się wprowadzić zakazu wiz turystycznych na poziomie UE, ale decydują się na to poszczególne państwa, a reszta dramatycznie spowalnia procedury.

Rusofobia!

Być może Swietłana (lat 42), turystka na Lazurowym Wybrzeżu, tak jak wielu jej rodaków będzie musiała zmienić przyzwyczajenia. W rozmowie z niemieckim „Bildem” wyznała: „Przyjeżdżam tu od sześciu lat. Osobiście nie odczuwam większych zmian. Może w banku, ale udało się je obejść. No i nie mam w hotelu rosyjskich kanałów”.

Wakacje na południu Europy to już nie luksus, na który mogą sobie pozwolić tylko rosyjscy bogacze, lecz standard średniej wielkomiejskiej klasy. Ale w tym roku Rosjanie czują się gorzej traktowani – jeśli nie wprost, to poprzez piętrzące się utrudnienia. Gdy tylko zaczęli utyskiwać na nieuprzejmość ukraińskich gości w europejskich kurortach, Kreml załadował salwę armatnią propagandy i wypalił: „Oto ona! Rusofobia!”.

Resort Siergieja Ławrowa opublikował na początku czerwca specjalny raport w tej sprawie. „Masowo łamane są prawa obywateli Rosji w takich krajach jak Polska, państwa bałtyckie, Wielka Brytania, USA, Kanada i Niemcy”. Chodzi m.in. o dostęp do edukacji, opieki medycznej, banków itd. Zdarzają się napaści – wyliczają autorzy raportu – groźby i oszczerstwa. „Łamanie praw Rosjan za granicą stało się powszechne, a totalna rusofobia szokuje dzikością” – konkludują.

Gorącym medialnym tematem była lipcowa awantura w tureckim kurorcie Quattro Beach w Alanyi: Polacy mieli zaatakować rosyjskich gości w hotelowej restauracji. Z raportów policyjnych tymczasem wynika, że do rękoczynów doprowadziła nie „dzika rusofobia”, lecz feromony. A właściwie patriotyczna zazdrość rosyjskiego męża, że jego żona była adorowana przez Polaka.

Ale rosyjskie media namierzają i nagłaśniają każdy przypadek ewentualnej rusofobii. Szukają przejawów wrogości, w tym hasła „russkij wojennyj korabl idi na...”, pojawiającego się wszędzie tam, gdzie trafiali ukraińscy uchodźcy. Pyskówek na europejskich ulicach między turystami noszącymi koszulki z symbolem „Z” a Ukraińcami czy tablic rejestracyjnych zaklejanych antywojennymi sloganami.

Szowinizm, imperializm i język

Zdaniem Olega Kuwajewa, znanego rosyjskiego scenarzysty i autora popularnej kreskówki „Masyanya”, po pełnowymiarowej napaści na Ukrainę bycie Rosjaninem stało się po prostu żenujące. „To pewne i dumne posługiwanie się językiem ukraińskim. Wszędzie. I niezwykle cichy, stłumiony, wstydliwy głos rosyjski” – pisał na Facebooku. Rosjanie muszą być skonfundowani, wszak w ich umysłach Rosja to wielki kraj z wielką kulturą, który ma do spełnienia wyjątkową misję. Zawsze stoi po dobrej stronie historii, wyzwala, a nie napada, ratuje, a nie gwałci.

Za tą megalomanią kryje się jednak kompleks niższości, bo Rosjanie zawsze aspirowali do zachodniego świata. Swoją wyższość budowali na słabszych i mniejszych sąsiadach, którzy po rozpadzie radzieckiego imperium zdążyli się wyemancypować. Od czaru rosyjskiej „wielkiej kultury” uwalnia się również Zachód. Po 24 lutego Dostojewskiego, balet i sztukę przesłonił obraz rzezi cywilów w Buczy, odżynanych jeńcom części ciała, a nade wszystko rosyjska obojętność na tę wojnę.

Rosjanie przestają być jednak obojętni, gdy pozbawia się ich wszelkich przymiotów wielkości. Oburza ich zatem nie bestialstwo armii, lecz odrzucanie przez Ukraińców języka rosyjskiego albo rugowanie ich literatury ze spisu szkolnych lektur. Zoriana Varenia, ukraińska dziennikarka współpracująca z Radiem 357, mówi „Polityce”: – Za tzw. wielką rosyjską literaturą zawsze stał wielkoruski szowinizm i rosyjski imperializm. Jej zdaniem Ukraińcy powinni raczej czerpać kulturowe wzorce z Zachodu.

Dlatego ukraińskie ministerstwo dodało do programów szkolnych utwory zagranicznych pisarzy, takich jak O. Henry, Jean de Lafontaine, Anna Gavalda czy Ulf Stark. Pozostawiono „dzieła pisarzy tworzących w języku rosyjskim, których życie i twórczość były ściśle związane z Ukrainą”. Są wśród nich Mikołaj Gogol, Władimir Korolenko i Michaił Bułhakow (ale tylko „Psie serce”).

Zdaniem Zoriany Rosjanie podświadomie czują wyższość wobec sąsiednich narodów, dla których siłą rzeczy język rosyjski był przez stulecia lingua franca. Za pomocą języka, np. kanałów rosyjskojęzycznych, promuje się rosyjskie wartości. I wielkoruski szowinizm. Duming Tups opublikował na Twitterze film, w którym o tym, kto ma znać jaki język, dyskutują Ormianin i Rosjanin. Ten drugi stwierdza: „Powinieneś znać język swojego pana. Ja jestem twoim panem. Dlatego rozmawiasz ze mną po rosyjsku”.

Homo putinus, nowy człowiek rosyjski

Zachód zastanawia się, z jaką Rosją i jakimi Rosjanami będzie miał do czynienia po wojnie. Lew Gudkow, szef niezależnego Centrum Lewady, odpowiada: z Homo putinus. Człowiekiem radzieckim po korekcie nacjonalizmu i imperializmu putinowskich czasów. Który nie marzy już o tym, żeby Rosja stała się „normalnym krajem”, lecz wielką potęgą, której obawia się świat. Nadzieja na westernizację Rosji jest płonna, bo uniwersalne zachodnie wartości przyswaja tylko wąska, nieznacząca grupa inteligentów.

Gudkow podkreśla, że nową cechą autoidentyfikacji Rosjan jest odrzucenie Zachodu. Do Europy można jeździć na wakacje, zakupy, wysyłać tam dzieci na studia, ale Homo putinus pozostaje lojalny wobec Kremla. Z badań Centrum Lewady wynika, że dumę z działań rosyjskich władz w Ukrainie deklaruje 51 proc. obywateli (w marcu 48 proc.), a wstyd 7 proc. (w marcu 5). Gudkow przyznał z zaskoczeniem, że wojną najszybciej przestali się interesować młodzi oraz opozycjoniści. Ci ostatni z wiadomych względów, młodzi – z koniunkturalnych.

Żeby zmienić Rosję, nie wystarczy więc zmiana na szczytach władz. Za Putinem stoi zbiorowy Putin rosyjskiego narodu. I właśnie masy trzeba zmieniać, wyciągać Rosjan ze strefy komfortu, zmuszać do refleksji, przekłuwać putinowską bańkę.

Jest promyk nadziei: nieznacznie wzrósł odsetek tych, którzy czują moralną odpowiedzialność za śmierć cywilów w Ukrainie. W marcu było ich 28 proc., w maju 36 proc. Na „wahadło rosyjskie”, czyli zjawisko porzucenia putinizmu na rzecz demokratyzacji, jak to miało miejsce podczas pieriestrojki, na razie nie ma jednak co liczyć.

Czytaj też: Europa nie dla Rosjan? „Jeżdżą na wakacje, jakby nic się nie stało”

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną