Unia przyjęła cel klimatyczny na 2040 r. „Udało się wybić zęby systemowi ETS2”
Ministrowie od spraw klimatu krajów UE w środę rano uzgodnili unijny cel redukcyjny na 2040 r. na poziomie 90 proc. – przy sprzeciwie Polski, Węgier, Słowacji, Czech i wobec wstrzymania się od głosu przez Bułgarię i Belgię. „Projekt zyskał poparcie państw, które reprezentują 80 proc. ludności Unii” – podkreślał minister Lars Aagaard prowadzący obrady w imieniu duńskiej prezydencji w Radzie UE.
Kompromisowy tekst zawiera zapisy spełniające dużą część polskich postulatów, ale premier Donald Tusk na niedawnym szczycie zapowiedział głosowanie polskiego rządu na „nie”. I z takim stanowiskiem polska delegacja przyjechała na obrady. „Negocjowaliśmy cały dzień i całą noc. Udało się zrobić coś, co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia, czyli posprzątać to zaniedbanie, do którego doprowadził rząd PiS. Dzisiaj udało się wybić zęby systemowi ETS2” – podkreślał wiceminister Krzysztof Bolesta.
Czytaj także: Olbrzymi kontenerowiec płynie z Chin do Europy. Rosja też już pcha się na północ
Nie przed wyborami
Głosowanie dotyczyło poziomu redukcji CO2. Ale w ramach negocjacyjnego przeciągania kolejnych krajów na stronę zwolenników celu na 2040 r. Duńczycy i komisarz Wopke Hoekstra oferowali im ustępstwa związane m.in. z nowym systemem handlu emisjami w budownictwie i transporcie drogowym (ETS2). Polska domagała się odroczenia wejścia tego systemu w życie z 2027 r. na 2030 r., ale do preambuły przyjętego dziś projektu wpisano tylko jednoroczne odroczenie. To oznacza, że te kontrowersyjne przepisy nie zaczną obowiązywać przed wyborami w Polsce oraz we Francji, gdzie w obecnym parlamencie nie ma większości potrzebnej do ich przełożenia na francuskie prawo krajowe.
Ponadto Komisja Europejska powtórzyła wcześniejsze deklaracje, że zaproponuje dodatkowe rozwiązania stabilizujące ceny emisji CO2, a Polska uzyskała zapisy pozwalające na ulgowe tratowanie branży zbrojeniowej. Zgodnie z ustaleniami ostatniego szczytu UE do przepisów o celu redukcyjnym wpisano klauzulę dopuszczającą jego zmianę, np. za kilka lat, z uwzględnieniem rozwoju technologii i konkurencyjności UE.
Pierwotny projekt Brukseli zawierał możliwość realizacji celu na 2040 r. za pomocą „importowanych” redukcji emisji (czyli redukcji poza UE opłacanych przez Europejczyków) na poziomie 3 proc. Polska chciała 10 proc., ale m.in. Włochy i Francja godziły się najwyżej na 5 proc. To ostatniej nocy stało się jednym z najgorętszych tematów negocjacji, ale skończyło się na opcji francusko-włoskiej. „Cel redukcyjny wynosi 90 proc., ale w rzeczywistości 85 proc. wewnątrz UE – wyjaśniał Bolesta. Wykorzystanie kredytów międzynarodowych rozpocznie się – jak postulowała m.in. Polska – od pięcioletniej fazy pilotażowej w 2031 r.
Przyjęte dziś stanowisko Rady UE to wstęp do negocjacji kompromisowej wersji z Parlamentem Europejskim, w którym nadal dość silne są głosy przeciw tak mocnemu rozwadnianiu celu 90 proc. Jednak nacisk stolic na swych europosłów będzie zapewne tak silny, że ostatecznie pójdą na ustępstwa. Zwłaszcza że w centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej, największego klubu w PE, „pragmatyczne” podejście do polityki klimatycznej, czyli gotowość do jej luzowania, staje się coraz częstsze.
Czytaj też: Nie ma już jednego Zachodu, są jedne Chiny. Znajdujemy się w geopolitycznym przeciągu
Zgoda coraz słabsza
Unia ma już dwa prawnie wiążące cele klimatyczne – neutralność klimatyczną w 2050 r. i 55-procentową redukcję emisji do 2030 r. (w porównaniu z poziomami z 1990 r.). Oba przyjęte za jednomyślnym poparciem 27 krajów UE. Ale Bruksela zdecydowała, że cel na 2040 r. nie wymaga zielonego światła od szczytu UE decydującego na zasadzie konsensusu.
Rząd Donalda Tuska nie protestował przeciw takiej interpretacji i rezygnacji z poszukiwania jednomyślnej zgody 27 państw UE, choć bardzo szerokie poparcie ambitnej polityki klimatycznej, które panowało w Unii przed kilku laty, teraz ustępuje wezwaniom do priorytetowego obniżenia kosztów energii.
Porozumienie w sprawie celu klimatycznego na 2040 r. stało się podstawą do uzgodnienia przez UE nowego zobowiązania na zaczynającą się w tym tygodniu ONZ-owską konferencję klimatyczną w Brazylii (COP-30). Deklaracja ta wymaga jednomyślności, więc Rada UE dziś uzgodniła, że Unia na COP-30 poprze widełki od 66,3 proc. do 72,5 proc. redukcji do 2035 r.