Recenzja filmu: „Tesla”, reż. Michael Almereyda
Jest w tym szaleństwie jakaś metoda na sportretowanie Tesli jako jednego z ojców nowoczesnego świata.
Jest w tym szaleństwie jakaś metoda na sportretowanie Tesli jako jednego z ojców nowoczesnego świata.
W 2051 r. ludzie przegrywają wojnę z krwiożerczymi obcymi, a jedynym ratunkiem jest ściągnięcie posiłków z przeszłości, zarówno wojskowych, jak i cywili.
Film brutalnie rozlicza Niemców z dziedzictwa kolonializmu.
Adaptacja komedii Cowarda jest zachowawcza i pozbawiona emocji.
Dysfunkcyjna rodzina z przemocą w tle, poczucie bycia ofiarą, łapanie równowagi w związku to ulubione tematy Maïwenn, 45-letniej francuskiej aktorki i reżyserki, chętnie czerpiącej inspirację z osobistych doświadczeń.
Spowity w mrokach psychoanalizy thriller inspirowany kryminałem Belgijki Amélie Nothomb.
„Miasto” jest propozycją dla widzów szukających nie tyle sensacji, ile kina z pogranicza filmowego eksperymentu i dokonań Davida Lyncha.
François Ozon czuje się jak ryba w wodzie w konwencji mieszającej elementy humorystyczne z poważnymi.
Bardzo kameralny, wyciszony dramat.
Gdzie przebiega granica wyobraźni i emocjonalnego kłamstwa?
Równowaga między ciszą i świetnie opracowanymi efektami akustycznymi jest jednym z najważniejszych elementów budujących niepokojący klimat filmu.
„Magnezję” ogląda się niestety z narastającym poczuciem dezorientacji.
Lekcja historii zamieniona w intensywne, emocjonujące kino.
Tytuł filmu mówi wszystko, co trzeba wiedzieć: na ekranie starcie tytanów, pojedynek, w czasie którego trzęsą się góry, a drapacze chmur rozsypują niczym domki z kart.
Energia kontrkulturowej rewolucji co nieco osłabła, więc niektórzy mogą odebrać ten szyderczy atak na mieszczańską hipokryzję oraz religijne złudzenia jako wyważanie otwartych drzwi.
Niezły materiał wyjściowy na przyzwoity horror został zaprzepaszczony przez niezbyt udaną próbę wypełnienia filmu hitchcockowskimi motywami.
Już nieoczekiwany, choć w pełni zasłużony Oscar dla Anthony’ego Hopkinsa powinien być wystarczającą rekomendacją seansu.
Film pokazuje uporczywe dążenie do samowystarczalności w naprawianiu więzi z naturą, zmarłymi, duchami w estetyce subtelnego kina drogi.
Wbrew polskiemu tytułowi bohaterowie filmu mają na pożegnanie wystarczająco dużo czasu.
Zrealizowany z hollywoodzkim rozmachem dramat szpiegowski Oliviera Assayasa spełnia kryteria trzymającego w napięciu widowiska sensacyjnego, którego największym atutem nie jest wbrew pozorom dynamiczna akcja.