Recenzja wystawy: „Mówię wam, tak wygląda wasze życie”
Susid jest malarzem arcypolskim, niekiedy melancholijnie zdystansowanym, niekiedy ożywionym tym, co maluje i o czym pisze.
Susid jest malarzem arcypolskim, niekiedy melancholijnie zdystansowanym, niekiedy ożywionym tym, co maluje i o czym pisze.
To wystawa efektowna, ale też dająca wiele pretekstów do refleksji.
Robert Rumas, artysta sztuk wizualnych i scenograf, stworzył wraz z zespołem wystawę monumentalną.
Bogaty w rocznicowe obchody rok dobiega końca, a mocny akcent na jego zakończenie postawiła architektura cyklem pięciu równoległych ekspozycji w różnych miastach, poświęconych różnym okresom i zagadnieniom mijającego stulecia.
W czasach realnego socjalizmu za pomysł tej wystawy jej kurator Bogusław Deptuła zostałby zapewne skazany na wymazanie z życia artystycznego, z paragrafu „formalizm”.
Dwie stylistycznie różne ekspozycje zanurzone w historii.
Walorem największym tych opowieści jest ich autentyzm, naturalność przekazu.
Wystawa skupia uwagę przede wszystkim na pierwszych dekadach funkcjonowania obu miast, od wbicia pierwszej łopaty, po stworzenie zaawansowanej struktury wielkomiejskiej.
Wystawa poświęcona sztuce antywojennej i antyfaszystowskiej to w naszym kraju pomysł nieco ryzykowny, zważywszy, jak ów termin się kojarzy.
Jest to wystawa nie tylko o akcie ludzkiej solidarności, ale też opowieść o ciekawej nowoczesnej polskiej sztuce owych czasów.
Abstrakcję miesza się tu z kolorystami, Witkacego ze Strzemińskim, a realizm myli się ze sztuką figuratywną.
Jacy są ci najlepsi? W większości zachowawczy, ostrożni, nieskorzy do eksperymentów i odważnych wypowiedzi.
Za życia nie tylko przecierał popartowskie szlaki w polskiej (a zdaniem niektórych także w światowej) sztuce, ale przede wszystkim poruszał, prowokował dyskusje, nie pozostawiał nikogo obojętnym.
Ta wystawa o modzie jest taka, jaka bywa sama moda: intrygująca, efektowna, przyciągająca wzrok, ale głębszej myśli trudno tu uświadczyć.
To malarstwo zmusza widza, by się opowiedział; zaakceptował, odrzucił, uciekł lub się zagłębił.
Ta wystawa to doskonały kontrapunkt wobec wypełniających pobliskie ulice Starego Miasta budek z lodami i turystycznymi atrakcjami.
Tytuł wystawy trafia w punkt.
Różnorodność to duży atut tej wystawy, każdy ma szansę znaleźć tu coś, co go ujmie.
Portret czasów, dokumentacja dekad transformacji, która ogniskuje się w przypadkowych sytuacjach, ale najczęściej właśnie w stoczni.
Nareszcie oryginalne dzieła sztuki mogą bezpiecznie spocząć w magazynach, a my możemy podziwiać ich awatary.