Kraj

Co z sankcjami? Rosyjski imposybilizm PiS

Ryszard Terlecki, Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w Sejmie. Ryszard Terlecki, Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w Sejmie. Jacek Szydłowski / Forum
Tydzień temu władze Holandii zamroziły lub skonfiskowały ok. 200 mln euro rosyjskich aktywów. Dwa tygodnie temu rząd Belgii zamroził aktywa powiązane z władzami w Moskwie o wartości 10 mld euro. Co w tym czasie zrobił w tej sprawie polski rząd?

Odprawiał bez szczegółowej kontroli towary jadące tirami przez Białoruś do Rosji i cumował rosyjski tankowiec z ropą w Gdańsku. I nie zadawał niewygodnych pytań o beneficjentów rzeczywistych spółek, takich jak Strabag czy Vivus Finance.

Nie da się, bo…

W przypadku pierwszego z tych dwóch podmiotów operujących na polskim rynku blisko jedną trzecią akcji i przychodów z działalności otrzymuje w końcowym rozrachunku poprzez pośredników Oleg Deripaska, człowiek na tyle blisko związany z Putinem, że był objęty sankcjami w USA od 2018 r., a w Wielkiej Brytanii od 10 marca bieżącego roku. Oleg Bojko, kontrolujący za pośrednictwem swojej mamy drugą z tych firm, jest na liście australijskich sankcji od 7 kwietnia. Tymczasem rząd PiS, tak wrażliwy na potencjalne nadużycia kapitału zagranicznego, w tej sprawie milczy. Jednocześnie daje bez ograniczeń ujadać ludziom pana Kurskiego na opozycję za archiwalne zdjęcia z oficjalnych spotkań państwowych z Putinem.

Na pytania o planowane ograniczenie kapitału rosyjskiego w Polsce wysoko postawieni urzędnicy zatrudniani przez rząd PiS odpowiadają, że trzeba zmienić konstytucję, przeprowadzić wielotygodniowe śledztwa i czekać na wspólną decyzję Unii Europejskiej w sprawie sankcji na ropę i gaz. Jednocześnie samorząd warszawski przystąpił do egzekucji komorniczych majątku zablokowanego przez Rosjan w stolicy. A więc można, nawet zgodnie z prawem – jeśli tylko się chce.

Polska chowa głowę w piasek

Rząd w sprawach, w których mógłby zrobić cokolwiek, nie zamierza zrobić nic, mimo że w tym samym czasie 73 proc. respondentów sondażu Social Changes dla prorządowego portalu wPolityce opowiada się za ograniczeniami importu ropy i gazu nawet kosztem wzrostu cen. A węgiel? Podatnik dalej zmuszony jest przez polski rząd płacić za to paliwo podmiotom rosyjskim, a nie kopalniom w kraju.

Polska chowa więc w sprawie sankcji głowę w piasek i czeka, a jest to czekanie na Godota, bo rząd doskonale wie o blokadzie założonej przez premiera Węgier na tego typu rozwiązania. Viktor Orbán mówi wprost: odblokujcie strumień funduszy europejskich bez kontroli praworządności, to pogadamy o sankcjach. Nawet w PiS nikt już nie pyta, „czy”, tylko „jak” głęboko w kieszeni Putina siedzi główny europejski sojusznik Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, wypowiedzi polityków PiS sugerują, że chcieliby postąpić jak Węgrzy, ale jakoś brakuje im odwagi, bo żeby tak otwarcie z czołowym lobbystą Putina pokazywać się teraz w jednym froncie? To mogłoby wizerunkowo zaszkodzić.

Obciążone samorządy

Rozkładając ręce, rząd pokazuje imposybilizm w sprawie rosyjskiej. Retorycznie nikt nie przebije PiS w obwinianiu Moskwy o wszelkie zło. Pytanie jednak, co z tym złem robi na polskiej ziemi w momencie, gdy przychodzi dzień próby.

Jednocześnie rząd sprywatyzował pomoc dla uchodźców. Nie przygotował się na wielomilionowy kryzys migracyjny i w reakcji na pospolite ruszenie społeczeństwa wymyślił żałośnie niskie dotacje dla osób udzielających schronienia. W dodatku obciążył zarządzanie nimi administrację samorządową, która i tak dwoi się i troi na pierwszej linii pomocy.

Nic to, że wprowadzając Polski Ład, PiS podciął także finansowo gminy, których prognozowane wpływy z podatku dochodowego zmaleją w wyniku ostatniej reformy. Nie przygotował się też do przekierowania dostępnych od ręki milionów euro z niewykorzystanych dotacji, które mogłyby potroić wsparcie dla rodzin przyjmujących pod dach gości z Ukrainy.

PiS czeka na zmianę nastrojów?

„Damy radę” – jak mawiała premier Beata Szydło, tylko że dziś takie zdanie w pierwszej osobie liczby mnogiej nie pada. Przedstawiciele PiS odcinają się od społeczeństwa, pokazując palcem to na Moskwę, to na Berlin, jakby nie dostrzegając, że w nastrojach społecznych nastąpiła fundamentalna zmiana. A może licząc, że solidarność jest tylko przejściowym odruchem serca i niebawem znów będą mieli pole, by wykorzystywać egoizmy domowych portfeli.

Polacy rzeczywiście dają radę, zadziwiając także komentatorów, przyzwyczajonych przez lata rządów PiS do nastrojów antyimigracyjnych w kraju. Warto w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze w maju 2015 r. aż 72 proc. respondentów CBOS deklarowało poparcie dla przyjmowania uchodźców, a wyniku kampanii PiS wespół z głównymi wątkami rosyjskiej narracji dezinformacyjnej po roku ten odsetek stopniał do 39 proc. Z kolei w marcu 2022 zwolenników przyjmowania uchodźców znowu było 77 proc.

Niewykluczone, że PiS nie uderza w rosyjski kapitał, czekając na zmianę nastrojów, wyczerpanie społecznych i finansowych pokładów solidarności z Ukraińcami. Wówczas niczym Orbán będzie mógł powiedzieć, że poprzez zaniechanie działań konfrontacyjnych ochraniał polskie rodziny. Tylko czy to aby nie strategia napisana właśnie za pieniądze moskiewskich lobbystów?

Oświadczenie

W artykule Wojciecha Przybylskiego „Co z sankcjami? Rosyjski imposybilizm PiS” z dnia 24 marca 2022 r., znalazła się nieścisła informacja, że Oleg Bojko, kontrolujący Vivus Finance, jest na liście amerykańskich sankcji. W rzeczywistości Oleg Bojko znalazł się na liście australijskich sankcji, opublikowanej 7 kwietnia 2022 r. Za zaistniałą nieścisłość przepraszamy.

Redakcja

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną