Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Radek Rak z Literacką Nagrodą Nike 2020. Dobry wybór

Radek Rak, laureat Literackiej Nagrody Nike 2020 Radek Rak, laureat Literackiej Nagrody Nike 2020 Damian Klamka / EAST NEWS
Powieść Raka pokazuje, jak można ciekawie (też od strony języka) stworzyć baśniowo-mityczną opowieść na materiale historycznym i wokół takiej postaci jak Jakub Szela.

Laureatem Literackiej Nagrody Nike 2020 został Radek Rak za powieść „Baśń o wężowym sercu. Wtóre słowo o Jakóbie Szeli” (wyd. Powergraph).

To dobry wybór z kilku względów: powieść Raka pokazuje, jak można ciekawie (również od strony języka) stworzyć baśniowo-mityczną opowieść na materiale historycznym i wokół takiej postaci jak Jakub Szela. Poza tym ta książka łączy dwa zupełnie osobne dziś obiegi literackie: obieg fantastyki i literatury głównego nurtu. Rak (ur. 1987, z zawodu lekarz weterynarz) jest autorem trzech powieści, a za „Puste niebo” został nagrodzony Złotym Wyróżnieniem w Nagrodzie Literackiej im. Jerzego Żuławskiego i nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.

Powrót Jakuba Szeli

Szela wraca nie tylko u Raka. Przywódca antyszlacheckiej rabacji w 1846 r. stał się ostatnio jednym z popularniejszych bohaterów polskiej kultury. Powrócił w piosenkach zespołu Hańba! czy w spektaklu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego „W imię Jakuba Sz.”, w monumentalnej powieści „Galicyanie” Stanisława Aleksandra Nowaka i wreszcie w „Baśni o wężowym sercu”. Rak pisze o swoich stronach; wieś Szeli była bardzo niedaleko jego rodzinnej Dębicy. Wychował się w jego legendzie. W powieści, która jest zresztą polemiczną wizją wobec „Słowa o Jakóbie Szeli” Brunona Jasieńskiego, tworzy wizerunek niejednoznaczny, odtwarza punkt widzenia i chłopów, i szlachty. Ta opowieść jest zakorzeniona w historii, ma nawet historyczne posłowie o tamtych czasach.

Czytaj też: Jakub Szela – morderca, heros, narodowy bohater?

Dzieje Jakuba Szeli przeplatają się z baśnią o Wężowym Królu i jego porwanym przez dwa diabły synu. W tej wersji opowieści najciekawsza jest podwójność, bo okazuje się, że Szela i pan z majątku – Wiktoryn Bogusz – to jedna i ta sama osoba. Rak wybrał formę ludowego podania, każdy rozdział zaczyna się jak przypowieść. „Powiadają, że pana od chama różni urodzenie i posiadanie, ale to nie do końca prawda. Różni ich przede wszystkim strach. Być chamem to żyć w lęku jak zając na miedzy, to bać się o poranku dzisiejszego dnia, a wieczorem jutrzejszego. To nie mieć wiele, ale drżeć przed utratą tego, co się posiada. To chylić głowę przed innymi, mimo że nie są od chama ani mądrzejsi, ani lepsi. Chamstwo – to lęk. Pan zaś jest jastrzębiem na niebie i lwem na pustyni, i niczego nie musi się bać”.

Ta podwójność Szeli komplikuje jego obraz w powieści. Bo, owszem, jest on Janosikiem, przywódcą „chamów” – jak o sobie mówią chłopi. Ale w duchu marzy po prostu o byciu panem i – jak to w baśni bywa – marzenie się spełnia. Przy czym nie wymarzył sobie takiego finału – śmierci w męczarniach zadanej przez swoje wcielenie. Rak pokazuje splot chłopsko-szlachecki, a przede wszystkim marzenie chłopa, żeby być panem, leżące u podstaw naszej tożsamości. „Jakób lubił takie dyskusje, bo polityka jest radością panów, radością wszystkich prawdziwych Polaków”.

Czytaj też: Prawicowa fantastyka

Rozprawa z mitem Galicji

Jakób jest początkowo bohaterem legendą, tym, który przynosi wolność, idzie, niosąc sprawiedliwość, a z nim wężowe plemię. Ale z czasem staje się narzędziem, którym sterują czarty – mają one swoją rolę w tej historii, która jest też opowieścią o manipulacji, o tym, jak zryw wolnościowy został wykorzystany przez austriacką administrację przeciwko spiskującej polskiej szlachcie. Powieściowa Galicja jest miejscem, w którym ścierają się różne ponadnaturalne siły. Powieść Raka jest rzeczywiście próbą zmierzenia się, a wręcz tworzeniem mitu Galicji.

W wielu książkach czy narracjach publicystycznych historia zamienia się w heroiczną bajkę, opowieść o zwycięskich powstaniach (nawet tych przegranych) i cierpieniach niewinnych ofiar. Dobrze więc, że literatura, nawet ta odwołująca się do mitu i baśni, od historii nie ucieka. Najciekawiej jest wtedy, jak u Raka, kiedy takie poszukiwania dają efekty niejednoznaczne, dalekie od czarno-białej wizji.

Czytaj też: Tęsknota za CK Galicją

Szkoda przeoczeń

Jednak w tym roku w nominacjach do Nike zabrakło wielu książek (lub zbyt szybko odpadły), o które warto się upomnieć, bo na to zasłużyły, wśród nich: „Nieradość” Pawła Sołtysa (Czarne), „Stramer” Mikołaja Łozińskiego (Wydawnictwo Literackie), „RuRu” Joanny Rudniańskiej (Nisza), „Kalendarz majów” Konrada Góry (Biuro Literackie) czy „Dziecko z darów” Justyny Bargielskiej (Wolno). Szkoda przeoczeń, bo 2019 r. był obfity.

Nagrodę czytelników „Gazety Wyborczej” otrzymała Joanna Gierak-Onoszko za bardzo dobry debiut reporterski „27 śmierci Toby′ego Obeda” (wyd. Dowody na Istnienie).

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną