Recenzja książki: Ida Linde, „Testament maszynowej dziewczynki”
Łatwo poddać się literackiemu głosowi szwedzkiej autorki, bo jego siła jest z niczym nieporównywalna.
Łatwo poddać się literackiemu głosowi szwedzkiej autorki, bo jego siła jest z niczym nieporównywalna.
Opowieść o pułapkach tożsamości i narodowości.
Autobiografię w sensie ścisłym, a nawet umownym” Jerzy Pilch zapowiadał od lat.
Wielką przyjemnością jest wejście w świat tak misternie stworzony.
Autor nierozłącznie kojarzony z Barceloną zmarł nagle przed rokiem i nie doczekał premiery tego zbioru, który miał puentować i symbolicznie domykać jego słynny cykl o Cmentarzu Zapomnianych Książek.
Można to czytać na wiele sposobów, często też czytelnik razem z bohaterem staje oniemiały i bezradny.
Praga nie jest magiczna, jak nam wmawiają przewodniki turystyczne, jest realna do bólu.
Doświadczenia nieheteronormatywnych więźniów mogą wreszcie stać się częścią polskiej pamięci o II wojnie światowej.
Może warto by postarać się o biografię bis, która by te fascynujące meandry twórczości poddała wiwisekcji?
Puzzle, które rozrzuca przed nami autorka, zapraszają do ich ułożenia.
Dzieciństwo i wojna. Wydaje się, że już wiele powiedziano, ale książka Magdaleny Grzebałkowskiej pokazuje, jak bardzo jest to temat nieopowiedziany.
„Listowieść” to historia na nasze czasy – poruszająca temat aktywizmu ekologicznego, relacji ludzi z naturą, a wreszcie naszego na nią destrukcyjnego wpływu.
Chyba powoli widać przed literaturą w Polsce jakiś nowy zakręt – zakręt wywołany przez autorki piszące o mężczyznach.
Opowieść Barby jest niepokojąca i literacko doskonała, w tym wielka zasługa przekładu.
Sigrid Nunez, zanim została znaną pisarką, była przez pewien czas asystentką Susan Sontag.
Kozacka książka, jak by to pewnie spuentowali jej młodsi bohaterowie.
Takich rzeczy już się dzisiaj nie pisze: baśni, które mierzą się z pytaniami o początek i koniec. Albo po prostu: mitów.
Jest to książka, która chce cały czas utrzymywać czytelnika w napięciu. Jednak nadmiar efektów wywołuje przeciwny skutek.
Po lekturze tej świetnej biografii trzeba przyznać Pilchowi rację.
Dla fanów twórczości obu gigantów prozy latynoamerykańskiej ta książka jest rodzajem apokryfu.