Recenzja książki: Reni Eddo-Lodge, „Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry”
Świetnie przetłumaczona książka Eddo-Lodge jest, paradoksalnie, zaproszeniem do rozmowy. Tylko na innych zasadach.
Świetnie przetłumaczona książka Eddo-Lodge jest, paradoksalnie, zaproszeniem do rozmowy. Tylko na innych zasadach.
Pierwszy zbiór opowiadań Jeffreya Eugenidesa, autora nagradzanych powieści „Middlesex” i „Intrygi małżeńskiej”, zbiera teksty, które powstawały od lat 90.
Opowieść pełna egzotyki, podróży, edukacji, przyjaźni, błyskotliwych karier, fantastycznych zdań i anegdot, mądrości i chichotu.
Nie brakuje detalicznie opisanych sposobów wykonywania wyroków, pomyłek sądowych i spartaczonych egzekucji.
W ostatnim tomie „tetralogii żywiołów Saszy Załuskiej” wszystko miało się wyjaśnić. Niestety, nic się nie wyjaśnia – albo, można powiedzieć, że wyjaśnia kilka razy i nic się ze sobą nie zgadza, a co gorsza także z poprzednimi częściami cyklu.
Ta książka daje możliwość wejścia w dialog z poetą, nie jesteśmy tylko czytelnikami wierszy, ale i uczestnikami rozmowy o tym choćby, że wiersz powstaje tam, gdzie czegoś wyrazić się nie da.
Opowieść o triumfie uprzedzeń, o rasizmie, lęku klasy średniej przed warstwami robotniczymi i imigrantami.
Całość układa się w opowieść o tym, jak sobie odpuścić i samemu się ze sobą zaprzyjaźnić.
Stephen King coraz bardziej krytycznie przygląda się współczesnej Ameryce: podzielonej, skłóconej, budzącej demony rasizmu.
Biografia jest rzeczowa, czasami demaskatorska, ale też liryczna – i rzecz jasna, piękna, jak chciałby tego Pavel.
Autorka książki to ważna figura w polskim świecie sztuki. Ba, chyba ważniejsza niż zdecydowana większość, nawet tych znanych, artystów.
Fiedorczuk pokazuje rozmaite sposoby poszukiwania ulgi – od leków po religię.
Ten zestaw oznak dyskryminacji płciowej, utrzymany w żartobliwej formie i wzbogacony o ilustracje Joanny Rusinek, staje się ważną propozycją dla młodych czytelniczek (i czytelników!).
Banalną historię Julian Barnes potrafi zamienić w wieloznaczną powiastkę – łamigłówkę o miłości, szczęściu, pamięci.
Miejmy nadzieję, że wysokiej inteligencji robotów będzie towarzyszyła większa empatia niż nasza, ludzka.
Szeroki portret różnych warstw społecznych i pokoleń, żyjących na osobnych planetach.
Teksty Berezy działają ożywczo, uderza ich żarliwość, która sprawia, że choć wszystko przemija, to literatura jawi się jako coś, czemu warto poświęcać życie.
Nieźle napisany fabularny przewodnik po muzeum peerelowskich potraw i gadżetów.
Znakiem rozpoznawczym pisarza, który połowę swojego życia spędził na emigracji w Kanadzie, jest żart i nabożny stosunek do jazzu – ten w jego książkach staje się synonimem wolności w świecie faszystowskich i komunistycznych dyktatur.
O ile przy okazji „Beksińskich” Magdalena Grzebałkowska miała do dyspozycji wręcz nadmiar materiałów z domowych archiwów, to odtwarzanie portretu Krzysztofa Komedy wymagało śledczej pracy w archiwach i niezliczonych rozmów.