Recenzja płyt: Ki Ki Ki, „Portale” i Cześćtet: „Polofuturyzm”
Bieber wybija się na przeciętność i jest to, biorąc pod uwagę jego realne możliwości, całkiem duże osiągnięcie.
Przydałby się tej płycie dodatkowy producencki szlif i zewnętrzne krytyczne spojrzenie.
„Ghsting” to płyta dość teatralna, nie należy się tu spodziewać piosenek, ale to połączenie jest zaskakujące i oryginalne.
Tęsknota jest uczuciem wszechobecnym w muzyce, nieobcym też tej tworzonej przez Stefana Wesołowskiego.
Płyta to nieduża i ukazuje się w małym wydawnictwie, ale znaczy i mówi całkiem dużo.
Niby nic dwa razy się nie zdarza, ale przecież zdarzają się cuda. Na taki zakrawa koncertowa reaktywacja, a teraz pierwsza od 24 lat (!) nowa płyta brytyjskiej grupy Pulp.
Zaskakująco szybko minęło tych 15 lat przerwy i grupa Stereolab nie tylko koncertuje ze starym repertuarem, ale też nagrała nowy.
Bez serc, bez ducha – chciałoby się podsumować siódmy album kanadyjskiej grupy Arcade Fire.
Mocne, może czasem niezbyt skomplikowane w swojej dobitności, ale na wybory – jak znalazł!
Liryka i muzyka wchodzą tu chwilami w konflikt, ale jest ożywczo i ze smakiem.
Belgijski Buckley zgłębia swoje egipskie korzenie przy okazji życiowych rozliczeń.
Płyta „Harmony Attack” wydaje się ukoronowaniem dotychczasowej pracy Borysa Dejnarowicza – dziennikarza, ale też muzyka The Car Is On Fire, CNC i założyciela supergrupy Newest Zealand.
Bardzo to ciekawe, choć chyba bardziej jako zamysł performansu niż czysto muzyczna propozycja.
Jedna z ciekawszych młodych brytyjskich grup rockowych wychodzi z ostrego zakrętu: odejścia lidera.
Wykonania dwóch kwartetów fortepianowych Brahmsa są perfekcyjne, ale nie jest to perfekcja chłodna, lecz adekwatna dla tych dzieł, bardzo emocjonalnych i głębokich.
Nie jest to może album udany, ale bardzo ciekawy.
Nie są to przeboje do zapętlania w kółko.
Cechą trapu, dominującego od lat rapowego nurtu, jest pewna jednostajność.
Prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie.