Według wstępnych szacunków tempo wzrostu cen w październiku zwolniło do 6,5 proc., a we wrześniu było o wiele szybsze, ponad 8 proc. Wyciąganie z tego wniosku, że można stopy procentowe obniżać nadal, bo inflacja została opanowana i ceny przestają rosnąć, byłoby jednak błędne. Mimo że tak właśnie sugerował wcześniej Adam Glapiński, prezes NBP. Nie po raz pierwszy Rada Polityki Pieniężnej pod jego kierownictwem zrobiła coś innego, niż zapowiadał. I tym razem miała rację, choć powody mogą być raczej polityczne niż merytoryczne.
Dlaczego RPP nie obniżyła stóp procentowych w listopadzie?
Po pierwsze – wynik wyborów zapowiada zmianę rządu, a NBP z pewnością nie zamierza mu pomagać. Dalsze obniżanie stóp ułatwiłoby wyprowadzanie gospodarki ze stagnacji, z czego polityk Prawa i Sprawiedliwości, którym od wielu lat jest Adam Glapiński, by się nie ucieszył. Więc woli się z obniżaniem stóp tym razem nie spieszyć. Pomagał rządowi wtedy, gdy uznawał ten rząd za swój. Opozycji pomagać nie zamierza.
Po drugie – RPP, chcąc pokazać przed wyborami, jaki sukces odniosła ekipa PiS w walce z inflacją, i tak obniżyła stopy procentowe bardziej, niż powinna. Prezes NBP już wtedy ogłosił sukces w walce z inflacją, choć ani wtedy, ani teraz nie jest on wcale oczywisty, a raczej wątpliwy. Tamto gwałtowne obniżenie stóp spowodowało mocne osłabienie złotego, spadki na giełdzie i nerwowe zdziwienie nie tylko analityków w kraju, ale także za granicą.