Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Depresja dzieci i młodzieży: mamy już stan alarmowy. To długi i ciemny tunel

Andrik Langfield / Unsplash
Jak ratować nasze dzieci przed zatraceniem i odzyskać je dla świata, w którym przyszło nam żyć? Wszystko wokół zmienia się w szybkim tempie, ale nasze podstawowe pragnienia i potrzeby wciąż w nas żyją i krzyczą: potrzeba bezpieczeństwa, przekonania, że jesteśmy ważni, że ktoś się nami interesuje, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie.

Życie jest piękne, lecz bywa trudne,
Człowiek jest dobry, czasem rani innych.
Uczucia są budujące, mogą też niszczyć
Rodzina wspiera, może też być źródłem cierpień
Praca rozwija, bywa też miejscem upokorzeń
Zdrowie jest wartością, czasami zawodzi umysł i ciało
Pielęgnujmy to, co piękne, dobre, budujące,
Co nas wspiera, rozwija i jest dla nas wartością,
Pozwólmy innym sobie pomóc w przezwyciężaniu tego,
Co jest dla nas traumą, co nas rani, niszczy,
Jest źródłem cierpień, upokorzeń
Pielęgnujmy swój umysł i ciało.

(misja Ośrodka Interwencji Kryzysowej i Psychoterapii w Rybniku)

Nasze dzieci mają inaczej

Słowo, które rozsiadło się obok nas, wyciągnęło swoje macki i zagarnia coraz szersze terytorium. Nie zna litości, nie bierze jeńców. Nie pogardzi ofiarami z bagażem lat, ale najbardziej lubi świeżyznę. Pożeranie dzieci i młodzieży sprawia jej największą frajdę. I żre.

Wydawałoby się, że coraz bardziej mamy wszystko, i coraz częściej w sytuacjach kryzysowych boleśnie przekonujemy się, że nie mamy nic. W każdym razie nic tak ważnego, co byłoby warte tego, żeby żyć. To dotyczy wielu z nas. To nie jest stały stan – takie myśli rodzą się w tyle głowy i odchodzą, kiedy ich przyczyna łagodnieje albo znika. Jakoś sobie z tym radzimy i zaliczamy kolejny dzień. Jesteśmy w końcu dorośli.

Nasze dzieci mają inaczej.

Nie wierzą, że coś może się zmienić, że będzie lepiej, nie widzą dla siebie nadziei. Nie czują naszego wsparcia, czują bezdenną samotność. Świat realny przynosi im same cierpienia i za dużo chce, więc uciekają do swojego, zamkniętego za drzwiami, do swego azylu. „Świat wirtualny kusi, staje się taką dziuplą, do której można się schować”, twierdzi prof.

Reklama