Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Obowiązkowa lektura dla wszystkich młodych kobiet? Książka Obamy

Michelle Obama Michelle Obama Michelle Obama / Facebook
Każda z jej trzech części jest fascynująca, pełna intymnych zwierzeń, trudnych wyborów i anegdot, które po raz pierwszy pokazują, kim tak naprawdę jest Michelle Obama.

Jest rok 2017, w Waszyngtonie właśnie zaczyna się wiosna. Zaledwie kilka kilometrów od Białego Domu, w spokojnym zielonym sąsiedztwie zwanym Kalorama, Michelle Obama jest sama w swoim nowym domu. Jej mąż, 44. prezydent USA Barack Obama, jest w podróży, jej prawie dorosłe córki też są poza domem. Nareszcie zniknęły sylwetki wiecznie obecnych ochroniarzy, kucharzy i asystentów, zostały jedynie dwa psy, które teraz dotrzymują Michelle towarzystwa.

Była pani prezydentowa nie jest w stanie się nadziwić, że w końcu może przejść się po domu na bosaka, samodzielnie zrobić sobie grzanki z serem, otworzyć okno i wreszcie znajduje czas, by opowiedzieć o przygodzie, jaką było i jest jej życie.

To nie jest początek kampanii

Gdy Michelle Obama zapowiedziała, że wydaje książkę, pojawiły się spekulacje, że to zapowiedź kariery politycznej. Tego rodzaju memuary zazwyczaj sygnalizują początek kampanii prezydenckiej. Często kończy się to tomiszczem, które nadaje się jedynie do zbierania kurzu na półce, tak jak to miało miejsce np. z „Hard Choices” Hillary Clinton, które Hillary zapewne oddelegowała do napisania swoim asystentom – nie ma tam nic z Hillary jako człowieka.

Jednak już lektura wprowadzenia rozwiewa wątpliwości. Ton od początku jest szczery, zabawny, inteligentny, chwilami gorzki, ale przede wszystkim przystępny. Michelle nie tylko najwyraźniej napisała tę książkę sama, i to napisała ją sprawnie, ale pofatygowała się nawet, żeby samodzielnie nagrać ją jako audiobook.

Kim tak naprawdę jest Michelle Obama?

Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza dotyczy dzieciństwa i wczesnej młodości Michelle z domu Robinson, druga – jej związku z przyszłym prezydentem i macierzyństwa, trzecia – ośmiu lat w Białym Domu. Każda z tych części jest fascynująca, pełna intymnych zwierzeń, trudnych wyborów i zabawnych anegdot, które po raz pierwszy pokazują, kim tak naprawdę jest Michelle Obama i na czym polega sukces jej małżeństwa.

Michelle pochodzi z południowej części Chicago, czyli z getta, i jeśli jej książka ma jakiś morał, to chyba właśnie ten – życie jest pełne przypadków i nikt nie wybiera, gdzie się urodzi. Ciężka praca to jedno, ale środowisko i pomoc z zewnątrz często są kluczowe dla rozwoju. Gdy Michelle była w szkole podstawowej, poskarżyła się mamie na nauczycielkę, która nie umiała poradzić sobie z uczniami i nie była ich w stanie niczego nauczyć. Mama najpierw zrobiła dochodzenie, a potem wszystko, żeby przenieść córkę z „najgorszej” do „najlepszej” klasy w szkole.

Okazało się, że była to decyzja nie do przecenienia – to dzięki niej Michelle dostała się do dobrego liceum. Stamtąd, mimo że ją zniechęcano, twierdząc, że się nie dostanie, trafiła na Princeton, a potem na wydział prawa na Harvardzie. W ciągu tych lat motywowały ją wiara i duma jej rodziców, determinacja, żeby mieć dobrze płatną pracę, i ciągła potrzeba udowadniania sobie, że jest wystarczająco dobra. Nigdy nie przestała bowiem spekulować, co stało się z jej koleżankami i kolegami, których nie przeniesiono do „lepszej” klasy i których zostawiła za sobą dawno temu.

Pierwsze spotkanie z Barackiem

Po skończeniu studiów Michelle zaczęła pracę w kancelarii prawniczej w Chicago. To właśnie tam poznała młodego Baracka Obamę, który odbywał letni staż w firmie. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Najpierw byli przyjaciółmi. Michelle była skoncentrowana na swojej karierze, a Barack był... hm, bardzo niekonwencjonalnym typem. W dodatku palił papierosy.

Jego ojciec, którego prawie nie znał, pochodził z Kenii. Jego matka była białą Amerykanką z Hawajów, niespokojnym, podróżującym duchem. Barack urodził się na Hawajach, ale wychował się w Indonezji. Zanim zdecydował się studiować prawo, pracował jako aktywista społeczny w Chicago. Ani jego biografia, ani jego cele nie miały nic wspólnego z tradycyjnym wychowaniem i ostrożnym, praktycznym podejściem do życia, które cechowały Michelle. Lecz więź – emocjonalna, fizyczna i intelektualna – która była między nimi, zwyciężyła nie tylko te początkowe obiekcje, ale również całe lata czekania na siebie, gdy Barack kończył studia na Harvardzie, pisał pierwszą książkę na Bali, a Michelle czekała w Chicago, coraz wyraźniej zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie chce być prawniczką.

Podążali za ideałami

Po ślubie okazało się, że nie mogą mieć dzieci. Malia, a potem Sasha urodziły się dzięki pomocy lekarzy. Dopóki kariera Baracka nie nabrała rozpędu, borykali się z problemami finansowymi. Mimo że oboje spłacali studia na Harvardzie, zrezygnowali z bardziej lukratywnych posad prawniczych, on ze względu na przekonania, ona – ponieważ chciała pracować z ludźmi, a nie ze stosem papierów na biurku. W czasie gdy Barack szybko budował swój polityczny kapitał, kolejno obejmując urzędy stanowego senatora, potem senatora stanu Illinois, Michelle najpierw spędziła kilka lat, pracując dla miasta Chicago, potem w organizacji non-profit werbującej młodych do pracy społecznej, wreszcie dla Uniwersytetu Chicagowskiego, próbując zbliżyć do siebie uczelnię i młodych Afroamerykanów, którzy mieszkali w okolicy.

Michelle zawsze uważała politykę za brudny interes, pełen kompromisów. Mimo że jest wdzięczna za osiem lat w Białym Domu i za szansę, jaką Amerykanie dali jej mężowi, szokuje ją pomysł, by startowała na urząd prezydentki. Mimo że wykorzystała te osiem lat maksymalnie jako pierwsza dama, wdrażając program, którego celem była walka z otyłością dzieci w Ameryce, jest wdzięczna, że to już koniec. Teraz, gdy ta przygoda jest już za nią, może powiedzieć szczerze, jak bardzo ją bolały uwagi jej krytyków, którzy tylko czekali na najdrobniejsze potknięcia jej rodziny, analizowali publicznie każdy fragment jej ciała i wysyłali paparazzi za jej nastoletnimi córkami.

Życie pełne niespodzianek

Jednym z przykładów takiego traktowania jest oczywiście kampania, którą Donald Trump rozpętał przeciw jej mężowi, kwestionując jego miejsce urodzenia jeszcze potem, gdy kancelaria prezydenta upubliczniła jego akt urodzenia. Kilka lat później Michelle Obama znalazła się w samochodzie z Melanią Trump. Jechały na inaugurację i zaprzysiężenie nowego prezydenta. Dla Melanii to była pierwsza ceremonia, dla Michelle – trzecia, choć tym razem zaprzysięgano nie jej męża, ale rasistę, który nie cofnął się przed niczym, żeby zmieszać z błotem swego poprzednika.

Tak, życie jest pełne niespodzianek i Michelle Robinson Obama, której przodkowie byli niewolnikami, wie o tym najlepiej. To właśnie daje jej nadzieję na przyszłość – i dla jej rodziny, i dla Ameryki. Jej książka inspiruje. Nie jest ani politycznym manifestem ani arcydziełem literatury. Jest szczerą, przejmującą historią silnej, mądrej kobiety, która opowiada, jak kolejno odpowiadała sobie na pytania, które zadajemy sobie wszyscy: w czym tak naprawdę jesteśmy dobrzy, ile znaczy dla nas rodzina, a ile kariera, czym są dla nas pieniądze, a czym ludzie.

Obowiązkowa lektura dla wszystkich młodych kobiet.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama