Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rząd w Nikaragui coraz mocniej uderza w opozycję

Niezadowoleni z polityki rządzącego Nikaraguą Daniela Ortegi mieszkańcy wyszli na ulice. Niezadowoleni z polityki rządzącego Nikaraguą Daniela Ortegi mieszkańcy wyszli na ulice. Juan Carlos Ulate / Forum
W trwającym od prawie roku konflikcie społeczeństwa z władzą zginęły już ponad 320 osoby. Aresztowani w lecie 2018 r. przywódcy demonstrantów właśnie usłyszeli wyroki.

Sytuacja w Nikaragui przykuła uwagę światowej opinii publicznej w marcu ubiegłego roku, gdy niezadowoleni z polityki rządzącego krajem od 2007 r. Daniela Ortegi mieszkańcy największych miast wyszli na ulice, organizując wielotysięczne demonstracje. Punktem zapalnym okazała się polityka rządu względem jednej z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji w historii całej Ameryki Środkowej – nowego kanału żeglugowego łączącego Atlantyk z Pacyfikiem, mającego stanowić konkurencję dla Kanału Panamskiego.

Za jego budowę odpowiedzialne jest konsorcjum HKNC, z udziałem inwestorów z Chin i Hongkongu, sporadycznie jedynie współpracujących z lokalnymi podmiotami. Choć projekt ten trwale zmieniłby geografię całego kraju i wpłynąłby na życie większości, o ile nie wszystkich jego mieszkańców, ich udział w budowie kanału i podziale późniejszych zysków byłby znikomy. Zagraniczni wykonawcy otrzymali praktycznie nieograniczoną kontrolę nad terenami przekopu, połączoną z hojnymi ulgami podatkowymi. Ortega systematycznie ignorował też ostrzeżenia ekologów, donoszących o możliwie katastrofalnych skutkach powstania kanału.

Czytaj także: Morski Jedwabny Szlak w Nikaragui

Coraz dłuższa lista grzechów Daniela Ortegi

Wtedy na ulice stolicy kraju, Managui, wyszło w akcie sprzeciwu kilkadziesiąt tysięcy osób. Ortega, jedna z najbardziej znanych postaci w leksykonie latynoskich dyktatorów, w latach 70. lider marksistowskiej bojówki Sandinistów, swego czasu ogłoszony przez Ronalda Reagana mianem śmiertelnego wroga Stanów Zjednoczonych, nie przebierał w środkach, próbując zdławić protesty.

Przeciwko demonstrującym wysłał policję uzbrojoną w ciężką amunicję, na prowincji interweniowały oddziały wojska. Decyzją rządu zawieszono zajęcia na stołecznym uniwersytecie, który stał się bazą opozycyjnych przywódców. Mimo represji przeciwnicy reżimu nie odpuszczali, bo też lista grzechów Ortegi stawała się coraz dłuższa. Reforma emerytalna i obcięcie wydatków w ramach polityki społecznej sprawiło, że w i tak ubogiej Nikaragui (drugim po Haiti najuboższym kraju regionu) sytuacja ekonomiczna stała się dramatyczna, wzrosła też liczba morderstw i porwań dla okupu. Ortega oficjalnie zaprzeczał, że represje zaczęły przybierać charakter systemowy, jednak dowody przedstawiane przez organizacje międzynarodowe, m.in. Amnesty International, przeczyły jego słowom. W zagranicznych mediach pojawiały się doniesienia o nieoficjalnej godzinie policyjnej, wyznaczonej przez policję na 18:00 – po tej godzinie mundurowi dali sobie prawo do pobicia każdego młodego przechodnia, z góry uznając go za opozycjonistę.

Absurdalnie wysokie wyroki dla opozycjonistów w Nikaragui

Regularne, niemal codzienne starcia z siłami rządowymi doprowadziły w ubiegłe lato Nikaraguę na skraj wojny domowej. Sytuacja uspokoiła się nieco, gdy przy udziale negocjatorów Kościoła katolickiego i Panamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka udało się namówić rząd do złagodzenia represji. Uwaga Ortegi skupiła się jednak wówczas na przywódcach opozycji. W lipcu aresztowani zostali trzej najbardziej rozpoznawalni: Medardo Mairena, Pedro Mena i Luis Orlando Pineda. Po trwającym kilka miesięcy procesie, w którym zostali oskarżeni o terroryzm, spisek przeciwko władzy i działalność w organizacji przestępczej, usłyszeli wyroki.

Najcięższą, ocierającą się o absurd karę 216 lat więzienia otrzymał Mairena, którego wraz z Meną rząd oskarża o doprowadzenie do śmierci czterech policjantów w lipcu 2018 r. Na nic zdały się tłumaczenia Julia Montenegro, adwokata opozycjonistów, który przypominał, że w dniu fatalnej strzelaniny obaj uczestniczyli w protestach oddalonych od siebie o ponad 220 km. Wyroki trzech antyrządowych liderów (Mena dostał 210 lat, Pena – 159) są też irracjonalnie przesadzone, bo tamtejsze prawo i tak nie przewiduje kary dłuższej niż 30 lat, a w ujęciu sumarycznym wyroki przekraczać nie mogą 100 lat. Sędziowie uzasadniali jednak ich wysokość zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju i stabilności władzy, które rzekomo stanowić mieli liderzy ubiegłorocznych protestów.

Czytaj także: Nikaragua obudziła demony latynoamerykańskich dyktatur

Ortega ignoruje żądania opozycji

W odpowiedzi na wyrok przeciwnicy rządu znów zmobilizowali się i wyszli na ulice. Ich głównym postulatem jest ustąpienie prezydenta i rozpisanie przedterminowych wyborów. Na to Ortega zgodzić się nie chce, uważając przywódców protestów za spiskowców planujących zamach stanu. Wprawdzie doszło niedawno do pierwszej rundy dawno oczekiwanych negocjacji pokojowych między koalicją opozycyjnych ruchów społecznych i przedstawicielami władzy, jednak sam Ortega dość demonstracyjnie odmówił wzięcia w nich udziału. Co więcej, zakazał mediacji tamtejszym biskupom, a ze swojej strony sprawę zaognił, wysyłając na rozmowy znanych z twardej ręki wobec opozycji zasiadających w jego rządzie wojskowych. Wykonał też pozorny gest dobrej woli, warunkowo wypuszczając na wolność około setki uczestników protestów z ubiegłego roku. Większość z nich to studenci, przetrzymywani za okupowanie sal stołecznego uniwersytetu, którzy i tak trafią teraz do aresztu domowego. W ogólnym bilansie sił politycznych niewiele to zmienia.

Sytuacja Ortegi staje się jednak o tyle niekorzystna, że prześladowaniami politycznymi coraz bardziej interesuje się światowa opinia publiczna. Niedawny raport Panamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka, informujący o ponad 320 ofiarach śmiertelnych od początku kryzysu i 340 więźniach politycznych, wzbudził niemałe poruszenie w Stanach Zjednoczonych. Szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo wezwał innych światowych przywódców do zaprzestania jakiejkolwiek wymiany handlowej z reżimem.

Nikaragua najniebezpieczniejszym krajem świata?

I bez tego sytuacja gospodarcza Nikaragui jest katastrofalna. Projekt kanału, choć formalnie nadal realizowany, w praktyce utknął w miejscu, głównie z powodu finansowych problemów inwestora. Niedawna kroplówka finansowa w wysokości 100 mln dol., udzielona rządowi w Managui przez Tajwan, jedynie na chwilę odsunęła widmo bankructwa kraju. W dodatku sam Ortega pogorszył swoją pozycję na arenie międzynarodowej, stając po złej stronie historii i publicznie wspierając Nicolasa Maduro w wenezuelskim sporze o władzę.

W tej sytuacji już tylko krok dzieli go od kompletnej międzynarodowej izolacji. Starzy mecenasi w Hawanie i Caracas nie są już mu w stanie pomóc, a nowi – z Pekinu i Hongkongu – nie zamierzają pomagać bezinteresownie. Kraj był daleki od stabilności nawet bez protestów opozycji. Z przekraczającą w niektórych rejonach magiczną barierę 100 przypadków na 10 tys. mieszkańców statystyką morderstw Nikaragua jest jednym z najniebezpieczniejszych państw świata. Rząd nie umie sobie poradzić też z rosnącą przemocą na tle seksualnym – jak donosi Bank Światowy, aż 45 na 10 tys. kobiet doświadcza gwałtu lub molestowania.

Jeśli dodać do tego przemyt narkotyków i ludzi, głównie w kierunku Meksyku i dalej, do Stanów Zjednoczonych, oraz sporą samowolę w służbach mundurowych, mocno skorumpowanych i nierzadko wykonujących własne wyroki na przestępcach, łatwo stworzyć obraz tropikalnego kraju stopniowo pogrążającego się w totalnym chaosie. Ortega oczywiście winy u siebie nie widzi – o wszystko oskarża, zupełnie jak 40 lat temu, kapitalistów i imperialistów. Problem jedynie w tym, że dziś nikt już mu nie wierzy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama