Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Egipt zamurowuje kurort

Władze Synaju i całego Egiptu chcą uczynić z turystycznych kurortów jeszcze większe oazy dla turystów. Władze Synaju i całego Egiptu chcą uczynić z turystycznych kurortów jeszcze większe oazy dla turystów. ollie harridge / Flickr CC by 2.0
Lokalne władze rozpoczęły budowę muru wokół kurortu Szarm el-Szejk na Synaju, co jest pomysłem tak chybionym jak każda inna tego typu bariera.

„The Guardian” pokazał pod koniec lutego zdjęcia robotników stawiających betonowe panele o wysokości około sześciu metrów na przedmieściach kurortu Szarm el-Szejk na Półwyspie Synaj. Lokalne źródła potwierdzają, że mur już ogranicza sporą część miasta, a prowadzone prace wskazują, że docelowo może je nawet całkowicie zamknąć.

Mieszkańcy i lokalna branża turystyczna zostały wzięte z zaskoczenia – menedżerka jednego z luksusowych hoteli powiedziała brytyjskiej gazecie wprost, że w mieście nikt nie ma pojęcia, o co chodzi z murem.

Gen. Khaled Fouda, gubernator Południowego Synaju, na terenie którego leży Szarm el-Szejk, najpierw zdecydowanie zaprzeczył, że trwa budowa muru, by jeszcze w tym samym zdaniu dodać, że powstanie co najmniej 37 km różnego rodzaju zapór. Pierwszy taki plan powstał już w 2005 r., ale potem został zarzucony, a teraz odkurzony.

Dla władz regionu to desperacka próba ponownego przyciągnięcia masowej turystyki do miasta. Odkąd terroryści w 2015 r. zdetonowali bombę na pokładzie rosyjskiego samolotu nad Synajem, do Szarm el-Szejk przyjeżdża znacznie mniej gości. Ale w praktyce to zupełnie bezsensowne działanie, które nie rozwiąże problemów z bezpieczeństwem na półwyspie, za to odetnie mieszkańców i turystów od okolicy, popsuje estetykę miasta (co turystom też zapewne się nie spodoba), a z kurortu – który i tak z prawdziwym Egiptem ma niewiele wspólnego – zrobi jeszcze większą wydmuszkę dla gości z Europy.

Miasto-enklawa

Problemy z bezpieczeństwem na Synaju to fakt. Na pustynno-górzystym półwyspie grasują zbazowani w Egipcie dżihadyści. Polskie MSZ odradza turystom wszystkie podróże na Synaj, podobnie jak m.in. amerykański departament stanu. Brytyjski Foreign Office jest nieco łagodniejszy w ocenie sytuacji i zaleca unikanie wszystkich podróży poza koniecznymi (choć rekomenduje całkowite unikanie terenów na północ od półwyspu).

Wszystkie te ostrzeżenia wyraźnie wyłączają Szarm el-Szejk z rekomendacji unikania podróży. Położony na południowym wierzchołku synajskiego trójkąta kurort to oczko w głowie egipskich służb. Choć w kraju dochodzi do zamachów terrorystycznych, a rządząca armia słynie z brutalności, w kurortach (także np. Hurghadzie czy Marsa Alam na drugim brzegu Morza Czerwonego) turyści mają widzieć wyidealizowaną wersję Egiptu. Kraju bezpiecznego, pięknego, przyjaznego, spokojnego.

Władze w Kairze motywowane są oczywiście ekonomicznie, bo turystyka to ok. 4 proc. PKB tego kraju. W 2007 r., przed Arabską Wiosną i znacznym pogorszeniem poziomu bezpieczeństwa w kolejnych latach, było to nawet 9 proc. Dla rządu mniej ważne jest, czy w kraju jest bezpiecznie, czy nie – chodzi o to, żeby turyści nie doświadczyli żadnego problemu. Zresztą podobnie działają rządy w wielu krajach uzależnionych od turystyki. Podczas i po zamachu stanu w Tajlandii w 2014 r. wojskowi robili, co mogli, by nie odstraszyć gości z zagranicy, tak samo jak w Turcji w 2016 r.

Czytaj także: Fałszywy obraz starożytnego Egiptu

Mur widać. To plus

Dla turystów fizyczna bariera, i to wyglądająca, sądząc po zdjęciach, dość solidnie, to namacalny dowód, że w mieście jest bezpiecznie. Gubernator zapowiedział, że mur (który według niego nie jest budowany) będzie miał cztery „piękne bramy” i uczyni miasto jeszcze bezpieczniejszym.

Czy faktycznie uczyni, trudno powiedzieć. Wiadomo, że w samym Szarm el-Szejk nie ma większych problemów z bezpieczeństwem. Kurort jest naszpikowany kamerami i służbami bezpieczeństwa; ryzyko dla turystów jest niewielkie nie tylko na tle reszty półwyspu, ale nawet miast nieturystycznych, jak Kair czy Aleksandria.

Fouda stwierdził jednak także, że mur ma miasto upiększyć i podnieść jego atrakcyjność. Chyba mało kto zgodzi się jednak, że sześć metrów betonu zasłaniającego synajskie góry jest wizualną atrakcją.

Czytaj także: Cheops zawsze grzeje. Kolejne „odkrycie” archeologiczne

Więzienia dla turystów

Wszystko wskazuje na to, że władze Synaju i całego Egiptu chcą uczynić z turystycznych kurortów jeszcze większe oazy dla turystów, którzy najlepiej, żeby w ogóle nie wychylali nosów ze swoich hoteli all inclusive. Zapewne większość turystów wybierających tego typu wakacje i tak nie szuka za wszelką siłę kontaktu z lokalnymi mieszkańcami czy autentycznych doświadczeń, jednak teraz mogą stracić nawet taką możliwość. Turystyce na krótką metę może to pomoże, bo tour-operatorzy i ubezpieczyciele poczują się bezpieczniej. Jednak z rozwojem kraju nie ma to nic wspólnego.

Jak każdy mur – czy to dzielący okupowaną Palestynę od Izraela, czy na granicy z Meksykiem w Stanach – ten w Szarm el-Szejk to działanie po linii najmniejszego oporu o wątpliwej skuteczności. Nikt nie zapytał mieszkańców o zdanie, a wypowiedzi dla „Guardiana” wskazują, że przynajmniej spora ich część uważa barierę za działanie bezsensowne. Nic dziwnego, bo kto chciałby stać w nieuniknionych korkach do jednej z czterech „pięknych” bram, by wjechać do lub wyjechać z własnego miasta, nie mówiąc nawet o widokach?

Kair wykazuje znacznie mniej woli, by zaadresować realne problemy z bezpieczeństwem w tym kraju. Nie tylko związane z terroryzmem, ale też z powszechną drobną przestępczością oraz potężną liczbą ataków na kobiety (badanie Thomson Reuters Foundation z 2017 r. uznało Kair za najbardziej niebezpieczną dla kobiet metropolię na świecie, gorszą niż Karaczi, Kinszasa czy Delhi). W tym też zresztą niewiele różni się od innych rządów, które chowają się za murami przed dowolnym wyobrażonym lub realnym wrogiem.

Czytaj także: Kto mówi, że Egipt to normalny kraj?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Kultura

„Rodzina Monet”. Nowy hit literatury młodzieżowej. Nieco lepszy niż Pizgacz

„Rodzina Monet” Weroniki Anny Marczak, czyli fantazja o życiu w ładnym domu z ładnymi chłopcami, to nowy hit literatury młodzieżowej rodem z Wattpada.

Justyna Sobolewska
17.03.2023
Reklama