Zdaniem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Kołomojski wyprowadził za granicę ok. 14 mln dol., wykorzystując do tego procederu podlegające mu banki. Miało się to dziać przez siedem lat, między 2013 a 2020 r. Jedno, co w tej sprawie może dziwić, to że Kołomojski dał się zakuć w kajdany. Mógł się tego spodziewać, bo już w lutym do jego mieszkania w Dnieprze wkroczyły służby, zarządzając przeszukanie. Posadzenie oligarchy, jak się zdaje, stało się punktem honoru i dla SBU, i dla samego Wołodymyra Zełenskiego.
Czytaj także: Zełenski zabrał się do walki z korupcją. Zachód patrzy
Wielkie pieniądze
Kołomojski przed wojną zajmował wysoką, trzecią pozycję na liście najbogatszych Ukraińców. Majątek zdobył wtedy, kiedy robili to inni – w latach 90. Byli wśród nich Achmetow, król Donbasu, były prezydent Petro Poroszenko, Pińczuk, Firtasz, a nawet była premier Julia Tymoszenko.
Rocznik 1963, z wykształcenia inżynier metalurg. Ale powołanie znalazł w biznesie. Najpierw z Genadijem Bogoliubowem założył spółkę Sentoza, potem Prywatbank i całą Grupę Prywat. Dalej przyszła kolej na udziały w przemyśle chemicznym i naftowym, media, z telewizją 1+1 na czele, pisma, największą agencją informacyjną UNIAN, klub piłkarski Dnipro – to on wybudował stadion dla drużyny w Dniepropietrowsku. Wreszcie na linie lotnicze.
Można powiedzieć, że nie ma dziedziny gospodarki, w której Kołomojski byłby nieobecny, wystarczy trochę poskrobać. Nie tylko przemysł, również rolnictwo stało się jego żywiołem. W najlepszych momentach pokoju i prosperity (dla Kołomojskiego) jego Prywatbank był tak wszechpotężny, że nawet jeden dzień wstrzymania pracy powodował zawał gospodarki.