Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„The Guardian”: Leżymy na podłodze, dopóki ktoś nas nie kupi

Filipińskie służące w Dubaju, zdjęcie z 2017 r. Filipińskie służące w Dubaju, zdjęcie z 2017 r. Forum
Agencje pośrednictwa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich depczą prawa kobiet szukających tam pracy. Trzymają je pod kluczem, głodząc i zabierając paszporty, a potem sprzedają w niewolę za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Z wywiadów przeprowadzonych przez dziennikarzy „The Guardian” oraz z dokumentów, do których dotarli, wynika, że kobiety poszukujące pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jako pomoce domowe przetrzymywane są w fatalnych warunkach, więzione, a rekruterzy sprzedają je pracodawcom jak towar za pośrednictwem aplikacji i platform społecznościowych.

Czytaj też: Orlen multikulti pod Płockiem

Osiem kobiet w jednym pokoju

W serii wywiadów przeprowadzonych przez kilka ostatnich lat 14 kobiet ze wschodniej Afryki i Filipin opowiada nam o swoich doświadczeniach w kontaktach z agencjami rekrutacyjnymi. Padają oskarżenia o głodzenie i przemoc.

„Guardian” widział także dowody na to, że kobiety traktowane były jak towar, sprzedawanie ich usług przypominało zaś handel niewolnikami. Jeden z ekspertów mówi, że od pracodawców zatrudniających czarnoskóre kobiety żądano niższych opłat, mówiąc im, że nie muszą im nawet zapewnić sypialni.

Zeznania kobiet pokazują, jak w Emiratach wygląda życie osób ubiegających się o pracę pomocy domowej za pośrednictwem agencji: imigrantki oczekiwały w zawieszeniu, aż zjawi się pracodawca, który je zabierze. To proces, który może trwać całymi miesiącami, a kobiety często bywają zwracane agencjom wskutek kaprysu pracodawcy.

– Tuż po wylądowaniu musiałyśmy oddać paszporty pracownikom agencji. Potem zawieziono nas do tego domu. Spałyśmy w ósemkę w jednym pokoju. Nie wolno nam było używać telefonów komórkowych – mówi Margarita z Filipin, która została zwerbowana do pracy przez agencję w emiracie Adżman. – Leżałyśmy wszystkie razem na podłodze, czekając, aż ktoś nas kupi.

Rozmowa Żakowskiego: Mamy nową wojnę klas, populiści już zacierają ręce

„Kopała mnie, biła po twarzy”

Wszystkie kobiety udzielające wywiadów zostały zwerbowane do pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w swoich własnych krajach, niektóre przez członków lokalnych społeczności działających jako pośrednicy, inne odpowiedziały na ogłoszenia zamieszczane na Facebooku. Miały trafić do pracodawców natychmiast po przybyciu do Dubaju. Zamiast tego zostały zamknięte w pomieszczeniach należących do agencji, czasami na kilka miesięcy. W tym czasie nie zarabiały pieniędzy i nie mogły wysyłać ich rodzinom.

28-letnia Angelica Pine była przetrzymywana przez agencję przez cztery miesiące w 2019 r. Kobieta twierdzi, że była ofiarą przemocy stosowanej przez pracownicę agencji. – Łatwo wpadała w złość. Kopała mnie, rzucała mną po pomieszczeniu, ciągnęła mnie za włosy, biła po twarzy i odbierała mi rzeczy osobiste, jak telefon komórkowy – mówi Pine.

Dziennikarze „The Guardian” prowadzili swoje śledztwo przez kilka lat. W tym czasie część kobiet po otrzymaniu pomocy z odpowiednich ambasad wróciła do swoich krajów i może złożyć zeznania na temat swoich doświadczeń. Potwierdzają jednak, że w ZEA wciąż przetrzymywana jest grupa kobiet tkwiących w pułapce zastawionej przez agencje.

34-letnia Mary z Kenii jest jeszcze w Emiratach, ale powiedziała dziennikarzom „The Guardian”, że chce porzucić swojego pracodawcę. Jest wycieńczona pracą ponad 18 godz. dziennie, bez dni wolnych, za wynagrodzenie stanowiące ekwiwalent 327 dol. miesięcznie. Twierdzi, że pracodawcy zainstalowali kamery w jej sypialni i trudno jej się przebierać, bo wie, że ją podglądają. Poprosiła swoich rekruterów, by pomogli jej stamtąd odejść, ale odpowiedzieli tylko, że kobieta „dramatyzuje”.

– Boję się agencji, bo wciąż jej podlegam – mówi Mary, której nie zaproponowano umowy, zanim rozpoczęła pracę.

Czytaj też: Imigranci w Polsce. Jak żyją, gdzie pracują

Wystawiane na sprzedaż w internecie

Agencje rekrutujące kobiety do pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wystawiają je na sprzedaż w internecie. „Guardian” znalazł dziesiątki takich ogłoszeń na Facebooku, Instagramie i TikToku, gdzie pojawiają się zdjęcia kobiet, osobiste informacje o nich, a potencjalni nabywcy zostawiają komentarze i pytania o stawki.

Wszystkie te ogłoszenia umieszczane są w sieci przez agencje rekrutacyjne, które otrzymały licencje od rządu ZEA, a ich zadaniem jest ochrona praw zarówno pracodawców, jak i osób zatrudnianych jako pomoce domowe.

– Pracownicy agencji zmuszają cię do założenia hijabu, a potem cię nagrywają – mówi 27-letnia Nia z Kenii. – Jeśli komuś spodoba się twój profil, przychodzi do biura i przeprowadza z tobą rozmowę kwalifikacyjną. Takich „oględzin towaru” mogą się odbyć dziesiątki, a ty nie masz opcji, potrzebujesz tej pracy. W 2021 r. Nia spędziła trzy miesiące zamknięta w pomieszczeniu, w którym agencja przetrzymywała kobiety w Dubaju.

Maids.cc, licencjonowana agencja rekrutacyjna, ma aplikację i stronę internetową, na której można wybrać i zapłacić za pokojówkę bez rozmowy z nią.

„Znajdź pomoc domową i załatw wizę dla niej online w ciągu pięciu minut” – takie reklamy wyświetlają się na stronach internetowych. „Znajdziesz odpowiednią osobę tego samego dnia. Obejrzyj prezentacje i wybierz tę, która ci najbardziej odpowiada. Wyślemy ją do ciebie Uberem jeszcze dziś”.

Następnie agencja zachwala swoje usługi na stronie z najczęściej zadawanymi pytaniami: „Nie będziesz miał żadnych prawnych zobowiązań. Pokojówka dostanie naszą wizę, więc nie czekają cię żadne konsekwencje prawne. Jeśli coś pójdzie nie tak (np. kobieta ucieknie lub zajdzie w ciążę), naszym, a nie twoim obowiązkiem będzie zajęcie się obsługą prawną i kontaktami z policją”.

Morze Śródziemne: Zabójczy szlak. Migracje nie ustają, kryzys się nasila

Afrykanka tańsza i nie potrzebuje swojego pokoju

Na stronie można także przeczytać, że miesięczna opłata za pokojówkę zależy od jej rasy – pracodawcy zapłacą mniej za usługi kobiety czarnoskórej. „Obywatelki Filipin – 3,5 tys. dirhamów (952 dol.) miesięcznie. Obywatelki krajów afrykańskich 2,7 tys. dirhamów (735 dol.) miesięcznie”. Nie ma natomiast informacji o tym, jakie wynagrodzenie dostanie bezpośrednio kobieta.

Warunki życia i pracy zatrudnianych kobiet także zależą od ich rasy. Na stronie internetowej agencji jest napisane, że obywatelce Filipin należy zapewnić osobny pokój, Afrykance – nie.

– Nie wiem, czy najgorsze jest wyznaczanie ceny za istotę ludzką ze względu na jej rasę i obywatelstwo, obietnica dostarczenia kobiety Uberem jeszcze tego samego dnia, czy uwaga o tym, że pracownice z Afryki nie potrzebują własnego pokoju – mówi James Lynch, jeden z szefów FairSquare, organizacji non profit zajmującej się obroną praw człowieka. – Poniżanie i wyzyskiwanie ludzi w ten sposób przypomina handel niewolnikami, który zamiast na rynku w środku miasta prowadzony jest w internecie – dodaje Lynch.

Inna agencja, Leadership Tadbeer (znana także pod nazwą Tadbeer WTC) z Abu Zabi, reklamuje pokojówki na TikToku i Instagramie. Kobiety pochodzą z Indonezji, Etiopii i Sri Lanki. Ich usługi sprzedawane są taniej, za 1,1–1,4 tys. dirhamów miesięcznie.

– Reklamowanie pomocy domowych z podawaniem ich narodowości i szczegółów osobistych to praktyka od dawna stosowana w ZEA – mówi Rothna Begum z organizacji Human Rights Watch. – To pokazuje, jak niewiele robią władze, by chronić ich prawa.

Czytaj też: Nielegalni imigranci: palący problem Europy

„200 narodowości, wszyscy darzą się szacunkiem”

Rzecznik agencji Leadership Tadbeer mówi: W ZEA relacje pomiędzy sponsorem, pracownicą a agencją regulowane są przez ministerstwo zasobów ludzkich. Co do wynagrodzenia – nie zapominajmy, że kobiety mają zapewnione darmowe mieszkanie, wyżywienie, rzeczy osobiste, dostęp do telefonu i dobre ubezpieczenie zdrowotne. W ZEA ponad 200 narodowości żyje razem – pokojowo i bezpiecznie. Wszyscy tu darzą się szacunkiem.

Tymczasem dubajska agencja Al Forsan Tadbeer zamieszcza na Instagramie i Facebooku listę imion i nazwisk pokojówek, ich wiek, stan cywilny, numery paszportów, narodowość, liczbę dzieci, a nawet wagę. Jest także mowa o kolorze ich skóry: „blada”, „czarna” itd. Jest też oczywiście zdjęcie.

– Istnieje ścisły związek pomiędzy odczłowieczającymi praktykami podczas rekrutacji a szerzej pojętą przemocą – mówi Lynch. – Mówiąc wprost, jeśli agenci i pracodawcy nie uważają pomocy domowej za istotę ludzką, nie czują się zobligowani do traktowania jej z szacunkiem i nienaruszania jej godności.

Otrzymaliśmy oświadczenie rzecznika rządu ZEA: „W Zjednoczonych Emiratach Arabskich obowiązuje polityka zera tolerancji dla przemocy wobec pracowników. Prawo naszego kraju zabrania wszelkich form przemocy wobec osób podejmujących u nas pracę – ich prawa są szanowane, a przypadki naruszeń można zgłaszać odpowiednim służbom. Prowadzimy kompleksowe śledztwo za każdym razem, gdy jednostki lub instytucje łamią nasze prawo. Osoby uznane za winne są pociągane do odpowiedzialności. Prawo pracy Zjednoczonych Emiratów Arabskich zapewnia wszystkim osobom zatrudnionym wynagrodzenie podczas zwolnienia chorobowego, dni wolne od pracy oraz ubezpieczenie zdrowotne. Jeśli umowa tak przewiduje, również zakwaterowanie i wyżywienie. Nikogo nie można pozbawiać dokumentu tożsamości oraz dostępu do darmowej pomocy prawnej. Zjednoczone Emiraty Arabskie podejmują zdecydowane kroki w celu egzekwowania przepisów prawa. Monitorujemy warunki, w jakich pracują osoby zatrudnione, i podejmujemy działania na rzecz poprawy tych warunków oraz usunięcia wszelkich niedociągnięć.

Czytaj też: Nie ten, to inny dyktator. Cena ropy jest naprawdę wysoka

Agencje Maids.cc i Al Rorsan nie odpowiedziały na nasze prośby o komentarz.

Imiona kobiet zostały zmienione. Śródtytuły od redakcji „Polityki”

Tłum. Paweł Moskalewicz
© Guardian News&Media

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną