Spadają głowy w Watykanie. Choć sędziwy papież Franciszek ma ostatnio poważne kłopoty ze zdrowiem (odwołał przyjazd na konferencję klimatyczną w Dubaju), nie brakuje mu sił do rozprawy z zawziętymi krytykami swego pontyfikatu w samym Kościele. Właśnie nadeszła wiadomość, że kard. Raymond Burke (75 lat) ma zostać pozbawiony prawa do subsydiowanego przez Watykan mieszkania w Rzymie i pensji emerytowanego kardynała, ponieważ wykorzystuje te przywileje do siania niezgody w Kościele.
Czytaj też: Zdymisjonowany bp Kaszak. Opadła zasłona niegodziwości
Franciszek uderza w kościelny establishment
Historia sporu Burke’a z Franciszkiem zaczęła się dawno, bo w 2014 r., a teraz weszła w fazę sankcji za nielojalność. Jej pierwszym aktem było usunięcie Amerykanina z funkcji prezesa watykańskiego „sądu najwyższego”, czyli Trybunału Sygnatury Apostolskiej. Po dymisji Franciszek zlecił kardynałowi zbadanie konfliktu w Zakonie Maltańskim. Nie był jednak zadowolony z tego, jak Burke zabrał się za porządkowanie sytuacji, i cofnął mu misję.
W następnych latach było tylko gorzej. Burke krytykował publicznie Franciszka za jego otwarte podejście do katolików LGBT, do kwestii błogosławieństw udzielanych przez księży małżeństwom homoseksualnym, do katolików rozwiedzionych, którzy zawarli małżeństwa cywilne, a ostatnio do papieskiej koncepcji „synodalności” w Kościele rzymskokatolickim.
W Rzymie zakończyła się niedawno pierwsza tura zgromadzenia biskupów, katolików świeckich i ekspertów poświęcona tej sprawie. Franciszek dąży do odnowy Kościoła w duchu soborowym, czyli przywrócenia wspólnotowego charakteru tej globalnej instytucji. Pośrednio uderza to w interesy kościelnego establishmentu, czyli kleru na wszystkich szczeblach, w tym biurokracji watykańskiej i kardynalskiej elity.
Czytaj też: Biskupi dostali kolczasty talerz. Prezent od wykorzystanych seksualnie
Linia bliska polskiemu episkopatowi
Franciszek publicznie wzywa do „deklerykalizacji” Kościoła, jego krytycy, w tym Burke, optują za tradycyjnym, patriarchalnym prymatem kleru jako „pasterzy” strzegących „owce” przed zamętem, błędami i rozbiciem. Franciszek jednak właśnie tę zamkniętą, sztywną i nieprzejednaną postawę uważa za działanie na szkodę jedności „ludu Bożego”. Nic dziwnego, że w końcu się zirytował, gdy Burke atakował jego koncepcję na swoistym „antysynodzie” urządzonym pod nosem tego oficjalnego. Wcześniej, podczas pandemii, Franciszek krytykował kościelnych antyszczepionkowców, z którymi Burke sympatyzował. Relacje obu kościelnych dygnitarzy przerodziły się ostatecznie w otwarty konflikt.
Dotyczy to także grupy innych konserwatywnych kardynałów, którzy słali do niego listy z żądaniem sprecyzowania jego stanowiska względem tradycyjnej doktryny i wizji Kościoła w realiach XXI w. Dodajmy, że ich linia wydaje się bliska polskiemu episkopatowi rzymskokatolickiemu. Obserwatorzy Watykanu łączą zaostrzenie postawy Franciszka wobec jego krytyków w Kościele z osobą nowego watykańskiego „ministra poprawności teologicznej”, Argentyńczyka Victora Fernandeza, przyjaciela papieża. Już po jego nominacji na to kluczowe stanowisko w systemie kościelnym Franciszek odwołał z urzędu innego Amerykanina, teksaskiego bp. Josepha Stricklanda, również krytykującego obecny synod za sprzyjanie reformatorskim „nowinkom”. Formalnie dymisja nastąpiła w związku z negatywnymi wynikami watykańskiej inspekcji w diecezji zarządzanej przez Stricklanda. Biskup wyraził w tweecie szok decyzją o odebraniu przywilejów kard. Burke’owi. Rzecznik Watykanu Matteo Bruni umył w tej sprawie ręce: oznajmił mediom, że nie ma nic do powiedzenia.