Pierwsza adwokatka Ukrainy. Jak Giorgia Meloni stała się twarzą walki Zachodu z Rosją
Gdy w ostatni piątek po raz drugi w swojej karierze pozowała do zdjęć z Joe Bidenem w Gabinecie Owalnym, szeroko się uśmiechała – i nie była to kurtuazja. Chwilę wcześniej pod jej adresem popłynęła rzeka komplementów ze strony amerykańskiego prezydenta, który chwalił ją za zaangażowanie we wsparcie Ukrainy. Oboje zakomunikowali, że „stoją po tej samej stronie” w tej sprawie. Jak dodał Biden, Meloni, „odkąd sprawuje władzę, udowadnia, że jest sojuszniczką Ukrainy”.
Jej wizytę, tym razem w podwójnej roli, bo Włosi sprawują prezydencję w grupie G7, Biden wykorzystał też do własnych celów. Podkreślił, że nie zaprzestanie wysiłków, by wysłać Ukraińcom więcej pieniędzy i sprzętu – do tego jednak potrzeba przełamania impasu w Kongresie. W obecności Meloni wezwał Republikanów do zaprzestania obstrukcji, a przewodniczącego Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona – do poddania ustaw pod głosowanie.
Dla Meloni ogrzanie się w blasku Bidena i jego komplementów to z kolei okazja, by poprawić wizerunek włoskiej koalicji rządzącej, której przewodniczy. Wprawdzie Bracia Włosi, jej rodzima partia, stoją na proukraińskiej pozycji, ale ich mniejsi partnerzy – Forza Italia i Liga – nieraz kwestionowali zasadność bezwarunkowej krytyki Putina. Meloni obrywała rykoszetem jako polityczka kierująca tym aliansem i w pewnym sensie legitymizująca zachowania pozostałych członków rządu. Pochwały z Białego Domu bardzo jej się teraz przydadzą, bo po niedawnych wyskokach wicepremiera w jej gabinecie Matteo Salviniego na Zachodzie znowu pojawiła się rzesza krytyków, powielających stare argumenty o Włoszech jako najsłabszym ogniwie zachodniej koalicji na rzecz Ukrainy.