Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kluczowe orędzie Bidena. Prezydent wydaje wojnę Trumpowi i republikanom

Prezydent Joe Biden wygłasza w Kongresie USA orędzie o stanie państwa uważane za oficjalny początek jego kampanii wyborczej. 8 marca 2024 r. Prezydent Joe Biden wygłasza w Kongresie USA orędzie o stanie państwa uważane za oficjalny początek jego kampanii wyborczej. 8 marca 2024 r. Elizabeth Frantz / Forum
Doroczne orędzie o stanie państwa wygłoszone w czwartek wieczorem przez Joe Bidena było frontalnym atakiem na Donalda Trumpa i jego Partię Republikańską. Najbliższe dni pokażą, czy okaże się przełomem i zahamuje spadek popularności prezydenta w ostatnich miesiącach.

„Wolność i demokracja są obiektem ataku na świecie i w naszym kraju” – powiedział amerykański prezydent, apelując o uchwalenie przez Kongres pomocy dla Ukrainy zablokowanej przez republikanów pod presją Donalda Trumpa. W całym orędziu Joe Biden określał go tylko jako „swojego poprzednika”, ani razu nie wymieniając z nazwiska.

Demokracja – podkreślił następnie – jest także w defensywie w Ameryce, czego koronnym przykładem był szturm na Kapitol fanów Donald Trumpa, którzy na jego wezwanie mieli 6 stycznia 2021 r. nie dopuścić do zatwierdzenia przez Kongres jego wyborczej porażki. On wznieca w społeczeństwie jedynie „resentyment i chęć zemsty” – oskarżył prezydent.

Czytaj też: Biden się potknął, prawica rzuciła się jak pies na kość

Biden nie zawiódł oczekiwań zwolenników

Wygłoszone w czwartek wieczorem (czasu USA) orędzie prezydenta uważa się za początek kampanii przed listopadowymi wyborami do Białego Domu, czyli starcia ubiegającego się o reelekcję Bidena z „poprzednikiem” Trumpem, który po prawyborach w 16 stanach dwa dni wcześniej (w tzw. superwtorek) praktycznie zapewnił sobie nominację prezydencką z ramienia Partii Republikańskiej. Obecny prezydent jest w niezmiernie trudnej sytuacji, bo sondaże wskazują, że gdyby wybory odbyły się dziś, przegrałby. Tylko 38 proc. Amerykanów wystawia dobrą ocenę jego rządom. I jest to gorsza nota niż ta, którą otrzymywali wszyscy jego poprzednicy w Białym Domu na osiem miesięcy przed wyborami (w ostatnich 30 latach).

Szczególnie negatywnie wyborcy oceniają imigracyjną politykę Bidena, obwiniając go za chaos i oblężenie granicy z Meksykiem przez nielegalnych imigantów. Orędzie, transmitowane bezpośrednio przez najważniejsze stacje telewizyjne, miało być dla Bidena okazją do poprawy swego wizerunku w oczach społeczeństwa.

Komentatorzy, zwłaszcza sympatyzujący z demokratami recenzenci w telewizji CNN i MSNBC, ocenili wystąpienie jako niezwykle udane. Biden nie zawiódł oczekiwań zwolenników, bo wybrał twardą konfrontację z Trumpem, przemawiał z pasją, a przy tym nie odnotował – czego się obawiano – werbalnych potknięć. Energia, jaką demonstrował w orędziu, przeczyła powtarzanym ostatnio coraz częściej opiniom, że 81-letni prezydent z powodu podeszłego wieku traci sprawność umysłu. Biden okraszał przemówienie osobistymi wynurzeniami oraz akcentami humoru i autoironii. Połowa sali Izby Reprezentantów, na której zasiadali kongresmeni i senatorowie demokratyczni, co chwila przerywała je oklaskami na stojąco i skandowaniem: „Jeszcze cztery lata!”.

Kiedy prezydent przejeżdżał ze swej rezydencji przy 1600 Pensylvania Avenue, na trasie towarzyszyły mu tłumy propalestyńskich demonstrantów protestujących przeciw Izraelowi, któremu zarzucają „ludobójstwo” w Gazie. Tocząca się w tej enklawie wojna jest ogromnym politycznym obciążeniem dla Bidena – solidarność z Izraelem kosztuje go utratę poparcia sporej części lewicy w Partii Demokratycznej, także amerykańskich Arabów.

W orędziu Biden wezwał Izrael do ochrony ludności cywilnej w Gazie i zaapelował o kilkutygodniowe zawieszenie broni. „Izrael musi pozwolić na dostarczenie większej pomocy dla ludności Gazy” – mówił. I ponowił apel o rokowania w celu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego w formule dwóch państw.

Czytaj też: Biden walczy o reelekcję. Dlaczego Demokratów to nie cieszy?

Orędzie Bidena. Czy przekonał niezdecydowanych?

Jednak nie wszyscy komentatorzy związani z obozem Bidena chwalili jego orędzie. Znaczną jego część prezydent poświęcił gospodarce i polityce ekonomicznej, wyliczając swoje sukcesy na tym polu – dobre tempo wzrostu PKB , rekordowo niskie bezrobocie, spadek inflacji i wzrost zaufania konsumentów. Jak zauważył jednak były doradca prezydenta Baracka Obamy David Axelrod, taki jednoznacznie różowy obraz rozmija się z odczuciami tzw. zwykłych Amerykanów, ponieważ wysokie ceny i koszty kredytów wciąż utrudniają im płacenie rachunków.

Podchwyciła to w swojej replice na orędzie młoda republikańska senatorka Katie Britt, przemawiając na tle swojej kuchni – tak jakby sama należała do nękanej kłopotami klasy średniej – i przypomniała, że inflacja „zjadła” realne dochody większości społeczeństwa. „Prezydent po prostu tego łapie. Wiecznym jest zawodowym politykiem” – stwierdziła.

Biden ponownie wezwał do podwyższenia podatków od najbogatszych Amerykanów – o dochodach powyżej 400 tys. dolarów rocznie – i zapowiedział rozszerzanie pakietu benefitów socjalnych dla biednych i emerytów. Oprócz wygłoszenia populistycznych obietnic prezydent podkreślił też, że demokraci w Kongresie – oraz jego rządy – dają kobietom pewność utrzymania prawa do aborcji, mimo zniesienia jego konstytucyjnych gwarancji po decyzji Sądu Najwyższego, który uchylił tzw. precedens Roe vs. Wade. W niezwykłym geście Biden zwrócił się do siedzących na sali sędziów SN ze słowami upomnienia za to orzeczenie.

Przeważa pogląd, że prezydenckie przemówienie, wyjątkowo konfrontacyjne jak na orędzia o stanie państwa, było adresowane przede wszystkim do demokratycznej bazy prezydenta, aby zmobilizować ją przed wyborami. „Nie wiem, czy przekonał niezdecydowanych” – powiedział Axelrod. W orędziu nie znalazły się nowe oferty kompromisu w sprawie imigracji – np. zapowiedź wprowadzenia prezydenckim dekretem radykalnych restrykcji ograniczających napływ nielegalnych imigrantów, czego domagają się republikanie.

Po orędziach o stanie państwa notowania sondażowe prezydentów zwykle idą nieco w górę, chociaż zazwyczaj przejściowo. Najbliższe dni pokażą, czy przemówienie Joe Bidena okaże się na tyle przełomem, by zahamować spadek jego popularności w kraju w ostatnich miesiącach.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Nie tylko Collegium Humanum. Afera trwa. Producentów dyplomów MBA było więcej

Od kilkunastu tygodni śląski wydział Prokuratury Krajowej prowadzi wielowątkowe śledztwo, a o skali handlu dyplomami mówi jeden z najnowszych zarzutów, jakie usłyszał zatrzymany ponad miesiąc temu rektor Collegium Humanum Paweł Cz.

Anna Dąbrowska
09.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną