Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Europarlament przegłosował pakt migracyjno-azylowy. Warszawa się nie zgadza

Wrzesień 2023 r. Rada miasta Lampedusa ogłosiła stan wyjątkowy 13 września wieczorem po 48-godzinnym nieprzerwanym napływie migrantów. Wrzesień 2023 r. Rada miasta Lampedusa ogłosiła stan wyjątkowy 13 września wieczorem po 48-godzinnym nieprzerwanym napływie migrantów. CRI / Forum
Nowe restrykcyjne procedury graniczne wywołują protesty organizacji humanitarnych. Natomiast reguła „obowiązkowej solidarności” nie podoba się m.in. Polsce.

Dzisiejsze głosowanie kończy osiem lat burzliwych prac UE nad reformą prawa migracyjnego i azylowego. Najpierw nad projektem ze stałym relokacyjnym rozdzielnikiem uchodźców, a potem nad zresetowaną w 2020 r. wersją promującą „elastyczną” solidarność – system pozwalający uchylić się od relokacji.

Czytaj także: Sunak wysyła uchodźców do Rwandy. Bardzo rozmyty ten pomysł

Telefony do Warszawy

Pakt migracyjno-azylowy, często krytykowany przez prawicę za nastawienie nazbyt „proimigranckie”, przeszedł dziś przez Parlament Europejski, choć spora część centrolewicy i zielonych nie potrafiła się pogodzić z restrykcyjnością reformy. Pakt ma bowiem przynieść skrócenie czasu procedur azylowych (na niekorzyść migrantów) oraz zwiększenie liczby „powrotów”, czyli skutecznego odsyłania przybyszów, by ich odstraszyć i ograniczyć ich napływ (głównie z Bliskiego Wschodu i Afryki). Reforma wpisuje się – zdaniem wielu obrońców praw człowieka – w logikę zamykającej się na obcych „twierdzy Europa”. Zmiany najbardziej restrykcyjne wobec migrantów zostały przyjęte większością 301 do 272 głosów.

„Zagłosowaliśmy za nowym podejściem do kwestii azylu i migracji. Wysłuchaliśmy, zadziałaliśmy i wywiązaliśmy się w sprawie jednej z głównych trosk ludzi w całej Europie. To historyczny dzień dla Europy” – powiedziała Roberta Mesola, centroprawicowa szefowa Parlamentu Europejskiego.

Przegłosowany kompromis (dziesięć aktów prawnych) został wynegocjowany w grudniu 2023 r. przez delegatów europarlamentu oraz Rady UE (ministrowie krajów Unii), która w lutym tego roku zaakceptowała tę ugodę pomimo sprzeciwu Polski. „Zdecydowano o wyrażeniu sprzeciwu wobec wszystkich aktów legislacyjnych wchodzących w zakres paktu, traktując go jako pakiet” – informowało wtedy MSWiA. Deklarację o sprzeciwie złożył również Piotr Serafin, przedstawiciel Polski w Brukseli, ale jednocześnie – wedle przecieków z lutowych obrad – zapewnił, że Polska będzie respektować nowe przepisy.

Zatwierdzona dziś przez europosłów ugoda będzie sformalizowana przez Radę UE najpewniej już pod koniec kwietnia, ale większość nowych przepisów, w tym dotyczące „obowiązkowej solidarności”, zacznie obowiązywać w praktyce za mniej więcej dwa lata.

Polski sprzeciw, który stanowczo podtrzymał rząd Donalda Tuska, był zaskoczeniem dla sporej części Brukseli, choć jest zgodny z antyrelokacyjnymi deklaracjami Tuska nawet z czasów szefowania Radzie Europejskiej.

„Nie chcę się kłócić z Donaldem Tuskiem w tej sprawie, bo naprawdę rozumiem trudności dla nowego polskiego rządu. Pracowaliśmy nad tym kompromisem od ponad czterech lat. A poprzedni polski rząd tak naprawdę nie uczestniczył w tej pracy. Dlatego bardzo trudno jest nowemu polskiemu rządowi zaakceptować to, co zastał po przednikach, gdy nie był w stanie przedstawić własnych poglądów w negocjacjach” – tak Ylva Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych, wymijająco odpowiadała nam na pytanie o Tuska w przeddzień głosowania Parlamentu Europejskiego.

Ale jednocześnie europosłowie PO odbierali telefony z Komisji Europejskiej z namowami, by przynajmniej wstrzymali się, zamiast głosować przeciw. Podobne prośby miały płynąć do Warszawy również z Pałacu Elizejskiego. Jednak europarlamentarna delegacja PO otrzymała wczoraj ze swojej stolicy kategoryczne potwierdzenie, że ma głosować przeciw paktowi, czyli tak samo jak Zjednoczona Prawica.

Czytaj także: Łodzie płyną, a Tunezja szantażuje Europę migrantami. Tak się kończą pakty z autokratami

Dwie czerwone linie

Pakt ustala cel co najmniej 30 tys. relokowanych każdego roku. Ta liczba w wyjątkowych wypadkach może być zmniejszona, jeśli nie byłoby zapotrzebowania (teraz wydaje się to niezbyt możliwe), ale może być również zwiększona przez państwa w Radzie UE bez prawa weta dla pojedynczego kraju (na wniosek Brukseli w razie kryzysu migracyjnego).

Relokację będzie można zastąpić ekwiwalentem pieniężnym (obecnie szacowanym na 20 tys. euro za osobę). Polsce z tych 30 tys. przypadłoby – wedle klucza ludności i PKB – do 2 tys. osób rocznie, czyli w razie wyboru ekwiwalentu wyniósłby on do 40 mln euro rocznie. Ale to wtedy, gdy Polska przestałaby się kwalifikować do zwolnień bądź zniżki w kwestii „obowiązkowej solidarności” z powodu Ukraińców lub sytuacji na granicy z Białorusią.

Celem paktu jest także rozszerzenie obowiązku rejestracji, w tym pobierania odcisków palców od wszystkich migrantów po nielegalnym przekroczeniu granicy (rozporządzenie Eurodac); wprowadzenie szybkich procedur ich dzielenia (rozporządzenie o kontroli przesiewowej) na tych z dużymi szansami na azyl, niezamierzających prosić o azyl oraz – to zapewne większość – na zamierzających prosić, ale bez większych szans. Ta ostatnia grupa miałaby trafiać do restrykcyjnej i przyspieszonej „procedury granicznej” (rozporządzenie o wspólnej procedurze w ochronie międzynarodowej), która ma się kończyć szybkim rozpatrzeniem wniosków oraz ewentualnym kierowaniem do deportacji. To zwiększy liczbę migrantów przetrzymywanych w ośrodkach zamkniętych do czasu decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej.

Jednym z najbardziej spornych punktów było rozporządzenie o sytuacjach kryzysowych, które zaostrza reguły w razie: masowego napływu uchodźców, działania siły wyższej (np. pandemia) lub instrumentalizacji migracji (np. przez Białoruś). Reforma daje wtedy państwom UE większą swobodę co do okresu przetrzymywania w ośrodkach zamkniętych. Europosłowie zwalczali „instrumentalizację” jako powód uruchomienia procedur kryzysowych, ale ostatecznie odpuścili w zamian za doprecyzowanie, że działanie rzetelnych pomocowych organizacji pozarządowych, np. na morzu, nie może być potraktowane jako „instrumentalizacja”.

Parlament Europejski, który całe rokowania o pakiecie migracyjnym rozpoczynał z postulatem obowiązkowej relokacji, niemal do końca obstawał przy jej zachowaniu przynajmniej w sytuacjach kryzysowych. Europosłowie przedstawiali to jako swoją czerwoną linię, ale jednocześnie reguła ekwiwalentów dla relokacji była czerwoną linią Rady UE, która przeważyła na ostatniej prostej. „Nie ma obowiązkowej relokacji. Ani w rozporządzeniu o zarządzaniu migracją, ani w rozporządzeniu o sytuacjach kryzysowych – potwierdzała komisarz Johannson po zakończeniu grudniowych rokowań.

Premier Włoch Giorgia Meloni publicznie uznała pakt migracyjno-azylowy za swój sukces, co jest o tyle ważne, że reforma nie zadziała bez sumiennego wdrażania jej przez Rzym. Włochy przez wiele lat sabotowały unijne przepisy azylowe, pozwalając, a nawet sprzyjając migrantom w ich podróżach na północ Europy (głównie do Niemiec), choć powinni oczekiwać na rozpatrzenie wniosków azylowych we Włoszech. Teraz solidarnościowe elementy reformy (relokacje, pieniądze), zaostrzenie procedur granicznych oraz przejęcie przez Brukselę taktyki kupowania współpracy krajów Afryki (za fundusze unijne) w przyjmowaniu odsyłanych migrantów zwiększa szanse, że Włochy na dobre uznają tę reformę za swoją i będą przestrzegać przepisów.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną