Charlie Kirk, gwiazda prawicy w USA, został zastrzelony. Trump już zbija na tym kapitał
Jeden z czołowych działaczy amerykańskiej prawicy zginął w środę od kuli zamachowca na kampusie uniwersyteckim w stanie Utah. Prezydent wygłosił w telewizji przemówienie na jego cześć i zarządził opuszczenie flag narodowych do połowy masztu. Dla konserwatywnych mediów tragedia stała się okazją do ofensywy przeciw demokratyczno-liberalnej opozycji.
Charlie Kirk został zastrzelony, gdy na spotkaniu ze studentami odpowiadał na ich pytania. Jak ustaliło FBI, strzał padł prawdopodobnie z dachu jednego z budynków, który jest oddalony od sceny o ok. 200 m. Kula trafiła Kirka w szyję, jedyny strzał okazał się śmiertelny. Policja aresztowała dwóch mężczyzn, ale obu zwolniła, nie znajdując żadnych dowodów na ich udział w zamachu. Broni nie odnaleziono. Eksperci uważają, że sprawcą musiał być profesjonalny zabójca. Na konferencji prasowej republikański gubernator Utah Spencer Cox stwierdził, że mamy do czynienia z morderstwem politycznym.
Charlie Kirk, fan Trumpa
Kirk miał 31 lat i młodą żonę, osierocił dwoje małych dzieci. Był wschodzącą gwiazdą amerykańskiej polityki. Urodzony w Arlington Heights (przedmieścia Chicago) w stanie Illinois, w działalność na rzecz zwycięstwa konserwatywnych wartości zaangażował się już w ostatnich latach nauki w szkole średniej. W wieku 18 lat założył Turning Point USA, największą dziś organizację konserwatywnych studentów, która wspierała w wyborach kandydatów Partii Republikańskiej. Podjął studia w prowincjonalnym Harper College, ale porzucił je, bo był zbyt zajęty polityką.
Jako założyciel i gospodarz radiowego programu The Charlie Kirk Show, adresowanego do młodych Amerykanów, zyskał miliony słuchaczy. Miał wielu fanów, został najbardziej wpływowym influencerem wśród najmłodszych wyborców. Na platformie X jego wpisy czytało 3,5 mln internautów. Kirk popierał Trumpa w jego pierwszej kampanii prezydenckiej, potem jako prezydenta w pierwszej kadencji oraz działał na rzecz jego powrotu do Białego Domu. Ponieważ spora część najmłodszej generacji Amerykanów, do niedawna popierająca w większości Demokratów, przeszła na stronę Trumpa, to prawdopodobnie jemu, co najmniej w dużej mierze, prezydent zawdzięcza zeszłoroczne zwycięstwo.
Kirk chciał w swoim radiu przeprowadzić wywiad z Kamalą Harris, ale odmówiła. Trump rozmawiał z nim wielokrotnie, a po wyborach, w dowód wdzięczności, promował jego przedsięwzięcia. Młody lider popierał w swych wystąpieniach niemal wszystkie elementy programu prezydenta, jak jego walkę z nielegalną imigracją, ruchem woke – lewicowym ruchem wyrównywania szans mniejszości rasowych, amerykańską „pedagogiką wstydu” za niewolnictwo i rasizm. Agitował przeciw agresywnej kampanii walki o równouprawnienie mniejszości seksualnych, obowiązkowym szczepieniom i preferencjom dla „zielonej gospodarki”. Powtarzał także kłamstwa Trumpa o rzekomej kradzieży jego zwycięstwa w wyborach w 2020 r. Ostatnio jednak wdał się w spór z jego administracją, kiedy poparł żądania ujawnienia „kartoteki Epsteina”, dokumentów o przestępstwach seksualnych skazanego i zmarłego w więzieniu finansisty, zaprzyjaźnionego niegdyś z Trumpem.
Po śmierci Kirka prawicowi komentatorzy w telewizji Fox News oskarżali amerykańską lewicę o stworzenie atmosfery nienawiści wobec konserwatystów, która pchnęła prawdopodobnie mordercę do zbrodni. Trump w swym wieczornym wystąpieniu telewizyjnym oświadczył, że za morderstwo pośrednio odpowiedzialni są ci, którzy „demonizują” jego zwolenników. Konserwatywne media przypomniały dwa zamachy na Trumpa podczas kampanii wyborczej, a przedtem także na republikańskiego kongresmana Steve’a Scalise’a.
Czytaj też: Ciemne Oświecenie nadciąga? Chaos Trumpa i jego ludzi nabiera teraz niepokojącego sensu
Długa historia zamachów w USA
Celem zamachów w ostatnich latach byli jednak politycy z obu partii. W kwietniu doszło do podpalenia domu demokratycznego gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro, kiedy ten spał tam z rodziną. Ogień w porę odkryli i udało im się uciec. W 2022 r. mąż demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi został ciężko pobity w swoim domu w Kalifornii.
Zamach na Kirka dołączył po prostu do długoletniej w USA tradycji politycznego terroryzmu, wpisując się na długą listę zabójstw polityków i zaangażowanych politycznie działaczy. Przy okazji jego śmierci przywołuje się m.in. morderstwa prezydenta J.F. Kennedy’ego (1963), jego brata, senatora Roberta F. Kennedy’ego (1968), pastora Martina Luthera Kinga (1968) i nieudane na szczęście zamachy na prezydentów Geralda Forda i Ronalda Reagana.
Chociaż sprawcy zabójstwa Kirka na razie nie schwytano, jest całkiem prawdopodobne, że okaże się nim jakiś fanatyczny wróg Trumpa czy też popierającej go amerykańskiej prawicy. Głębszą przyczyną tej zbrodni może być jednak kultura politycznej przemocy i rosnąca polaryzacja w USA. Na marginesach obu stron amerykańskiej „zimnej wojny domowej” pojawiają się osobnicy zdolni do morderstw, a jeszcze więcej jest popychającej do zbrodni skrajnej retoryki nienawiści. Retoryka ta nasila się w ostatnich latach, dzięki coraz wyraźniejszemu przenoszeniu się politycznych debat do internetu.
Ale jeśli mowa o pośredniej odpowiedzialności, to w retoryce nienawiści, demonizowaniu przeciwnika, podpuszczaniu jednych na drugich, dzieleniu Ameryki na dobrą i złą, w dodatku posługując się notorycznie kłamstwami i demagogią, przoduje sam Donald Trump. Jego żałoba po zamachu na Kirka może być szczera, ale to także krokodyle łzy, bo widać, że prezydent zbija po tej śmierci polityczny kapitał.