Recenzja filmu: „Zamach na papieża”, reż. Władysław Pasikowski
Polska kinematografia może być dumna, że ma kogoś takiego jak Władysław Pasikowski.
Polska kinematografia może być dumna, że ma kogoś takiego jak Władysław Pasikowski.
Zamiast nostalgii za przeszłością film staje się wnikliwą analizą ciągłości pewnych amerykańskich problemów, dowodząc, że niestabilność i degeneracja, które Pynchon opisywał, są nadal obecne.
Przy całej swojej dojrzałej nowoczesności „Sirât” jest dziełem zaskakująco dobrze osadzonym w tradycji.
O takich filmach zwykło się mówić: edukacyjne, ilustracyjne albo szkolne.
Walka klas w nowoczesnym ujęciu, ośmieszająca napięcia i kontrasty między średnio uprzywilejowanymi a niższą warstwą społeczną, stała się specjalnością młodej polskiej komedii.
Film oparty jest na faktach, na dodatek trzyma się przebiegu wydarzeń dość wiernie.
Ameryka Trumpa ma swój „Dzień świra”, szkoda tylko, że w to krzywe zwierciadło nie za bardzo chce spojrzeć.
Wykalkulowany kryminał z gatunku cosy crime.
Pani Miecia, jej rodzina i pracownicy tworzą galerię fascynujących, barwnych postaci.
Jak bardzo przytłaczająca może być miłość? Millie i Tim (Alison Brie i Dave Franco, para także w prawdziwym życiu) będą mieli okazję się o tym przekonać.
Wbrew pozorom nie jest to spirytystyczny horror, lecz raczej przejmująco smutna, zimna opowieść o nieprzepracowanych traumach przeszłości i obezwładniającym poczuciu straty.
W latach 80. slapstickową komedią rządziło trio ZAZ (David i Jerry Zuckerowie oraz Jim Abrahams) odpowiedzialni m.in. za „Ściśle tajne” oraz cykl „Naga broń” i poprzedzający go serial „Police Squad”.
Żałoba, trauma, przemoc w rodzinie to tematy w horrorze powszednie.
Rodzina 12-letniej Bailey (Nykiya Adams) mogłaby się sprawdzić w roli patostreamerów.
Ironiczny kryminał retro to koronna konkurencja Juliusza Machulskiego. Mimo że akcja „Vinci 2” toczy się tu i teraz, sequel zatopiony jest w aurze nostalgii, posiada więc znamiona filmu osadzonego jakby w innej epoce.
Dyskretnie uduchowiony obraz sprawia, że swojsko brzmiące pojęcia – jak harmonia natury czy wyciszenie – nabierają zupełnie nowego wymiaru.
To miła odmiana, gdy mistrzowie horroru przypominają, że świat jest co prawda pełen cierpienia, ale także drobnych codziennych radości.
Mimo pozornej lekkości jest to film precyzyjnie przemyślany i stawia niekoniecznie proste pytania.
Wnikliwy, przeszywający lękiem dokument ogląda się z napięciem, które rzadko towarzyszy nawet kinu grozy.
Być może liczba kładzionych trupów na minutę w „Sojusznikach” komuś zaimponuje.