Recenzja książek: „O kotach”, „O psach”
Koty to jest fikcja, psy – nos blisko ziemi; koty – harce wyobraźni, psy – refleksyjna drzemka. Tak to się przynajmniej układa w dwóch niewielkich zbiorach opowiadań.
Koty to jest fikcja, psy – nos blisko ziemi; koty – harce wyobraźni, psy – refleksyjna drzemka. Tak to się przynajmniej układa w dwóch niewielkich zbiorach opowiadań.
Zebrane w tym tomie reportaże łączy temat braku – śmierci, żałoby, odchodzenia.
Śmierć i zniknięcie jest wystarczającym nadnaturalnym efektem – po którym zostajemy czasem z głupawymi ostatnimi słowami, jakie wypowiedziało się do zmarłego, z całym niedomkniętym życiem.
Twardoch nie po raz pierwszy bierze się za tematy najtrudniejsze.
Konsekwentnie używane przez autorkę krótkie zdania nie przesłaniają braku spójnej, a miejscami i banalnej opowieści o losie kobiet.
Możemy się domyślać, co jest sednem tej historii – bolesne i pokorne zmaganie z okaleczonym ciałem. Ale jest coś jeszcze.
Po bardzo dobrym „Bukareszcie” Małgorzata Rejmer napisała książkę o Albanii, przejmującą i znakomitą.
Rzeczywistość, opisywana niezwykle zmysłowo, ze zrozumiałą łapczywością, zaczyna mieszać się z wizjami, nierzadko koszmarnymi.
Rozmowa bardzo inteligencka, krakowska, polska, europejska, pyszna jak sernik wiedeński pod wódeczkę.
Nowa powieść Myśliwskiego jest zaskakująco przewrotna.
Zmarły trzy lata temu Edward Żebrowski zrobił w swoim życiu zaledwie trzy filmy, za to na tyle ważne, że środowisko postrzegało go jako autorytet nie tylko w dziedzinie reżyserii.
Smutny to zbiór, ale i zapowiadający lepszą przyszłość.
Oddanie przez autora kolorytu miasta tak zmiennego jak Nowy Jork i umiejętność barwnego opisania jednej z najciekawszych jego dekad warte są docenienia.
Paulo Coelho, guru i dostarczyciel duchowych pseudomądrości, tym razem postanowił pochwalić się swoją bujną młodością.
„Niespokojni” spodobają się czytelnikom wspomnień z dzieciństwa oraz miłośnikom dwóch wielkich gwiazd kina: Liv Ullmann i Ingmara Bergmana, którego stulecie urodzin właśnie obchodzimy.
To, co pisze Bieńczyk, najbardziej kojarzy się z utworem muzycznym, w którym kolejne motywy, dźwięki pojawiają się, wprowadzają następne, powtarzają się i dopiero razem mogą wybrzmieć w pełni. Wspaniale się słucha/czyta taką opowieść.
Agnieszka była jedną z tych postaci, która ze swoją swobodą i czarem pasowała do Zachodu, ale jednocześnie tylko w Warszawie i tylko w tym języku mogła mieszkać.
Rodzina Jörgena Hofmeestera mimo jego starań nie jest najszczęśliwsza na świecie, a przez to wydaje się całkiem typowa.
Autorka pierwsza w Polsce sięga po historie przymusowych pracownic seksualnych w czasie II wojny światowej.
Możemy ten zbiór migawek, obserwacji, miniatur czytać jako krytykę społeczeństwa, studium przemocy zadawanej kobietom, bo większość pacjentek nie jest tak szalona, żeby nie pamiętać, czego zaznały.