PIOTR RZYMSKI: Od dobrego roku walczymy z C19. Uruchomiono setki badań klinicznych dostępnych leków, zaczęto prace nad zupełnie nowymi. Nie raz już słyszeliśmy o przełomie, jak choćby w przypadku hydroksychlorochiny. Nadzieje okazywały się płonne. Gdzie tak naprawdę w obliczu C19 znajduje się obecnie medycyna? Umiemy to leczyć? I jak?
PROF. ROBERT FLISIAK: Na początku pandemii panowało zamieszanie w zakresie terapii covid-19. Duża liczba publikacji pochodzących głównie z Chin, będących w zasadzie opisami serii przypadków chorych leczonych różnymi lekami, utrudniała ustalenie prawidłowego postępowania terapeutycznego. Z czasem w wyniku coraz staranniej przeprowadzanych badań upadały koncepcje stosowania chlorochiny, hydrochlorochiny, lopinawiru/rytonawiru, azytromycyny czy też wielu innych leków. Niestety, nie jest możliwe szybkie przygotowanie od podstaw leku skierowanego przeciw konkretnemu patogenowi. Do tego potrzebne są lata poświęcone pracom biotechnologicznym, a potem trzy fazy badań klinicznych. Dlatego jesteśmy skazani na stosowanie leków, które pierwotnie były badane i zarejestrowane w zupełnie innych schorzeniach. Niektóre z nich, jak remdesiwir czy deksametazon, uzyskały akceptację Europejskiej Agencji Leków (EMA) do stosowania w covid-19. W przypadku tocilizumabu, w świetle ostatnio publikowanych wyników badań, możemy spodziewać się wnioskowania o akceptację w najbliższym czasie.
Jak leczyć covid-19? Czy przetaczanie osocza ma sens? Na czym polega problem z amantadyną? Czy wygramy z pandemią? O tym wszystkim – i nie tylko – rozmawiamy z prof. Robertem Flisiakiem.
Reklama