Spośród wielu map obrazujących wskaźnik wyszczepialności i publikowanych w sieci oraz mediach społecznościowych najbardziej lubię śledzić dane prezentowane przez Wiesława Seweryna, który przedstawia je w szczegółowym rozbiciu na gminy i powiaty. Poza tym dane z jego mapy liczone są na podstawie populacji, liczby w pełni zaszczepionych oraz zarejestrowanych infekcji (z uwzględnieniem niedoszacowania wynikającego z pomijania testów u przeciętnie co piątej osoby zakażonej).
Czytaj też: Nieuchronnie nadciąga czwarta fala epidemii
Polityczna mapa szczepień
Ostatnia mapa immunizacji wyraźnie pokazuje podział Polski na pół, który znamy z preferencji wyborczych, jakie często uwidaczniane są na podobnych mapach kilka dni po politycznych rozstrzygnięciach. Wschód i południowy wschód wyraźnie ustępują centralnej i zachodniej Polsce, co powinno dać wiele do myślenia politykom Zjednoczonej Prawicy, a przede wszystkim premierowi i jego najbliższemu otoczeniu.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wygasający zapał do szczepień ma wyłącznie barwy polityczne – ale skoro dane jednoznacznie pokazują, gdzie mogą wybuchnąć za kilka tygodni największe ogniska wywołane odmianą delta koronawirusa, to oczekiwałbym od rządu rzucenia wszystkich swoich sił właśnie na te regiony. Rozwijając niedawną wypowiedź Elżbiety Witek w Otyniu, która zarzuciła wyborcom opozycji „branie 500 plus” i emerytur mimo krytyki PiS, można zapytać: dlaczego nie próbujecie u zwolenników waszej partii, ochoczo przyjmujących te bonusy, zaszczepić (nomen omen) chociaż krzty odpowiedzialności społecznej?