Spotkaliśmy się w piątek o 11 na pl. Teatralnym w Warszawie, a protesty odbywają się dziś też w 19 innych miastach. Mimo pandemii cały czas staramy się być aktywni i aktywne, ale bywa to okropnie frustrujące. Nie tylko dlatego, że mamy świadomość, że zmiany, których oczekujemy, zachodzą o wiele za wolno. Staramy się działać, a jednocześnie po prostu bardzo się boimy, bo nie wiemy, jak w postępującym kryzysie będzie wyglądać nasze dalsze życie.
Choć niełatwo połączyć w głowie tylu emocji, to wiemy, jak istotne jest to, by motywowała nas empatia i solidarność w obliczu kryzysu. Dlatego hasło naszej piątkowej mobilizacji to „Wspólne działanie lub wspólne wymieranie”. Jak napisał wspierający naszą mobilizację Filip Springer: „Katastrofa klimatyczna to problem społeczny. Nie tylko dlatego, że jej konsekwencje najpierw dotkną tych, których pozycja jest najsłabsza i najmniej stabilna. System ekonomiczno-polityczny, jaki doprowadził do katastrofy klimatycznej i innych kryzysów planetarnych, zbudowany jest na nierównościach i eksploatacji nie tylko środowiska, ale też ludzi. Jedno i drugie jest tu zasobem. Nie da się uniknąć katastrofy klimatycznej, unikając rozmowy o nierównościach”.
Czytaj też: Żywioł goni żywioł, katastrofa katastrofę
Pieniędzy nie da się zjeść
Globalna Północ urosła na przemocy i wyzysku rdzennej ludności. Nie jest niczym nowym, że globalna Północ nadal wykorzystuje globalne Południe.