Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Chaos wokół brexitu jeszcze się pogłębił

Theresa May po przyjeździe do Brukseli. Co wynegocjuje? Theresa May po przyjeździe do Brukseli. Co wynegocjuje? REUTERS/Piroschka van de Wouw / Forum
Brytyjska premier Theresa May po raz kolejny ocaliła stanowisko, choć jest coraz słabsza. Pojechała do Brukseli po ustępstwa, lecz niewiele wskóra.

Theresa May w środę obroniła stanowisko w procedurze wewnątrzpartyjnego wotum nieufności. Jej wynik – 200 posłów „za”, 117 „przeciw” – nie jest jednak imponujący. Okazuje się, że jedna trzecia parlamentarzystów z jej własnego ugrupowania opowiada się za odejściem premier.

Czytaj też: May przekłada głosowanie

Theresa May obiecała odejść

Co więcej, żeby się obronić, premier musiała się zgodzić na daleko idące ustępstwa. Najważniejszym z nich jest faktyczna obietnica, że ustąpi ze stanowiska najpóźniej przed następnymi wyborami do Izby Gmin, planowanymi na 2022 r. To jeszcze bardziej osłabia jej stanowisko – partyjni koledzy będą się z nią coraz mniej liczyć, bo to już nie ona będzie decydować o ich przyszłości.

Zresztą perspektywa dymisji 2022 r. jest dla May mało prawdopodobna – wielu obserwatorów sądzi, że premier może nie zachować stanowiska do końca roku. Wprawdzie korzystny wynik środowego głosowania, zgodnie z regulaminem partii, broni May przed bratobójczymi zamachami ze strony konserwatystów przez cały rok, ale o wotum nieufności może przecież wystąpić opozycja.

Kluczowa irlandzka granica

Kluczowe dla May będzie zresztą inne głosowanie w parlamencie: nad wynegocjowanymi przez nią warunkami brexitu. Składają się na nie dwa porozumienia: prawnie wiążąca umowa brexitowa, regulująca warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, oraz deklaracja polityczna określająca wstępnie przyszłe zasady współpracy obu stron.

Największy problem dla May to kwesta granicy irlandzkiej i tzw. backstopu. Premier obiecała, że na granicę między pozostającą w Unii Irlandią a brytyjska Irlandią Północną nie wróci twarda infrastruktura, czyli posterunki graniczne i celne. Backstop to mechanizm zabezpieczający na wypadek, gdyby Wielkiej Brytanii i Unii nie udało się wynegocjować umowy regulującej wzajemne stosunki.

Zakłada on, że cała Wielka Brytania pozostałaby wewnątrz europejskiej unii celnej, a Irlandia Północna byłaby też częścią wspólnego rynku, jeśli chodzi np. o bezpieczeństwo żywności. To oznaczałoby konieczność wprowadzenia kontroli fitosanitarnych czy weterynaryjnych między Irlandia Północną a pozostałą częścią kraju. Takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia dla północnoirlandzkich unionistów, których dziesięć głosów daje rządowi niewielką większość w Izbie Gmin, i dla części konserwatystów.

Czytaj też: Co dalej z brexitem, możliwe sześć scenariuszy

Unia już nie ustąpi

May musiała w poniedziałek odwołać głosowanie nad porozumieniem brexitowym w parlamencie, bo groziła jej wielka porażka, być może nawet trzycyfrową liczbą głosów. Ostatni raz brytyjski rząd tak sromotnie przegrał głosowanie w Izbie Gmin prawe sto lat temu, w 1924 r. Dlatego May pojechała dziś do Brukseli, by renegocjować warunki dotyczące backstopu. Liczy na to, że dzięki temu przekona większość w parlamencie do poparcia porozumienia.

May straszy, że alternatywą dla wynegocjowanego przez nią porozumienia jest tzw. brudny brexit, bez jakiejkolwiek umowy, oznaczający gigantyczne problemy gospodarcze, albo brak brexitu, czyli pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii.

Problem w tym, że ze strony unijnej pole manewru jest minimalne, żeby nie powiedzieć żadne. Unijni przywódcy jasno deklarowali, że w traktatowej wersji porozumienia nie zmienią już ani przecinka. Być może jest pewne pole manewru w politycznej deklaracji, ale tu też May nie może liczyć na duże koncesje. A bez nich trudno będzie jej przekonać parlament do poparcia umowy. I kółko się zamyka.

Czytaj też: Czy będzie drugie referendum

A czasu jest coraz mniej

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii zaplanowane jest na 29 marca przyszłego roku. Żeby porozumienie weszło w życie, parlament brytyjski powinien je zaakceptować do świąt Bożego Narodzenia. Wszystkie opcje są wciąż możliwe: od przepchnięcia umowy May pod groźbą brudnego brexitu, przez upadek rządu, przedterminowe wybory parlamentarne, po nowe referendum i pozostanie w UE.

Co się stanie? Brytyjski polityk odpowiedział mi niedawno: – Nie mam pojęcia. 30 lat doświadczenia politycznego nie przygotowało mnie do dzisiejszej sytuacji. My, Brytyjczycy, zwykle jesteśmy dobrzy w opanowywaniu chaosu, ale na razie musimy przez ten chaos przejść.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama