Podanie daty w sprawie wiz jest kluczowe. Prezydent Barack Obama obiecał Bronisławowi Komorowskiemu zniesienie obowiązku wizowego dla obywateli Polski, ale nie podał daty. Obaj przestali być prezydentami, a obowiązek pozostał. Na dodatek deklaracja Donalda Trumpa przypada na czas dla niego politycznie trudny. Musi się liczyć z wszczęciem procesu złożenia go z urzędu. W przyszłym roku będzie zapewne starał się o drugą kadencję. W Polsce o to samo będzie prawdopodobnie zabiegał Andrzej Duda.
Donald Trump walczy o głosy Polonii
Włączenie Polski do programu bezwizowego to oczywiście dobra dla nas wiadomość. Pytanie jednak, za jaką cenę. Trump ma biznesowe podejście do polityki: coś za coś. Przekonujemy się o tym niemal codziennie. Ostatnio na przykładzie Ukrainy, której przywódcy Trump sugerował, że w zamian za pomoc militarną oczekuje pomocy w zdobyciu „kompromatów” na byłego wiceprezydenta Bidena i jego syna.
Teraz liczy, że deklaracja przysporzy mu głosów wśród amerykańskiej Polonii. Na to samo w przyszłorocznych wyborach prezydenckich liczy Duda. A jego pisowskie zaplecze ma nadzieję, że zdobędzie na deklaracji Trumpa głosy już w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Czytaj także: Zniesienie wiz do USA ma znaczenie głównie symboliczne
Do USA bez wiz? Dwa powody do niepokoju
A więc chcemy wiedzieć więcej i cieszyć się ze zniesienia obowiązku wizowego bez podwójnego niepokoju. Po pierwsze, że administracja prezydenta Trumpa nie wiąże ze zniesieniem wiz dla obywateli Polski żadnych dodatkowych warunków czy obciążeń.
A po drugie, że decyzja Trumpa ostoi się dłużej, czyli nie zostanie uchylona po jego odejściu w takich czy innych okolicznościach. Uczestnictwo w amerykańskim programie bezwizowym może być bowiem zgodnie z prawem wypowiedziane w każdym momencie, jeśli władze amerykańskie tak uznają. Cieszmy się, ale nie chwalmy dnia, nim zajdzie słońce.
Czytaj także: Polska–USA. Najdroższy sojusz