Zaskakująca wieść zza spiżowej bramy Watykanu: potężny purpurat ni stąd, ni zowąd podaje się do dymisji, papież Franciszek dymisję przyjmuje, ale nie dowiadujemy się żadnych szczegółów. Jak zwykle media skazane są na domysły i spekulacje.
Upadek z perspektywy kościelnej wygląda dramatycznie. 72-letni kard. Angelo Becciu uchodził za jednego z najbardziej wpływowych dygnitarzy watykańskich. Jest zawodowym dyplomatą. Był nuncjuszem w Angoli za pontyfikatu Jana Pawła II i na Kubie za pontyfikatu Benedykta XVI. W 2011 r. wszedł do watykańskiego sekretariatu stanu, odpowiednika kancelarii premiera w rządach świeckich, gdzie powierzono mu – za tegoż Benedykta XVI – funkcję „substytuta do spraw ogólnych”, porównywalną z posadą szefa sztabu przy prezydencie USA. Zarządzał na bieżąco działaniami Watykanu, miał dostęp do papieża bez umawiania się na spotkanie. W 2018 r. Franciszek mianował go najpierw szefem watykańskiego „ministerstwa” kanonizacji, nadzorującego procedury uznawania osób za świętych Kościoła rzymskiego, a wkrótce potem kardynałem.
Upadek kardynała, spekulacje mediów
Nagły zwrot akcji nastąpił rok temu, kiedy Franciszek wydał zgodę na przeszukanie pomieszczeń watykańskiego sekretariatu stanu, skąd zabrano dokumenty i komputery. W mediach powiązano rewizję z dochodzeniem dotyczącym transakcji przeprowadzonej przez kard. Becciu w Londynie w 2014 r. Wyglądała na świetny interes, ale zaczęły wokół niej narastać poważne wątpliwości.
Ceniony amerykański watykanista John Allen podaje szczegóły na niezależnym od Kościoła portalu Cru. Chodzi o zakup za 225 mln dol. składu towarowego należącego dawniej do słynnego luksusowego domu towarowego Harrod’s.