Świat

Słowacja ogłasza pandemiczny stan wyjątkowy

Premier Igor Matovič zapowiedział wprowadzenie od 1 października nowych, ostrzejszych restrykcji. Premier Igor Matovič zapowiedział wprowadzenie od 1 października nowych, ostrzejszych restrykcji. Radovan Stoklasa / Reuters / Forum
Premier Igor Matovič zapowiedział od 1 października ostrzejsze restrykcje. Odwołane będą wydarzenia publiczne, sklepy wprowadzą limity, a restauracje skrócą godziny otwarcia.

Władze Słowacji określają sytuację jako „bardzo poważną” i wymagającą „radykalnych działań”. Ogłaszając stan wyjątkowy, premier Igor Matovič zauważył, że nie da się przewidzieć, co przyniosą najbliższe dwa tygodnie, ale rząd ma narzędzia, by spróbować zapanować nad zarazą w dłuższej perspektywie. Dlatego restrykcje będą drastyczniejsze – by krzywa zachorowań przestała się piąć w górę w rekordowym tempie.

Stan wyjątkowy na Słowacji. Czyli co?

Rekord zakażeń padł tu w ubiegły piątek, gdy potwierdzono 552 nowe przypadki koronawirusa. Od początku roku na covid-19 zachorowały 9574 osoby, 45 zmarło. Po weekendzie wirus wprawdzie wyhamował, ale chorych przybywa szybciej niż wcześniej. W poniedziałek do statystyk dodano kolejne 231 osób. Dla porównania: przez całe lato, od czerwca do początku września, liczba ta ani razu nie przekroczyła granicy stu nowych przypadków na dobę.

Dlatego rząd chce przede wszystkim ograniczyć drogi, którymi wirus się rozprzestrzenia, m.in. odwołując wszystkie wydarzenia publiczne, w tym imprezy sportowe (zarówno w halach, jak i na świeżym powietrzu). Kawiarnie, restauracje i bary będą otwarte od godz. 6 do 22, z wyjątkiem miejsc, które oferują wyłącznie jedzenie na wynos. Zupełnie zamknięte będą lokale bez miejsc siedzących. W restauracjach trzeba nosić maseczki, zdejmowane tylko w czasie jedzenia i picia.

Wracają też obowiązujące wiosną ograniczenia dla sklepów, włączając supermarkety i sklepy wielkopowierzchniowe (jedna osoba na 10 m kw. powierzchni). Ich właściciele muszą zapewnić środki sanitarne przy wejściu, a klienci – dezynfekować ręce, zasłaniać usta i nos. Co ważne, każdy sklep będzie musiał wyznaczyć pracownika, który sprawdzi, czy wszystkie zasady są przestrzegane.

Maseczki pozostaną też obowiązkowe dla uczniów w szkołach podstawowych. Nosić je przez cały czas muszą nastolatki w klasach 5–9 (osoby w wieku 11–15 lat); rząd rozważa też rozszerzenie nakazu na młodszych uczniów (klasy 1–4). Wszystkim restrykcjom towarzyszy oczywiście obowiązek zachowania dwumetrowego dystansu.

Najwięcej kontrowersji wzbudza decyzja o limitach podczas wydarzeń religijnych i rodzinnych: ślubów, pogrzebów i chrzcin. Będą mogli uczestniczyć w nich tylko ci, którzy przedstawią negatywny wynik testu na koronawirusa – najpóźniej 48 godzin przed ceremonią. Sam test nie może być wykonany wcześniej niż 12 godzin przed zgłoszeniem.

Niespecjalnie zmienia się natomiast sytuacja Słowacji względem innych europejskich krajów. Rząd w Bratysławie zdecydował się pozostawić otwarte granice z Austrią i Węgrami, gdzie wirus ma podobne tempo.

Czytaj też: Uwaga! Przyłbice nie chronią przed covid-19

Igor Matovič traci, gospodarka się trzyma

Nagły wzrost zachorowań odbija się na stabilności gabinetu i popularności samego Igora Matoviča. Jeszcze w kwietniu pozytywnie jego pracę oceniało 48 proc. wyborców, podczas gdy we wrześniu odsetek ten zmalał do 32 proc. W tym samym czasie znacząco poszerzyła się część elektoratu, która premierowi nie ufa, a do działań jego rządu odnosi się krytycznie – z 44 proc. w kwietniu do 66 proc. we wrześniu.

Mimo coraz szerszego zasięgu zarazy i rosnących niepokojów społecznych relatywnie dobrze trzyma się słowacka gospodarka. Jak wynika z raportu tamtejszego Business Service Center Forum, aż 97 proc. usługodawców kontynuuje pracę bez zakłóceń, a 84 proc. podmiotów w tej kategorii nie poprosiło dotąd o żadne wsparcie ze strony władz publicznych.

Czytaj też: Jak wirus skakał z kontynentu na kontynent

Czesi pójdą śladem Słowaków?

Pandemiczny stan wyjątkowy poważnie rozważają też Czesi. Premier Andrej Babiš powiedział w wywiadzie dla telewizji Nova, że decyzja zapadnie najpewniej na środowym nadzwyczajnym posiedzeniu rządu. Wiadomo, że zwolennikiem zaostrzenia zasad jest minister zdrowia Roman Prymula. W Czechach, podobnie jak na Słowacji, zachorowań znacznie przybyło wraz z końcem okresu wakacyjnego. Od początku września notuje się tam od 400 do nawet 3 tys. infekcji dziennie, najwięcej w Pradze i Kraju Morawsko-Śląskim we wschodniej części kraju.

Dwójka południowych sąsiadów Polski dołącza więc do coraz dłuższej listy państw, w których pandemia wymusza na władzach wprowadzenie nowych ograniczeń. Ostrzejsze restrykcje mają m.in. Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i Chorwacja. Niebezpiecznie rośnie też krzywa zachorowań we Włoszech, choć rząd Giuseppe Contego nie chce jeszcze zmieniać strategii walki z wirusem.

Czy Europie grozi drugi lockdown?

Na całym Starym Kontynencie trwa w tej chwili podwójna walka – z czasem i opinią publiczną. Niecierpliwie wyczekując szczepionki, polityczni liderzy chcą przeczekać covid-19. Choć w wielu miejscach wprowadzili już restrykcje mocno zbliżone do tych z marca i kwietnia, cały czas uspokajają, że drugi lockdown na pewno nam nie grozi. Brzmi to jednak jak zaklinanie rzeczywistości, a wiosenny obowiązek pozostawania w domu zamienia się w rekomendację – i to właściwie jedyna różnica.

Wiele prywatnych firm wróciło do zdalnego trybu pracy (jeśli w ogóle z niego zrezygnowało). Szkoły wprawdzie funkcjonują, ale uniwersytety są pełne obaw, zwłaszcza o sytuację w akademikach. Europa uczy się współistnieć z koronawirusem. I to w tej chwili chyba najlepsza strategia, bo covid-19 jeszcze długo będzie nam towarzyszył, czy tego chcemy, czy nie.

Czytaj też: W Hiszpanii i Francji koronawirus znów przyspieszył

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną