Chodzi o tzw. lektorat – mszalne czytania z Pisma Świętego – i akolitat, czyli posługę przy ołtarzu podczas mszy, w tym rozdawanie komunii.
Czytaj też: Inny Kościół jest możliwy?
Lektorki i szafarki
Decyzją papieża zmianie ulega prawo kanoniczne dotyczące tych uprawnień. Teraz nie będą one zastrzeżone dla mężczyzn, tylko dla „osób świeckich”, które są w ocenie Kościoła zdolne do takiej posługi. Nie jest to żadna rewolucja, lecz umocowanie w prawie kościelnym praktyki od dawna istniejącej w Kościele rzymskokatolickim. Również w Polsce, gdzie kobiety lektorki nie są już czymś wyjątkowym. Ale szafarki komunii zdarzają się u nas jeszcze rzadko.
Z dekretu Franciszka legalizującego pomocniczą służbę kobiet przy ołtarzu ucieszą się zapewne katoliczki, które pragną służyć w ten sposób Kościołowi. Teraz będą to mogły robić w majestacie prawa kanonicznego, a konkretnie pkt 1. kanonu nr 230. Tylko że jednocześnie papież przypomniał i podtrzymał sprzeciw wobec wyświęcania kobiet na kapłanów. Sprzeciw ten w doktrynie katolickiej wynika z długiej tradycji odczytywania Ewangelii w sposób wykluczający kobiety z klasy kapłańskiej.
W innych konfesjach chrześcijańskich zerwano z tą tradycją w nowszych czasach. Kobiety są wyświęcane na księży i biskupów np. w Kościele anglikańskim i luterańskim. Nie obeszło się bez długich i zażartych sporów i secesji na tym polu, ale w obu tych konfesjach mało kogo dziwi dziś czy bulwersuje widok kobiety kapłana.
Czytaj też: Ucieczka z religii
Przyjdzie czas na kapłanki?
Nie ma jednak podstaw, by się łudzić, że i w Kościele rzymskokatolickim czas pracuje na korzyść takiej rzeczywiście fundamentalnej zmiany. Do tego potrzebna jest zgoda nie tylko władzy kościelnej, czyli mężczyzn, ale też przemiana mentalności, czyli zgoda wspólnoty wiernych. Tylko tam, gdzie Kościół powszechny dotknie drastyczny deficyt księży i gdzie katolicyzm nie jest przygniatająco dominujący, może zrodzić się oddolny i szeroki ruch na rzecz kapłaństwa kobiet.
Ale i to nie musi przynieść pożądanego przełomu. Postulaty w tym duchu są zgłaszane przez katolików świeckich, a nawet księży, od dawna. Nigdy dotąd nie nabrały jednak masy krytycznej. Decyzji papieża należy przytaknąć, ale trudno uznać ją za wydarzenie.
Czytaj też: Kolęda 2020. Księża przed zamkniętymi drzwiami