Komisja Europejska przedłożyła w środę projekt przewidzianych na pół roku zmian w przepisach azylowych, które bardzo zaostrzą wymogi dla migrantów na pograniczu z Białorusią. Komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson przekonywała, że Unia „nie zamierza legalizować pushbacków”, ale dodała, że pushback nie jest pojęciem jednoznacznie zdefiniowanym prawnie.
Czytaj też: Roczne dziecko zmarło na granicy. Nie ma nikogo bardziej bezbronnego
Co z polską „ustawą wywózkową”
Jedną ze środowych propozycji jest wydłużenie dozwolonego okresu rejestracji wniosków o azyl z dziesięciu dni do czterech tygodni. Polska, Litwa i Łotwa będą mogły ograniczyć miejsca, gdzie wolno składać takie wnioski. Jednak bodaj najważniejszą zmianą będzie zgoda na objęcie nadzwyczajną „procedurą graniczną” (wydłużoną z czterech do 16 tygodni) wszystkich migrantów przekraczających granicę z Białorusi do wspomnianych trzech krajów.
Zgodnie z prawem międzynarodowym procedura graniczna nie może zaprzeczać zasadzie non-refoulment (niewypychania na teren, w którym grozi prześladowanie). Ale w przypadku Polski, Litwy i Łotwy ta reguła chroniłaby głównie białoruskich opozycjonistów uciekających przez zieloną granicę. „Wnioski o azyl można też składać na Białorusi” – odpowiadali przedstawiciele Komisji Europejskiej pytani o innych migrantów (w tym potencjalnych uchodźców), którzy przez Białoruś chcą przedostać się do Unii.
Komisarz Johansson podkreślała, że w procedurze granicznej co do tempa rozpatrzenia wniosków należy dać priorytet osobom najsłabszym, czyli chorym, dzieciom, starcom. KE zaproponowała też półroczne ułatwienia w deportacjach.
Komisja Europejska odmawiała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o ocenę nowej polskiej „ustawy wywózkowej”, choć Johansson jeszcze przed tygodniem tłumaczyła nam, że trwa jej ocena prawna, wstępnie wskazująca na zastrzeżenia. „Środowy projekt wyjaśnia, co jest możliwe zgodnie z prawem na granicy” – wymijająco odpowiadała Johansson na pytania dziennikarzy o polskie przepisy, na podstawie których osoba zatrzymana będzie mogła zostać niezwłocznie wydalona z Polski.
Czytaj też: Murem przeciw uchodźcom
Komisarze UE: Dopuścić dziennikarzy do granicy
Projekt KE luzujący wymogi graniczne dla Polski, Litwy i Łotwy musi być jeszcze przegłosowany przez rządy w Radzie UE większością 15 krajów obejmujących 65 proc. ludności UE. Nie powinno być z tym dużego problemu, bo projekt jest odpowiedzią na postulat październikowego szczytu, poświęconego reakcji na kryzys wytworzony przez Aleksandra Łukaszenkę.
Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, przedstawiał te propozycje jako wyraz solidarności wobec krajów, które padają ofiarą ataku hybrydowego ze strony Białorusi. „Jesteśmy rodziną, jeśli jeden z jej członków jest atakowany, to inni stają w jego obronie” – powiedział.
I choć w ocenie Komisji napływ migrantów na Białoruś prawie zupełnie ustał, to – podkreślała Johansson – UE musi się mieć na baczności. W Polsce, na Litwie i Łotwie zarejestrowano łącznie ok. 8 tys. przybyszów, a ponadto ok. 10 tys. dotarło już do Niemiec. Niektórzy już w Calais czekają na sposobność przeprawienia się do Wielkiej Brytanii.
Zarówno Johansson, jak i Schinas apelowali w środę o dopuszczenie mediów na pogranicze z Białorusią.
Natomiast ambasadorzy krajów Unii zatwierdzili sankcyjną listę 17 Białorusinów i 11 firm, instytucji, organizacji odpowiedzialnych za atak hybrydowy Łukaszenki. Zostanie ujawniona 2 grudnia.
Czytaj też: Czy polski patrol natknął się na specnaz?