Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

26. dzień wojny. Rosyjskie wojska zbyt wyczerpane, by zaatakować Kijów

Zniszczony rosyjski pojazd opancerzony w rejonie Kijowa, 20 marca 2022 r. Zniszczony rosyjski pojazd opancerzony w rejonie Kijowa, 20 marca 2022 r. Press Service of Ukrainian Government / Reuters / Forum
Niebezpieczeństwo ataku wojsk rosyjskich na Kijów zostało odsunięte. Nie da się ostrzeliwać miasta zwykłą artylerią lufową, bo jest zbyt daleko. Rosjanie przerzucają natomiast siły na południe, by szukać rozstrzygnięcia w połączeniu Krymu z Donbasem.

Rosjanie już wiedzą, że na zwycięstwo nie mają szans. To znaczy na pełne zwycięstwo, w którym cała Ukraina zostałaby przez nich podbita, a w Kijowie mogliby zainstalować rząd sprzyjający Moskwie. Czyli na taką Białoruś bis. Siły rosyjskie się wyczerpują, tracą olbrzymie ilości sprzętu, a także ludzi. Obecnie rosyjskie wojska są ok. 25 km od obrzeży Kijowa po zachodniej stronie i ok. 70 km po wschodniej stronie miasta. Od zachodu stołeczne przedmieścia można ostrzeliwać z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych BM-27 Uragan o zasięgu 35 km oraz z większych BM-30 Smercz o zasięgu 70 km. Tych ostatnich jest stosunkowo niewiele, ale uragany ma każda armia w sile 1–2 dywizjonów po 18 wyrzutni.

Czytaj też: Na Ukrainie coraz więcej ofiar. Dlaczego giną cywile?

Rosjanie przerzucają wojska na południe

Przerzut wojsk spod Kijowa i Charkowa w rejon Donbasu i Krymu ma dwie konsekwencje. Po pierwsze, znając rosyjskie realia, zajmie to całkiem sporo czasu, zwłaszcza że trzeba do tego zaprząc kolej. A pociągi z rejonów Kijowa czy Charkowa muszą jechać przez Briańsk, Orzeł i Woroneż do Rostowa nad Donem, bo taki jest układ torów. A to już grubo ponad 1 tys. km. Czyli transport jednej brygady zajmie ok. tygodnia, kolejna może się pojawić po 3–5 dniach od pierwszej.

Co prawda nie widzę, co Rosjanie mogliby tam jeszcze zdobyć. Może rozwinąć natarcie na Zaporoże i dalej na Dnipro, a stamtąd przez Pierwomajsk na Czuhujew. Ale to dobrych kilkaset kilometrów, nie wygląda, by rosyjskie wojska były obecnie zdolne do prowadzenia natarcia na taką głębokość. Przez ostatnie dwa tygodnie ich maksymalne postępy to kilka kilometrów dziennie, a to raczej nie za dobrze im wróży. Ukraińcy nauczyli się z nimi walczyć, powstrzymywać ich natarcia, które są prowadzone zupełnie bez polotu. Nie ma przygotowań artyleryjskich, bo zapewne nie ma dość amunicji artyleryjskiej (starcza jedynie na ostrzeliwanie celów cywilnych, co ma charakter nękający), a ponadto brak rozpoznania powoduje, że artyleria nawet jak strzela, to panu Bogu w okno.

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Czytaj też: Fronty groźnie zamarły. Rosjanie nie odpuszczą

Rosjanie popełniają zasadniczy błąd

Zamiast natarcia w szyku pieszym przy wsparciu czołgów i bojowych wozów piechoty na wybrane odcinki ukraińskiej obrony z przygotowanym drugim rzutem, który byłby natychmiast wpuszczony w głąb po wyrąbaniu dziury w ukraińskim ugrupowaniu, rosyjskie natarcia są prowadzone jako bezmyślne posuwanie się kolumn pancerno-zmechanizowanych wzdłuż głównych dróg. Łatwo wpadają w zasadzkę, tracą sprzęt i ludzi, by cofnąć się i wyjść spod ognia. I znów próbują, ostrzeliwując miejsce poprzedniej zasadzki z całych sił, podczas gdy Ukraińcy są już w nowym miejscu. I znów dochodzi do walk, strat i wycofania się. Kiedy już tak wbiją się mozolnie kilometr za kilometrem, odrzuca je dobrze przygotowany ukraiński kontratak z czołgami i piechotą poruszającą się w szyku pieszym, przy wsparciu swoich bojowych wozów piechoty i wzywanej do niszczenia konkretnych celów artylerii.

Od czasu do czasu Rosjanie wymęczą jakieś 2–3 km w skali dnia. Ale tak na dłuższą metę się działać nie da, bo liczba wraków zostawionych na polu walki jest porażająca. W końcu natarcie traci impet, nie ma już czego rzucić do walki z czołowych batalionów, ludzie są zmęczeni i zdemoralizowani. Dlatego nie mam specjalnych obaw, że zdołają zamknąć ukraińskie wojska w okrążeniu między Charkowem, Dnipro a Zaporożem. W tym tempie będą się przebijać na tym odcinku trzy miesiące i nawet gdyby im się udało, to ukraińskie wojska pięć razy z takiego okrążenia wyjść zdołają. A że gonią już resztkami sił, o tym świadczą takie doniesienia, jak to o zniszczeniu czołgu T-80UM2, wyposażonego w system obrony aktywnej Drozd 2. Tych czołgów w Rosji nie było wiele, w zasadzie ich eksploatacja miała charakter doświadczalny. W zamyśle system Drozd 2 miał wystrzeliwać pociski rozstrzeliwujące w locie zbliżające się do czołgu pociski przeciwpancerne. Jak widać jednak w realnych działaniach owe systemy obrony aktywnej, będące rosyjską specjalnością (na T-90 jest podobny system Arena), nie bardzo się sprawdzają. Kolejna car-puszka…

Czytaj też: Heroiczny Charków. Rosjan powitały koktajle Mołotowa

Białoruś może zaatakować

Niepokoi natomiast to, że między Brześciem a Pińskiem gromadzą się wojska białoruskie. Obserwowano duży ruch kolumn wojskowych idących w stronę granicy, białoruskie wojska mają nawet swoje oznaczenia (takie swoje „Z”) – czerwony prostokąt. Jednakże siły białoruskie nie są duże. To łącznie cztery brygady zmechanizowane, czyli cztery bataliony czołgów i 12 batalionów zmechanizowanych, dwie brygady artylerii, dwie brygady rakietowe (jedna na balistycznych Toczkach-U o zasięgu do 120 km, a druga na wieloprowadnicowych smierszach o zasięgu do 70 km). Co oni zamierzają zrobić z tymi siłami? Chcą czterema brygadami dojść przez Łuck i Lwów do Stryja? Żeby odciąć zachodnią Ukrainę i przeciąć wszystkie szlaki komunikacyjne, musieliby pokonać te 350–400 km? Spodziewam się, że morale białoruskiego wojska będzie jeszcze gorsze niż morale wojska rosyjskiego. Białoruś nie ma żadnego interesu w atakowaniu Ukrainy, a ponadto wydaje się, że siły zbrojne Białorusi są gorzej wyszkolone jeszcze od rosyjskich. A te, jak wiadomo, efektywnością nie zaimponowały.

Czy Ukraina jest w stanie znieść jeszcze białoruskie natarcie? Wydaje mi się, że jest w stanie. Może się ponadto okazać, że zdobyty na Białorusinach sprzęt może być poważnym zastrzykiem dla ukraińskich wojsk. Zakładam, że Białorusini jeszcze chętniej od Rosjan będą porzucali swoje pojazdy pancerne, rozpływając się w okolicy, analitycy mówią też o możliwym przechodzeniu żołnierzy białoruskich na stronę ukraińską.

Czytaj także: Wielka niewiadoma. Dlaczego Łukaszenka nie dołącza do Putina?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Jaki znak twój? Czyli polska bitwa na godła, symbole, flagi. Widać tu dwa nowe zagrożenia

Trójświęto zwane majówką. W założeniu: święto biało-czerwone, jednoczące społeczeństwo. W praktyce: jedna z odsłon bitwy na godła, symbole, flagi. To znak czasu, galopującej kultury obrazkowej.

Ewa Wilk
02.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną