Świat

Spór o Kuryle i wojna w Ukrainie. Rosja mści się na Japonii

Protest przeciwko wojnie w Ukrainie. Tokio, 27 lutego 2022 r. Protest przeciwko wojnie w Ukrainie. Tokio, 27 lutego 2022 r. Rodrigo Reyes Marin / Zuma Press / Forum
Wobec zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę spór o cztery Wyspy Kurylskie zyskał rangę symbolu. Zerwanie wlekących się od dekad negocjacji to kara za to, że Japonia dopisała się do sankcji przeciwko Moskwie.

Oba kraje nie podpisały jeszcze traktatu kończącego II wojnę światową, bezpośrednią przeszkodą jest spór terytorialny o cztery Wyspy Kurylskie, otaczające je bogate łowiska ryb oraz potencjalnie złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Rosjanie mówią, że to Kuryle Południowe, zajęte przez Armię Czerwoną w 1945 r. Japończycy nazywają je Terytoriami Północnymi. Rosja nie chce się ich zrzec, Japonia nie wycofuje roszczeń. Brak formalnego porozumienia nie był wielką przeszkodą dla rozwoju stosunków politycznych i gospodarczych. Ale wobec zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę rzecz zyskała rangę symbolu. Zerwanie wlekących się od dekad negocjacji to kara za to, że Japonia dopisała się do sankcji przeciwko Moskwie. Premier Fumio Kishida uznał decyzję Rosji o jednostronnym zarzuceniu rozmów za niesprawiedliwą i całkowicie nieakceptowalną. Zapowiedział też, że jego rząd nadal będzie solidarnie uczestniczył w nakładaniu kolejnych ograniczeń na Rosję.

Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?

Japonia wspiera Ukrainę

Wojna w odległej Europie Wschodniej stawia Japonię w nowej sytuacji. Rządzący krajem konserwatyści poszukiwali sposobu na rozluźnienie pacyfistycznego gorsetu nałożonego przez Amerykanów po II wojnie światowej, podczas której cesarska armia dopuściła się licznych zbrodni. Teraz Japonia może słać Ukrainie elementy uzbrojenia. I może wysyłka m.in. hełmów i kamizelek kuloodpornych nie wygląda zbyt imponująco, jednak transport z początków marca był pierwszym wsparciem dla strony walczącej w zagranicznym konflikcie zbrojnym i jednocześnie oznaką zerwania z tradycją trzymania się od konfliktów z daleka.

Rząd w Tokio przekazał Ukrainie również 100 mln dol. tytułem pomocy humanitarnej oraz wprowadził ułatwienia dla obywateli uciekających przed wojną, co jest krokiem wyjątkowym w przypadku państwa, które nie zwykło czynić takich ustępstw wobec uchodźców i prowadzi restrykcyjną politykę imigracyjną. Taki odruch nie pojawił się, gdy miliony uciekały z ogarniętych wojną Afganistanu i Syrii. Tym razem sondaże wskazują, że Japończycy popierają przyjmowanie ukraińskich uchodźców, ponad 80 proc. pytanych opowiada się za nakładaniem sankcji na Rosję.

Sushi nie, surowce tak?

Japonia objęła nimi oligarchów, ich majątki, aktywa banków, przedsiębiorstw, szeregu funkcjonariuszy publicznych, odebrała Rosji uprzywilejowany status we wzajemnym handlu, co przełoży się na wyższe cła np. rosyjskich owoców morza. Postawiło to w stan alarmowy m.in. producentów sushi, bo z Rosji przywożono dotąd ważne składniki. Wartość importu owoców morza przekraczała rocznie miliard dolarów, sprowadzano głównie ikrę i mięsa ryb łososiowatych, kraby i jeżowce. Większe sieci lokali mają zgromadzone zapasy, ale najbardziej narażeni na wzrost cen lub braki ważnych dodatków są najmniejsi przedsiębiorcy. Na razie dostawy są trudne do zastąpienia, np. zamknięcie przestrzeni powietrznej dla zachodnich samolotów oznacza, że jest kłopot ze sprowadzaniem łososia z Norwegii.

Przy czym nie ma oczekiwań, by Japonia wycofywała się z importu surowców energetycznych. Rosja zapewnia 4 proc. japońskiego importu ropy naftowej i 9 proc. dostaw skroplonego gazu ziemnego. I choć Japonia na listę towarów objętych zakazem eksportu wpisała m.in. urządzenia pomocne w wydobyciu ropy naftowej, japońskie firmy prawdopodobnie nie będą miały ochoty wycofać się z projektu skraplania gazu Sachalin-2, gdzie w sumie blisko jedną czwartą udziałów mają Mitshubishi i grupa Mitsui.

Zarzucenie przedsięwzięcia prowadzonego wspólnie z Gazpromem (i koncernem Shell, który już się wycofał) oznaczałoby, że Japonia zaczęłaby za gaz skroplony płacić o jedną trzecią więcej niż obecnie. Według szacunków rządu w Tokio przełożyłoby się to na 20 mld dol. dodatkowych kosztów, a te – na wyższe rachunki za energię elektryczną i ogrzewanie. Także rejs gazowców z Sachalinu trwa trzy dni zamiast dwutygodniowej podróży z Bliskiego Wschodu. Poza tym toczy się globalna zacięta rywalizacja o gaz skroplony, bo każdy, kto próbuje się uniezależnić od dostaw gazu z Rosji, chciałby właśnie tak sprowadzać niebieskie paliwo. Kolejną obawą jest to, że po wycofaniu się Japończyków ich miejsce na Sachalinie zajmą Chińczycy.

Gen. Cieniuch dla „Polityki”: Putin źle ocenił sytuację

Japonia i Chiny patrzą na Tajwan

Japonia nie zawsze brała solidarny udział w nakładaniu sankcji, poprzestała na deklaracjach w przypadku junty w Birmie, po rosyjskim ataku na ukraiński Krym i Donbas w 2014 r. zdecydowała się na środki raczej symboliczne (także dlatego, że ówczesny premier próbował wtedy zbliżenia z Rosją). Obecnie stawka jest wyższa, Japonia korzysta bowiem z powojennego porządku światowego, tego samego, który próbuje rozmontować putinowska Rosja do spółki z ChRL.

Z japońskiej perspektywy kluczowa jest przyszłość Tajwanu, leżącego 100 km od najbliższej wyspy należącej do Japonii. Chiny na serio zapowiadają, że Tajwan przejmą. I zrobią to, gdy tylko dostrzegą słabość lub wahanie Zachodu. W interesie Japonii jest, by Pekin do takiego przekonania nie doszedł w wyniku obserwacji zachodniej postawy wobec konfliktu w Ukrainie.

Czytaj też: Japonia zrywa z pacyfizmem

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną